Holenderska organizacja pozarządowa Women on Waves ("Kobiety na Falach") od 1999 roku dociera do kobiet, które zaszły w niechcianą ciążę i chcą ją usunąć legalnie. W 2003 roku statek odwiedził Polskę. W październiku tego roku aktywistki wpłynęły do Maroka, teraz planują kontynuować podbój „zakazanych” wód i popłynąć do Turcji.
Ponieważ w wielu krajach odwiedzanych przez aktywistki aborcja jest nielegalna, Women on Waves organizuje aborcje farmakologiczne na statku wypływającym na pełne morze, korzystając z obowiązującego w tej sytuacji prawa holenderskiego. Celem organizacji jest zapobieganie niebezpiecznym aborcjom i niechcianym ciążom we wczesnym ich stadium. Aktywistki promują też antykoncepcję i edukację seksualną. Ich wizyty zmieniły debatę publiczną w sprawie aborcji w Portugali i Hiszpanii.
W czerwcu 2003 roku statek Women on Waves pod banderą „Langenort” wpłynął do Władysławowa. Przy brzegu powitały go tłumy protestujących i okrzyki „Welcome nazis” i „Bolszewicy”. Mimo tego na swojej stronie internetowej aktywistki określają wizytę mianem zakończonej sukcesem.
Czy podobnie ocenią wizyty u brzegów państw, które planują odwiedzić w najbliższej przyszłości, i w których dominującą religią jest islam? Jedno z nich, Maroko, aktywistki odwiedziły w październiku. Marokańska marynarka wojenna nie pozwoliła im wpłynąć do portu w Smirze i eskortowała statek na wody międzynarodowe. Ich wizytę z rezerwą przyjęły nawet marokańskie aktywistki pro-choice, krytykując aborcje na pełnym morzu za próbę obchodzenia istniejącego prawa i działania w ukryciu.
Następnym przystankiem aktywistek ma być Turcja. Gorąca dyskusja toczy się tam od maja, odkąd premier Erdogan określił aborcję mianem morderstwa. W przeciwieństwie do sytuacji w Maroku, w Turcji aborcja na życzenie jest legalna do 10. tygodnia ciąży.