"Nie mają jedzenia, jedzą liście. Piją z kałuży". Kurdyjskie media mówią, co dzieje się na granicy
redakcja naTemat
01 października 2021, 08:49·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 października 2021, 08:49
Kurdyjski portal Rudaw opisał dramat swoich rodaków na polsko-białoruskiej granicy. 32- osobowa grupa Kurdów z Iraku utknęła na granicy. Do rodziny dotarły zdjęcia ich obozowiska. – Nie mają jedzenia, jedzą liście. Piją wodę z kałuży. Błagam, by chociaż dzieci z matkami mogły przejść. Mogą tam umrzeć. Pięć osób jest skrajnie wyczerpanych.
Reklama.
Wirtualna Polska dotarła do Fadela Hassana, Kurda pochodzącego północnego Iraku, którego rodzina utknęła przy płocie po białoruskiej stronie granicy w okolicach gminy Lipsk.
Dramat na granicy
W sumie jedenaścioro jego krewnych zdecydowało się na emigrację do Niemiec przez Białoruś i Polskę. Do Mińska dolecieli samolotem. Ponad tydzień temu utknęli na granicy. W sumie ich obozowisko liczy 32 osoby (wśród nich czwórka dzieci). Do rodziny dotarły zdjęcia, na których widać, w jak tragicznej sytuacji się znaleźli.
– Nie mają jedzenia, jedzą liście. Piją wodę z kałuży. Błagam, by chociaż dzieci z matkami mogły przejść. Mogą tam umrzeć. Pięć osób jest skrajnie wyczerpanych – mówi WP Fadel Hassan.
Tłumaczy też, dlaczego jego bliscy zdecydowali się na emigrację i jak zostali wykorzystani przez rząd Aleksandra Łukaszenki.
Według jego relacji znajdujące się w obozowisku osoby kilka razy próbowały przejść przez granicę i byli zawracani. Teraz są pilnowani z obu stron. Policja nie pozwala im cofnąć się na Białoruś.
O Polsce w kurdyjskich mediach
Duży kurdyjski portal Rudaw poinformował o tragicznej sytuacji 32 osób na granicy. Sprawa nabrała rozgłosu po tym, jak Murad Ismael z organizacji Sindjar Akademy, która pomaga mniejszościom religijnym w Iraku, opublikował zdjęcie rodzin. Wyjaśnił, że migranci są Jazydami, którzy ze względu na wyznawaną religię są prześladowani w Iraku.
Portal Rudaw nawiązał też do konferencji szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Podał, że Polska "znalazła dowody na powiązania z ekstremizmem w telefonach niektórych migrantów".
– To prawdopodobnie pierwsza taka publikacja, która mogła dotrzeć do Irakijczyków znających tylko język kurdyjski i arabski. Wcześniej anglojęzyczne zagraniczne media informowały o osobach, które zmarły na granicy – komentuje w rozmowie z WP działacz społeczności kurdyjskiej w Polsce.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Reklama.
Fadel Hassan
Teraz wiem, że to było oszustwo. Do Iraku nie dotarła informacja, że Polska granica jest zamknięta. Osoby, które oferują wyjazdy do Europy, mówią, że można swobodnie przejść do was. Płaci się za pomoc w dojechaniu do granicy, a dalej droga ma być wolna i ludzie w to wierzą.