Chociaż rola Dziewczyny Bonda dla wielu z nich miała być trampoliną do dalszej kariery, w wielu przypadkach zwyczajnie ją zakończyła. "Uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić" – aż chciałoby się rzec.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Klątwa Dziewczyny Bonda dotyka podobno niektórych aktorek, wcielających się w kobiety Agenta 007.
Wśród jej ofiar miałaby być Izabella Scorupco i znana francuska aktorka.
Niektóre aktorki radziły i radzą sobie świetnie po zagraniu Dziewczyny Bonda – do ich grona należy m.in. Eva Green.
Nie brakuje osób, które jednym tchem potrafią wymienić aktorów wcielających się w Agenta Jej Królewskiej Mości. Kariery Seana Connery'ego, Pierce'a Brosnana czy Daniela Craiga rozkwitały po angażu do roli najsłynniejszego fikcyjnego szpiega. A jak bywało z ich partnerkami?
Tak naprawdę – różnie. Części aktorek rola dziewczyny Agenta 007 nie przeszkodziła w dalszym rozwijaniu kariery, a nawet w zauważalny sposób pomogła. Wśród nich możemy wymienić:
Kim Basinger ("Nigdy nie mów nigdy"), której występ w ostatnim filmie Seana Connery'ego w roli Bonda stał się trampoliną do dalszej kariery.
Halle Berry ("Śmierć nadejdzie jutro"), której rola Dziewczyny Bonda nie przeszkodziła w karierze, lecz z powodzeniem zrobił to występ w obsypanej Złotymi Malinami "Kobiecie-Kot".
Eva Green ("Casino Royale"), której kariera zaczęła się rozwijać właśnie dopiero po wystąpieniu u boku Agenta 007.
Nie brakuje jednak przykładów aktorek, którym rola Dziewczyny Bonda wcale nie pomogła, a dla niektórych okazała się gwoździem do trumny ich kariery. Coś musiało być na rzeczy, z czego zdawały sobie sprawę osoby pracujące w branży.
Menadżer Lynn-Holly Johnson stanowczo odradzał jej przyjęcia roli Dziewczyny Bonda w filmie "Tylko dla twoich oczu" u boku Rogera Moore'a. Kariera aktorki faktycznie umarła, choć sama Johnson potrafiła znaleźć w tej sytuacji pozytywy.
– Mój agent powiedział mi "jeśli weźmiesz tę rolę, już nigdy nie dostaniesz pracy". Cóż, ale po roli w jakim innym filmie zapraszaliby mnie na wywiady przez kolejne 20 lat? – powiedziała w wywiadzie dla "TV Guide" udzielonym 18 lat po premierze filmu.
W przypadku Tanyi Roberts było odwrotnie – to sama aktorka miała wątpliwości, czy przyjąć rolę w filmie "Zabójczy widok". Namówił ją jednak jej agent.
Jak się później okazało, miała rację, a jej los podzieliło wiele aktorek. Oto pięć z nich.
5 aktorek, których kariery upadły po roli u boku Agenta 007
Lana Wood ("Diamenty są wieczne")
Lana Wood swój debiut zaliczyła już jako niemowlę, a w wieku 10 lat wystąpiła w filmie Johna Wayne'a "Poszukiwacze". Problem Lany polegał na tym, że żyła w cieniu swojej siostry Natalie Wood ("Buntownik bez powodu", "West Side Story"), której filmowa gwiazda świeciła znacznie jaśniej.
Gdy po sesji w "Playboyu" zaproponowano Lanie rolę Dziewczyny Bonda w filmie "Diamenty są wieczne" musiała czuć, że szczęście wreszcie się do niej uśmiechnęło. Niestety, jej kariera po tym występie ani trochę nie ruszyła do przodu – nie pomógł ani romans z Connerym, ani scena w samych majtkach.
Wood zrezygnowała z grania w filmach w 1982 roku i zajęła się ich produkcją. Ponownie zaczęła pojawiać się w filmach w 2008 roku, jednak były to bardzo niskobudżetowe i właściwie nikomu nieznane tytuły.
Tanya Roberts ("Zabójczy widok")
Jak było z Tanyą Roberts, którą agent namówił na rolę dziewczyny Agenta Jej Królewskiej Mości? Kariera aktorki rozwijała się swoim, ale stabilnym tempem. Pierwszy przełom nadszedł, gdy w 5. sezonie serialu "Aniołki Charliego" zastąpiła Shelley Hack. Grała w nim zaledwie przez rok, ale udało jej się dzięki niemu zdobyć popularność.
Nieźle zapowiadającą się karierę prawdopodobnie zakończył nie tylko występ w "Zabójczym widoku", za który dostała Złotą Malinę, ale także jej o rok wcześniejszy film. Roberts zagrała wówczas w "Sheenie – królowej dżungli" tytułową rolę, za którą również była nominowana do tej "prestiżowej" nagrody.
Tanya Roberts grała później jedynie w niskobudżetowych produkcjach, w latach 90. najczęściej można ją było zobaczyć w wydawanych od razu na VHS thrillerach erotycznych. Występowała również w serialu "Różowe lata 70.".
Izabella Scorupco ("GoldenEye")
Klątwa Dziewczyny Bonda nie ominęła jedynej naszej rodaczki, która wcieliła się w kobietę Agenta 007. Izabella Scorupco w młodym wieku przeprowadziła się z mamą do Szwecji. Gdy miała 17 lat, zauważył ją szwedzki reżyser, który dał jej rolę w melodramacie "Tylko my umiemy tak kochać".
Gdy pracowała na planie innej szwedzkiej produkcji "Łzy św. Piotra" dostrzegły ją osoby przygotowujący casting do filmu "GoldenEye", w którym Pierce Brosnan miał debiutować w roli Agenta 007. Po próbnych zdjęciach od razu zaproponowano jej angaż.
Rola Dziewczyny Bonda niestety nie otworzyła przed Scorupco drzwi do międzynarodowej kariery. Dopiero w 2002 roku (7 lat po premierze "GoldenEye") wystąpiła obok Matthew McConaughey'a i Christiana Bale'a w przygodowych "Władcach ognia", a w 2004 roku w horrorze "Egzorcysta: Początek" ze Stellanem Skarsgårdem. Nie są to szczególnie doceniane filmy, a to największe tytuły, w jakich zagrała po Bondzie.
Sophie Marceau ("Świat to za mało")
Młodo odkrytej francuskiej aktorce rola Dziewczyny Bonda również nie otworzyła drzwi do międzynarodowej kariery. Sophie Marceau zadebiutowała na ekranie w wieku 15 lat w filmie "Prywatka" oraz w jego drugiej części, za którą dostała Cezara dla Najbardziej obiecującej aktorki.
W 1984 roku poznała Andrzeja Żuławskiego, z którym była związana przez 15 lat. Zagrała w wielu jego filmach, m.in. w "Narwanej miłości" i "Błękitnej nucie". Później przyszły duże role w amerykańskich produkcjach: "Bravehearcie", "Annie Kareninie" i wreszcie – w Bondzie.
Rola w filmie "Świat to za mało" nie zakończyła kariery Marceau, ale Hollywood nie przyjęło jej z otwartymi ramionami. Aktorka występuje cały czas (parę lat temu można ją było zobaczyć w głośnej komedii "Seks, miłość i terapia"), ale są to głównie francuskie produkcje, które nie należą do najgłośniejszych i najwybitniejszych artystycznie tytułów.
Tonia Sotiropoulou ("Skyfall")
Chociaż wiele aktorek, które partnerowały Danielowi Craigowi zrobiło oszałamiające kariery, do ich grona nie należy pochodząca z Grecji Tonia Sotiropoulou, która zagrała w filmie "Skyfall". Przed rolą w Bondzie Tonia właściwie nie miała na koncie żadnych ról poza niewielkimi występami w greckich produkcjach.
W roku, w którym wyszła produkcja o Agencie 007, na ekranach zadebiutował też film "Berberian Sound Studio" niezależnego reżysera Petera Stricklanda, w którym Sotiropoulou zagrała istotną rolę. Na tym jednak właściwie się skończyło – wystąpiła obok The Rocka w "Herculesie", ale nie była to szczególnie udana produkcja.
Co ciekawe, reszta aktorek grających Dziewczyny Bonda w "Skyfall" nie może narzekać. Naomie Harris radzi sobie fenomenalnie (wystąpiła nawet w ostatnim "Nie czas umierać"), a Bérénice Marlohe też prze do przodu. Być może w tym przypadku była to kwestia tego, że obie dostały więcej czasu ekranowego niż Sotiropoulou.
Dlaczego niektóre aktorki wcielające się w dziewczyny Agenta 007 osiągały sukces, podczas gdy kariery innych upadały? Trudno powiedzieć. Na pewno nie chodzi o jakość filmu – "GoldenEye" jest wysoko cenionym bondowskim filmem, jednak nie pomogło to Izabelli Scorupco w zrobieniu kariery.
Wydaje się, że aktorki innego pochodzenia niż amerykańskie czy brytyjskie mają większe problemy z utrzymaniem się na topie. Jak wiadomo, Hollywood ma dość wysokie standardy, jeśli chodzi o akcent. Zasadzie tej przeczyłby jednak sukces pochodzącej z Ukrainy Olgi Kurylenko ("007 Quantum of Solace"), która do tej pory gra w dużych produkcjach.
Teorie można mnożyć – być może jest to po prostu kwestia szczęścia.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Zanim przyjęłam rolę dziewczyny Bonda, myślałam o tym, jak kariera każdej z nich utknęła potem w martwym punkcie. Czułam, że muszę być ostrożna. Powiedziałam mojemu agentowi: "Żadna aktorka potem już nie pracuje". A on odpowiedział: "Glenn Close wzięłaby tę rolę, gdyby tylko mogła".