FC Barcelona zapłaci za koszmarny początek Ligi Mistrzów. Pudło sezonu na Camp Nou
Krzysztof Gaweł
23 listopada 2021, 22:54·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 listopada 2021, 22:54
FC Barcelona najprawdopodobniej nie zagra w fazie pucharowej Ligi Mistrzów w sezonie 2021/2022. Duma Katalonii tylko zremisowała 0:0 z Benfiką Lizbona na Camp Nou i na kolejkę przed końcem ma nad nią dwa punkty przewagi. Barcę czeka jednak mecz z Bayernem Monachium, a rywale zmierzą się z Dynamem Kijów. Portugalczycy mogli ten mecz wygrać, ale Haris Seferović w samej końcówce nie trafił do pustej bramki.
Reklama.
FC Barcelona rozpoczęła kampanię w Lidze Mistrzów od porażek z Bayernem Monachium (0:3) oraz Benficą Lizbona (0:3) i mało kto wierzył, że może awansować do 1/8 finału rozgrywek. Duma Katalonii pokonała jednak dwa razy Dynamo Kijów (po 1:0) i we wtorek na Camp Nou mogła zapewnić sobie udział w wiosennych potyczkach w elicie. Ale musiała pokonać w rewanżu Orły.
Goście nie lękali się upadłego giganta, choć Barca to już inna drużyna niż we wrześniu i pod wodzą Xaviego Hernandeza zaczyna się powolna odbudowa giganta. Początek należał do Dumy Katalonii, powinien gola strzelić Jordi Alba, ale Odysseas Vlachodimos świetnie wybronił jego uderzenie. Goście odpowiedzieli aktywną grą Romana Jaremczuka i znakomitą destrukcją.
W 34. minucie powinno być 1:0, Roman Jaremczuk po kornerze uderzał głową z pięciu metrów, ale kapitalnie jego strzał odbił Marc-Andre ter Stegen. Chwilę później piłkarze z Lizbony fetowali gola, kapitalnie uderzył Nicolas Otamendi, ale... przed akcją piłka opuściła boisko i sędzia Siergiej Karasiew gola anulował. A szkoda, bo bramka była cudnej urody. Gra toczyła się dalej.
Barca jeszcze przed przerwą zerwała się do ataku, a w 43. minucie kapitalnie podkręcił piłkę Yusuf Demir. Ta szybowała przez pole karne, by odbić się od poprzeczki i tym razem nie znalazła drogi do siatki. Mogli żałować piłkarze gospodarzy, ale na Camp Nou w tegorocznej Champions League jeszcze tak dobrze się nie prezentowali.
Drugie 45 minut Barca rozpoczęła bardzo ofensywnie i naciskała na rywali bardzo konsekwentnie. Memphis Depay wpadł w pole karne rywali, ale zwlekał z oddaniem strzału i został zablokowany. Po chwili przedarł się Gavi, ale zamiast uderzać, podał piłkę i do tego bardzo niecelnie. Najlepszą chyba okazję miał Frenkie de Jong, jego strzał głową odbył bramkarz.
Ożywiło miejscowych wejście Ousmane Dembele, który na skrzydle robił co chciał z defensywą rywali, ale gole wciąż nie padały. Ostatni kwadrans to było prawdziwe oblężenie bramki gości, a gola zdobył nawet po podaniu Jordiego Alby Ronald Araujo, sędziowie znów jednak odgwizdali pozycję spaloną i bramkę anulowali.
Jeszcze okazję miał Dembele, dostał znakomite podanie w samej końcówce, ale zatrzymał go wślizgiem Nicolas Otamendi. Benfica skontrowała w trzeciej minucie doliczonego czasu gry, Haris Seferović znalazł się sam przed bramką rywali, która była pusta. I nie trafił do siatki, choć mógł dać drużynie bezcenny triumf. Trener Jorge Jesus aż padł na kolana...
FC Barcelona na kolejkę przed końcem fazy grupowej LM ma nad Portugalczykami dwa punkty przewagi. Barcę czeka jednak mecz z Bayernem w Monachium, a rywale zmierzą się z Dynamem Kijów. Taki układ gier może oznaczać dopiero trzecie miejsce w grupie E na finiszu i pożegnanie z Champions League Dumy Katalonii. Pomóc może triumf w Bawarii lub wpadka Orłów przeciw mistrzom Ukrainy.
FC Barcelona - Benfica Lizbona 0:0
Sędziował: Siergiej Karasiew (Rosja)
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut