Z najnowszych informacji wynika, że to Mateusz Morawiecki miał pokryć z własnej kieszeni koszty sprostowań po wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Dotyczyły wypowiedzi na temat finansowania budowy dróg. Szef KPRM Michał Dworczyk miał bowiem poinformować, że według prawników za czas antenowy nie może zapłacić ani PiS, ani Kancelaria Premiera.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Najnowsze wiadomości, które ujawniono w ramach afery mailowej, pochodzą z 27 września 2018 roku. Trwała wówczas kampania przed wyborami samorządowymi. W TVP i TVN miało ukazać się oświadczenie o treści:
"Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej".
Z opublikowanych maili wynika, że Michał Dworczyk miał napisać do Morawieckiego, iż w ocenie prawników ani Prawo i Sprawiedliwość, ani KPRM nie mogą pokryć kosztów oświadczenia.
"To niestety to ty będziesz musiał być płatnikiem faktur" – wynika z domniemanego maila Dworczyka. Następnie szef KPRM miał podać ceny emisji oświadczenia. "Przed Wiadomościami TVP Info (15 sekund - kilkanaście tys. zł netto - jeszcze nie doprecyzowali ceny) i Faktami TVN (15 sekund - 32 tys. zł netto)" – czytamy.
Autor maila przywoływał rekomendacje Piotra Matczuka oraz Tomasza Poręby. Pierwszy to były szef Centrum Informacyjnego Rządu oraz PR-owiec PiS. Drugi to europoseł PiS i szef sztabu w trwającej kampanii samorządowej. Obaj mieli sugerować emisję 30-sekundowych spotów w celu uniknięcia zarzutów, że "oświadczenie jest całkiem niezrozumiałe".
Morawiecki odpowiedział jeszcze tego samego dnia. "Im dłużej będą, tym bardziej zapadną w pamięć, a nam chyba chodzi jednak o coś innego - odsłuchałem to (głos kobiecy) i jest ok" – napisał premier. Jak się okazało, politycy w korespondencji zgodzili się na krótsze oświadczenie. Miało trwać 20 sekund.
Dworczyk miał informować, że nad materiałem pracują Matczuk oraz Anna Plakwicz, kolejna związana z PiS ekspertka od PR-u. Miał twierdzić, że musi wnieść płatności do TVN.
"Prośba, by TVP bardzo ładnie zaatakowało"
Przed kilkoma dniami w internecie pojawiły się kolejne wiadomości mające pochodzić ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka. W ujawnionej korespondencji nieformalny doradca premiera Mariusz Chłopik miał zwracać się z prośbą m.in. do Jacka Kurskiego, "by jutro TVP bardzo ładnie zaatakowało te osoby". Atak miał być wymierzony przede wszystkim w sędziego, który wydał niekorzystny wyrok dla premiera Mateusza Morawieckiego.
Nieformalny doradca premiera Mariusz Chłopik miał wysłać wiadomość pod hasłem "Ofensywa sądy" do prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego oraz szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Jarosława Olechowskiego. Korespondencja, którą ujawniono na stronie poufnarozmowa.com pochodzi z września 2018 roku.
Rząd nie komentuje afery e-mailowej
Domniemane rozmowy polityków PiS w ramach tzw. afery e-mailowej zamieszczane są obecnie na stronie poufnarozmowa.com. Rzecznik rządu Piotr Müller pod koniec września przekazał, że zgodnie z zaleceniami ekspertów "konsekwentnie nie będzie komentować informacji", które pojawiają się na kanałach wykorzystywanych przez grupę hakerską".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut