Groźby Rosji uświadomiły Niemcom, że Europa i USA oczekują od nich czegoś więcej niż apeli o dialog
Jacek Lepiarz
10 stycznia 2022, 15:58·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 stycznia 2022, 15:58
Nowy rząd Niemiec sprawuje władzę dopiero od miesiąca, ale kanclerz Olaf Scholz i jego ministrowie musieli w tym czasie niemal z marszu zmierzyć się z poważnymi problemami. W polityce wewnętrznej najpoważniejszym wyzwaniem jest kontynuacja walki z kolejną falą pandemii COVID-19. W polityce zagranicznej kluczowym testem dla nowych władz w Berlinie stała się polityka wobec Rosji będąca pochodną kryzysu na Ukrainie.
Reklama.
Niemieckie elity zdają sobie sprawę, że wygodne czasy, gdy ich kraj ze względu na wojenną przeszłość mógł grać rolę „politycznego karła” i regulował zobowiązania sojusznicze za pomocą książeczki czekowej, bezpowrotnie minęły.
W 2014 roku ówczesny prezydent RFN Joachim Gauck jako pierwszy wezwał publicznie swoich rodaków do wzięcia większej odpowiedzialności za politykę międzynarodową i do zerwania z postawą polegającą na „komentowaniu spoza boiska”. Do większego zaangażowania zachęca też obecna głowa państwa – Frank-Walter Steinmeier.
Groźby ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina i zaostrzająca się sytuacja na Ukrainie uświadomiły Niemcom, że Ameryka i Europa oczekują od nich czegoś więcej niż tylko patetycznych apeli o dialog.
Kluczowa rola Niemiec
„Niemcy trzymają klucz do powstrzymania Rosji przed atakiem na Ukrainę” – pisze niemiecka publicystka Constanze Stelzenmueller na łamach brytyjskiego „Financial Times”. Jej zdaniem udział w sankcjach najsilniejszej europejskiej gospodarki, jaką są Niemcy, jest warunkiem skutecznego działania Zachodu w celu powstrzymania Putina. Stelzenmueller przyznaje, że odcięcie Rosji od systemu rozliczeń płatniczych Swift czy rezygnacja z gazociągu Nord Stream 2 byłoby dla niemieckiego rządu kosztowne – finansowo i politycznie.
Czynnikiem komplikującym relacje Niemiec z Rosją są wyraźne różnice w podejściu do reżimu prezydenta Władimira Putina oraz wyboru instrumentów do realizacji politycznych celów. W umowie koalicyjnej rządu SPD/Zieloni/FDP zapisano zgodnie – „Wiemy, jak ważne są znaczące i stabilne stosunki i nadal będziemy do nich dążyć. Jesteśmy gotowi do konstruktywnego dialogu”.
Jednak SPD i Zielonych dzieli szczególnie stosunek do gazociągu Nord Stream 2. Los zakończonej niedawno inwestycji zależy formalnie od decyzji Federalnego Urzędu Sieci Przesyłowych, który rozpatruje wniosek o wydanie pozwolenia na uruchomienie magistrali. Jednak decyzja o rozpoczęciu dostaw gazu nie zapada w politycznej próżni.
Nord Stream 2 dzieli koalicję
Socjaldemokrata Scholz i szefowa MSZ Annalena Baerbock z partii Zieloni nie kryją różnic zdań w ocenie kontrowersyjnego gazociągu. Podczas gdy Baerbock od czasu kampanii przed wyborami krytykowała Nord Stream 2, ostrzegając przed zwiększeniem uzależnienia od dostaw z Rosji i wskazując na sprzeciw Polski i krajów bałtyckich, Scholz mówił w dawnym stylu Angeli Merkel o „czysto prywatnym” projekcie biznesowym.
Sytuacja na Ukrainie i relacje z Rosją były najważniejszym tematem rozmów szefowej niemieckiej dyplomacji Baerbock w minioną środę (5.01.2021) w Waszyngtonie. „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” (FAS) zwraca uwagę, że podczas krótkiej konferencji prasowej z Baerbock, sekretarz stanu USA Antony Blinken aż trzykrotnie wymienił Nord Stream 2.
Blinken podkreślił, że w przypadku agresji Rosji na Ukrainę gazociąg musi pozostać zamknięty. Zapytany przez dziennikarza, czy Waszyngton i Berlin reprezentują zgodne stanowisko, gdyż kanclerz Scholz mówi o tej sprawie „w inny sposób”, sekretarz stanu „zamilkł” – czytamy w „FAS”.
Marsowe miny w Waszyngtonie
Autor relacji Konrad Schuller pisze, że postawa Scholza spowodowała u polityków w Waszyngtonie „marsowe miny”. Przypomina, że na szczycie UE w grudniu kanclerz nazwał gazociąg „czysto prywatnym przedsięwzięciem”, co oznacza regres w stosunku do stanowiska Merkel z ostatnich dwóch lat. „FAS” zwraca też uwagę na materiał opublikowany w gazecie „Bild”, z którego wynika, że Scholz złożył Rosji ofertę, podczas gdy europejscy sojusznicy zabiegali o utworzenie wspólnego frontu wobec Moskwy.
Jak podał niemiecki tabloid, kanclerz Niemiec w rozmowie telefonicznej 21 grudnia zaproponował Putinowi „kwalifikowany nowy początek”. Gdyby taka propozycja rzeczywiście padła, byłaby ona powtórką naiwnej polityki prowadzonej przez prezydenta USA Baracka Obamę na początku jego kadencji – ocenia Schuller. Jak zaznacza, Amerykanie zauważyli, że informacje podane przez „Bild” nie zostały oficjalnie zdementowane przez niemiecki rząd.
Publicysta berlińskiego „Tagesspiegla” Christoph von Marschall zwraca uwagę na brak jedności wśród państw NATO. „W Brukseli słyszy się, że Francja i Niemcy byłyby ewentualnie gotowe zapewnić Rosję, że Ukraina nie stanie się członkiem NATO” – czytamy w stołecznym dzienniku.
Kamuflaż Scholza?
Zdaniem Marschalla ani USA, ani Europejczycy nie będą w przypadku rosyjskiego ataku bronić Ukrainy. „Co w zamian?” – pyta publicysta i wskazuje na brak zgody. Ameryka i Wielka Brytania chcą dostarczać broń Ukrainie, Niemcy i Francja są temu przeciwne.
Marschall pisze, powołując się na anonimowe źródła, że Scholz zdecydowany jest na twardą reakcję w przypadku rosyjskiej agresji, a jego ostrożna postawa podyktowana jest chęcią uniknięcia konfliktu z „przyjaciółmi Rosji” w SPD do czasu, gdy stanie się to nieuniknione.
Ostrożność Berlina wynika też z ambicji reaktywacji „Formatu Normandzkiego“ – prowadzonych od 2014 roku czterostronnych rozmów z udziałem Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy. Doradca ds. Bezpieczeństwa Scholza - Jens Plötner i jego francuski odpowiednik przeprowadzili w czwartek rozmowy przygotowawcze. Fiasko tego planu byłoby ciosem dla roli Niemiec jako mediatora.
Ważna rola gazu ziemnego
W dyskusjach o Nord Stream 2 nie należy bagatelizować roli gazu ziemnego w bilansie energetycznym Niemiec znajdujących się w krytycznym momencie transformacji energetycznej. Do końca bieżącego roku trzy ostatnie niemieckie elektrownie atomowe przestaną dostarczać prąd. Równocześnie, pod naciskiem Zielonych, rząd zamierza przyspieszyć o sześć lat proces rezygnacji z węgla. Do 2030 roku mają zostać zamknięte wszystkie kopalnie.
Rozbudowa odnawialnych źródeł energii postępuje zbyt wolno, aby zamknąć tę lukę. „Niemcy są uzależnione od rosyjskiego gazu” – pisze tygodnik „Der Spiegel”. Obecnie dostawy z Rosji pokrywają 55 proc. zapotrzebowania na gaz. Gaz skroplony jako alternatywa nie wchodzi w rachubę, gdyż Niemcy nie mają portu LNG.
Czy należy naśladować Brandta?
Mówiąc o relacjach z Rosją, Scholz chętnie nawiązuje do polityki odprężenia swojego socjaldemokratycznego idola Willy’ego Brandta z przełomu lat 60 i 70. Z tego okresu pochodzą też pierwsze kontrakty w branży energetycznej. Zachodnioniemieckie koncerny dostarczały rury, Związek Sowiecki sprzedawał ropę i gaz. Strona niemiecka do dziś powołuje się na solidność sowieckiego partnera, pomimo zimnej wojny.
To całkowicie chybiona analogia – uważa publicysta „Sueddeutsche Zeitung” Daniel Broessler. Związek Sowiecki Leonida Breżniewa był mocarstwem zabiegającym o utrzymanie status quo, gdy tymczasem Rosja Putina zmierza do zmiany układu sił i granic. To całkowicie inna sytuacja. Czy rząd Scholza poradzi sobie z tym wyzwaniem?