Brytyjskie media pytają o pieniądze na kolej w Polsce
Monika Prończuk
05 marca 2012, 12:25·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 marca 2012, 12:25
Chociaż wczorajsza katastrofa kolejowa w Chałupkach odbiła się szerokim echem w brytyjskich mediach, to w opisach wypadku, nawet w tabloidach takich jak Daily Mail albo The Sun, przeważa ton wstrzemięźliwości. Jedynie szkocki tabloid z Glasgow, Daily Record oraz angielski The Mirror nazywają katastrofę “a horror train crash”. Pozostałe media, na czele z The Guardian i The Telegraph, koncentrują się na precyzyjnych informacjach dotyczących trasy pociągów i miejsca wypadku, oraz podkreślają, że jest to najtragiczniejsza katastrofa kolejowa ostatnich lat w Polsce.
Reklama.
Poza wzmianką o przebudowach torów w Chałupkach media powtarzają za Donaldem Tuskiem, że jest za wcześnie na określenie przyczyny wypadku i wskazanie ewentualnych winnych.
...pojawiają się jednak pytania o bezpieczeństwo podczas Euro
W mediach pojawił się jednak ton niepokoju. The Guardian wspomniał, że wypadek wydarzył się na trzy miesiące przed Euro i wyraził obawę o bezpieczeństwo milionów fanów piłki nożnej, którzy będą podróżować koleją w Polsce i na Ukrainie. Financial Times przypomniał za to, że Polska dostała finansowe wsparcie z Unii Europejskiej na poprawę swojej infrastruktury. Pieniądze w większości zostały jednak przeznaczone na budowę autostrad i przebudowę lotnisk, przy jednoczesnym zaniedbaniu kolei, najpopularniejszego środka transportu. Gazeta cytuje Leszka Mietka, prezydenta Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych w Polsce, który powiedział, że system kierowania ruchem na kolei w Polsce ma 100 lat, i dopiero teraz zaczyna być reformowany według modelu europejskiego.
Oliwy do ognia dolewa przypomnienie o tym, że polski rząd poprosił w zeszłym roku Komisję Europejską o zmianie przeznaczenia 1,2 miliarda euro dotacji z modernizacji kolei na budowę dróg. W tym kontekście mało przekonująco brzmią słowa ministra transportu, Sławomira Nowaka, który zapewnia o bezpieczeństwie kolei jako priorytecie rządu podczas czerwcowych mistrzostw.
Polskie Hatfield?
Nie sposób oprzeć się pokusie analogii z brytyjską katastrofą kolejową, do której doszło w październiku 2000 roku w Hatfield w hrabstwie Herdfordshire. Chociaż w wypadku pociągu jadącego z prędkościa 185 km/h na trasie London King’s Cross – Leeds zginęły zaledwie 4 osoby, to właśnie Hatfield stał się symbolem przemian w brytyjskiej kolei. Debata publiczna i medialna wywołana katastrofą znacząco przyczyniła się do uwypuklenia wad sprywatyzowanego wcześniej systemu kolei.
Firmie Railtrack, odpowiedzialnej za zarządzanie koleją, wykazano niekompetencję i brak kontroli nad konserwacją torów i pociągów, zleconych w większości pojedynczym prywatnym wykonawcom. Na skutek wypadku firma została poddana kontroli państwa i odebrano jej część kompetencji, a kolej została częściowo zrenacjonalizowana. Dzięki temu Wielka Brytania ma obecnie jedną z najefektywniejszych sieci kolejowych w Europie. Warto wspomnieć, że w Hatfield nie doszło do zderzenia dwóch pociągów, ale do wykolejenia jednego.
Pozostaje tylko mieć nadzieję, że debata, która przetacza się obecnie przez polską opinię publiczną, doprowadzi do podobnie konstruktywnych wniosków, a nie pozostanie jałowymi rozważaniami nad słusznością wprowadzenia żałoby narodowej. Katastrofa, oprócz tego, że jest ogromną tragedią, jest również szansą na wprowadzenie zmian, które zapobiegną podobnej tragedii w przyszłości. Nie pozwólmy jej pójść na marne.