
– Romney to przede wszystkim menedżer. Sprawdził się w wielkim biznesie, więc z pewnością nie brakuje mu umiejętności zarządczych i organizacyjnych – mówi Tadeusz Iwiński. Choć od czasów dzieciństwa, jako syn bogatego biznesmena i polityka Mitt był uprzywilejowany, nie można odmówić mu uporu i pracowitości. Zdobył świetne wykształcenie i odniósł zawodowy sukces.
Pamiętajmy, że państwo to nie firma. Logika cięć, zwolnień i sprzedaży firm, na której polegał Romney-menedżer, nie da się łatwo przenieść do polityki, a jeśli tak, to z pewnością wzbudzi protesty.
– Swoją kandydaturę opierał właśnie na kompetencjach, które zdobył w sektorze prywatnym, i niewątpliwym sukcesie, jaki odniósł jako biznesmen. Już w trakcie prawyborów starał się dystansować od innych pretendentów do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach, i chciał uchodzić za sprawnego menedżera, który pobudzi ducha przedsiębiorczości Amerykanów i przyczyni się do powstania nowych miejsc pracy – mówi Bartosz Wiśniewski, amerykanista z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Jako wysoko postawiony dostojnik Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, Romney często bywa postrzegany przez pryzmat swojej wiary. Czy rygorystyczny kodeks obyczajowy mormonów, stanowiących tylko 2% społeczeństwa USA, odstraszył amerykańskich wyborców?
– Kiedy mówię Romney, myślę: amerykańska, biała arystokracja, niemal odpowiednik brytyjskiej rodziny królewskiej. Najlepsze uniwersytety, Wschodnie Wybrzeże, predestynacja do bogactwa i sukcesu – mówi Bartosz Węglarczyk.
Etos amerykanskich Republikanów wyrasta z dwóch nurtów. Z jednej strony jest to niechęć wobec dominującej roli państwa, która ma pewne podstawy empiryczne i oparcie w logice. Niestety, drugi nurt bazuje na zwykłym egoizmie białej klasy średniej, która nie zamierza “płacić na biednych i imigrantów”. Incydent Romneya z 47% świadczy niestety o tym, że bliski jest mu właśnie ten drugi, egoistyczny sposób myślenia.
Przez wielu jest on postrzegany jako elitarysta, któremu obce są problemy amerykańskiej klasy średniej. – On nie może reprezentować tylko finansjery, bo pogrzebałby siebie i Republikanów, którzy muszą teraz odbudować swoją pozycję. Ale faktycznie, Romney ma większe poparcie w tej upper-middle class niż Obama – dodaje prof. Pastusiak.
– W czasie prawyborów Romney prezentował bardzo konserwatywne poglądy względem aborcji, choć wcześniej miał na ten temat inne zdanie – wspomina Bartosz Węglarczyk. – Kandydat Republikanów to ktoś, kogo po angielsku nazywa się “cold fish”. Jest sprawnym, skutecznym menadżerem, któremu obce są ideologiczne spory i wyraziste poglądy w kwestiach obyczajowych – mówi z kolei Ignacy Morawski, ekonomista, politolog i bloger naTemat.pl.
Zwolennicy Partii Republikańskiej mogą zadać sobie pytanie: dlaczego ponownie (tak jak w 2008 roku, kiedy startował McCain) wystawiliśmy w wyborach polityka o tak umiarkowanych poglądach, a niekiedy – pozbawionego jakichkolwiek poglądów?
– Elastyczność poglądów Romneya może być też pochodną jego mormońskiego światopoglądu, w którym niezmiernie ważne jest skuteczne działanie. To jemu Romney mógł przez lata podporządkowywać kwestie swoich osobistych przekonań – dodaje dr Marek Szopski.
Większość komentatorów jest zgodna, że kampania prezydencka w wydaniu Mitta Romneya wypadła blado, a stosunkowo duże poparcie zawdzięcza on nie tyle własnej sile, co słabości Obamy. – Muszę jednak powiedzieć, że Romney przeszedł dużą metamorfozę. Zaczął słabo, nie dawał sobie rady nawet z innymi kandydatami Republikanów, ale wyszedł z tego zwycięsko. Po pierwszej debacie z Obamą uwierzył w siebie. To po niej, co zadziwiające, stał się dynamiczny, dowcipny, kontaktowy – mówi prof. Pastusiak.
Romney złożył więcej obietnic, ale niektóre z nich są zupełnie nierealne. 12 milionów miejsc pracy w 4 lata, niezależność energetyczna USA do 2020 roku, zmniejszenie wydatków z budżetu przy jednoczesnym zwiększeniu wydatków na obronność, to są niespełnialne obietnice. Ale Romney jest też na przykład zwolennikiem dialogu międzypartyjnego. Jako gubernator Massachusetts dał przykład, jak rozmawiać z politycznym oponentem. Jako prezydent mógłby namówić Republikanów do współpracy z Demokratami.
W pełni zgadza się z nim Bartosz Węglarczyk, który podkreśla, że Romney po serii wpadek i lapsusów, dzięki jednej debacie złapał wiatr w żagle i do ostatnich dni walczył z Obamą jak równy z równym. Jak się jednak dzisiaj okazało, Romneyowi nie starczyło sił, tak samo jak podczas uniwersyteckiego wyścigu, który wspomina w swoim artykule “Nasz Dziennik”.
Gdy biegacze dobiegli na przeciwległą stronę boiska do piłki nożnej, Mitt zadziwił wszystkich, bo wysunął się niemal na prowadzenie. Parł do przodu, jak gdyby brał udział w biegu swego życia. Ale kiedy zostało mu 100-150 jardów do mety [czyli ok. 90-135 metrów - przyp. tłum.], osiągnął swoje fizyczne możliwości. Zaczęło mu brakować powietrza, nogi słabły, do tego stopnia, że się zataczał. Pozostali biegacze zaczęli go wyprzedzać. Zdyszany i popielaty, z wyrazem okropnego grymasu zmęczenia na twarzy, przewrócił się jakieś 30 jardów [czyli ok. 27 metrów - przy. tłum.] przed metą. CZYTAJ WIĘCEJ