Polska i Węgry chciały zablokować plan legislacyjny UE. Szybko jednak poległy
Wioleta Wasylów
14 grudnia 2021, 21:42·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 grudnia 2021, 21:42
We wtorek w Brukseli przegłosowano plan priorytetów legislacyjnych Unii Europejskiej na 2022 rok. Polska i Węgry podjęły próbę jego zablokowania, jednak bezskutecznie. Polski ambasador przy UE Andrzej Sadoś stwierdził, że punkt planu zakładający, iż Unia może "korzystać z wszelkich dostępnych instrumentów w celu ochrony praworządności", w istocie może prowadzić do nadużyć ze strony instytucji unijnych.
Reklama.
We wtorek podczas posiedzenia Rady ds. Ogólnych Komisji Europejskiej debatowano na temat deklaracji ws. kierunków legislacyjnych Unii Europejskiej na 2022 rok
Pomimo sprzeciwu Polski i Węgier dokument został ostatecznie przyjęty
Sprzeciw Polski miał być głównie związany z faktem, że KE wciąż nie przyjęła polskiego Krajowego Planu Odbudowy
Plan dotyczący działań legislacyjnych Unii Europejskiej jest wspólną deklaracją: Rady Europejskiej, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Temat kierunków legislacyjnych i ich planowania przedyskutowano dokładnie na posiedzeniu Rady ds. Ogólnych KE. We wtorek w Brukseli odbyło się głosowanie w sprawie przyjęcia deklaracji.
Polska i Węgry próbowały zablokować deklarację ws. kierunków legislacyjnych UE
Zablokować plan próbowały dwa kraje: Polska oraz Węgry, jednak ich sprzeciw okazał się daremny, ponieważ w głosowaniu nie była wymagana całkowita jednomyślność.
Jak zauważył, z nutą ironii, korespondent "Gazety Wyborczej" i "Polityki" Tomasz Bielecki: "Okazało się po konsultacji ze służbą prawną Rady UE, że do przyjęcia tej deklaracji konsensus nie jest potrzebny. A zatem przyjęto ją przy sprzeciwie Polski i Węgier. Ale cóż to była za szarża".
Z informacji podanych przez PAP wynika, że polska strona chciała odrzucić deklarację w ramach odwetu za to, że KE nadal nie zatwierdziła Krajowego Planu Odbudowy. Podczas spotkania stały przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś twierdził, że zapisy mówiące o tym, że Unia w celu ochrony praworządności może korzystać ze "wszystkich dostępnych instrumentów" w istocie mogą spowodować, że instytucje unijne i państwa członkowskie będą wywierały "niedopuszczalny" polityczny nacisk na pozostałych członków wspólnoty.
Jako przykład Sadoś podał tu właśnie blokowanie, jak stwierdził – "bez uzasadnienia", przez KE polskiego Krajowego Planu Odbudowy. Dodał przy tym, że unijne instytucje stosują podwójne standardy i uderzają w polskich obywateli, używając przeciwko Polsce różnych instrumentów, "co powoduje powielanie procesów na forum unijnym i łączenie wymiarów politycznego, prawnego i ekonomicznego praworządności".
Polska strona w swoim oświadczeniu stwierdziła, że zgadza się z tym, że trzeba bronić praworządności i wzmacniać demokrację w UE, oraz chronić europejskie wartości, jednak od wielu lat stoi na stanowisku, że instrumenty, które mają służyć do osiągnięcia tych celów, "muszą być oparte na zapisach traktatowych i muszą być stosowane zgodnie z prawem UE". Podkreślano przy tym, że zasada praworządności nie może być wykorzystywana do wywierania presji politycznej.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut