Kolejna manipulacja "Wiadomości"? "Zacytowano fragment pasujący do tezy"
redakcja naTemat
01 listopada 2021, 16:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 01 listopada 2021, 16:47
Polska i Niemcy. Te same produkty, ta sama sieć sklepów, ale to Polacy muszą wyciągać z portfeli więcej pieniędzy. Taką informację przekazał w materiale "Wiadomości" TVP dziennikarz Maciej Sawicki. Okazuje się jednak, że autor pominął istotne kwestie – podaje Money.pl.
Reklama.
Punktem wyjścia do mówienia o – jak zaznaczył autor – podwójnych standardach i produktach gorszej jakości, które pojawiają się na półkach polskich sklepów, była wypowiedź Adama Bodnara. Chodzi o słowa, które padły, gdy były rzecznik praw obywatelskich, odbierał nagrodę Dialogpreis, przyznawaną przez Federalny Związek Towarzystw Niemiecko-Polskich.
"Polska kultura prawna i przemiany po 1989 r. zostały zainspirowane i były wspierane przez niemiecką myśl prawniczą. Na tym opierało się konstruowanie w Polsce nowoczesnego państwa prawa, mechanizmów ochrony praw człowieka i demokracji. Na tym opieraliśmy naszą integrację europejską. Ale to powoduje – po stronie mentora - także szczególną odpowiedzialność. Jak w przypowieści z "Małego Księcia". Jeśli oswoi się zwierzątko, to nie można go później porzucić" – zaznaczył. (Całą treść przemówienia Adam Bodnar zamieścił na Facebooku).
Ten fragment wywołał oburzenie na prawicy. I to na nim skupiły się "Wiadomości", które poinformowały widzów o tym, że Adam Bodnar "określił Niemcy mentorem Polski".
"Porównanie Bodnara niepokojąco przypomina niemiecką retorykę z czasów okupacji, kiedy Niemcy uważali Polaków za podludzi i traktowali, jak zwierzęta" – mówił Maciej Sawicki. Po kilku zdaniach, w których znalazły się informacje o łapankach, rozstrzeliwaniu i niemieckich katach, dziennikarz przekazał, że Bodnar jest "kolejnym przedstawicielem polskiej opozycji, który apeluje do Niemców o zdecydowane działanie w sprawie sporu z polskim rządem".
Polityczno-gospodarcza podległość
Widzowie "Wiadomości" mogli usłyszeć, że postawa politycznej podległości, która przekłada się na gospodarkę, negatywnie wpływa na życie Polaków, "polityczno-gospodarcza podległość to także gorszej jakości produkty, choć droższe niż za Odrą".
"Jak czytamy w raporcie Brandenburskiej Centrali Konsumenckiej, niemiecka chemia gospodarcza, słodycze i kosmetyki są w Niemczech o 20 proc. tańsze niż w Polsce. Dotyczy to cen tych samych produktów" – wyjaśniał Sawicki.
I tu pojawiła się grafika stworzona na podstawie danych zawartych w artykule "Te same produkty w różnej cenie. Tłumaczymy, dlaczego w niemieckim Lidlu bywa taniej" opublikowanym w portalu Money.pl w lipcu tego roku. Dziennikarz "Wiadomości" podkreślił, że zarówno w polskim, jak i w Niemieckim Lidlu można było kupić parasol ogrodowy, ale w zupełnie innych cenach – w Polsce prawie dwa razy drożej.
Jak tłumaczy portal, w materiale publicznego nadawcy pominięto istotną kwestię. "Dziennikarz TVP zacytował fragment pasujący mu do tezy, pomijając szereg innych kluczowych informacji" – czytamy w artykule Money.pl, który wytyka "Wiadomościom" szereg nieścisłości.
Z oryginalnego tekstu portalu, na który powołał się Sawicki, wynika, że niektóre produkty są droższe w niemieckich sklepach, ale są też produkty, za które płacimy mniej niż Niemcy. Przykład: ciśnieniowy ekspres kolbowy, sportowe ubrania, kuchenka mikrofalowa.
W artykule znalazło się także wypowiedź rzeczniczki Lidla. – Na poziom cen produktów w danym kraju wpływa wiele czynników, w tym m.in.: wielkość dokonywanych zamówień u dostawców, koszty transportu i magazynowania, kursy walut, wysokość VAT, akcyza czy koszt produkcji opakowań. W związku z tym ceny produktów mogą się różnić dla poszczególnych krajów – mówiła portalowi Aleksandra Robaszkiewicz.