Wieczór, 14 listopada, zapisze się w historii z dwóch powodów. Jednym z nich będzie akcja militarna sił zbrojnych Izraela przeciwko organizacji terrorystycznej Hamas, w której m.in. zabito przywódcę skrzydła zbrojnego tej organizacji. Drugim, o wiele bardziej znaczącym z punktu widzenia historii mediów, będzie fakt wykorzystania mediów społecznościowych do relacjonowania tego wydarzenia na żywo przez Izraelskie Siły Obronne, zupełne pomijając w tym procesie dziennikarzy i media tradycyjne.
Wszystko zaczęło się ok. godziny 16 czasu polskiego od twitnięcia na oficjalnym profilu Izraelskich Sił Obronnych (ISB), ogłaszającego rozpoczęcie przez nie akcji militarnej przeciwko terrorystom w strefie Gazy.
Już kilka minut później, poprzez kolejny wpis, ISB ogłasza likwidację pierwszego celu, Ahmeda Al-Jabari. ISB odsyła również do wpisu na swoim blogu, na którym opisana została sylwetka tego człowieka. Można się stamtąd dowiedzieć, że według ISB Ahmed Al-Jabari był dowódcą militarnego skrzydła Hamasu i w ostatnich latach odpowiadał za ataki terrorystyczne na Izrael.
Przez następne kilka godzin ISB za pomocą Twittera dzieli się ze światem informacjami na temat bieżącej sytuacji. Wymienione zostają cele akcji: ochrona ludności Izraela i zburzenie infrastruktury terrorystycznej w strefie Gazy.
ISB informuje również, że od początku 2012 roku palestyńscy terroryści wystrzelili w terytorium Izraela 768 rakiet.
Następnie na Twittera trafia wiadomość o tym, że ISB poważnie uszkodziło należące do Hamasu wyrzutnie rakietowe długiego zasięgu i podziemne składy broni.
W międzyczasie ISB umieszcza propagandowe wpisy, przykładowo: „Pod uwagę brane są wszystkie opcje. Jeśli to potrzebne, ISB jest gotowe zainicjować operację lądową w strefie Gazy”, czy „ISB rozpoczęło operację przeciwko Hamasowi, irańskiemu pełnomocnikowi odpowiedzialnemu za ataki terrorystyczne na Izrael”.
Około 18 czasu polskiego ISB udostępnia na Twitterze wideo dokumentujące zamordowanie wspomnianego wcześniej Ahmeda Al-Jabari w ataku rakietowym na jego auto. Wideo to szybko gromadzi tysiące odsłon oraz zostaje oznaczone przez Internautów jako kontrowersyjne.
Następnie ISB naprzemiennie zamieszcza na swoim Twitterze wpisy informacyjne i propagandowe, w których zachęca Internautów do dzielenia się nimi, jeśli uważają oni, że „(…) Izrael ma prawo się bronić”. Są to m.in. grafiki, które zostały przygotowane specjalnie na potrzeby tej akcji:
Szokuje druga grafika, która przypomina o zabiciu Ahmeda Al-Jabari. Jak słusznie zauważył jeden z dziennikarzy, który opisał tę sytuację w serwisie The Next Web, przypomina ona okładkę gry dla dorosłych.
Takie grafiki robi się w jednym celu: aby były szeroko udostępniane tak, żeby ich przekaz trafił bezpośrednio do Internautów. Izrael wyraźnie zachęca Internautów do tego, aby stali się tubą nagłaśniającą przekonania tego kraju. Ktoś tam musiał pomyśleć „Po co nam dziennikarze? Oni tylko mieszają. Skoro do ludzi można dotrzeć bezpośrednio poprzez media społecznościowe, zróbmy to”.
To, co zrobił Izrael, jest znakiem czasów. Skrupulatnie przygotowując i przeprowadzając relację z tej operacji militarnej zupełnie zignorował dziennikarzy. Dotarł do tysięcy ludzi poprzez nowe media, głównie te społecznościowe, z przekazem nieprzefiltrowanym przez kogokolwiek. Pokazał światu swoją wersję wydarzeń, której nie zdążył zakwestionować nikt poza odbiorcą. Niepotrzebna stała się rola dziennikarzy jako strażników informacji, którzy spoglądają na obie strony sytuacji i w sposób obiektywny prezentują ją publice. Dokonanie oceny informacji spadło na odbiorców.
Na szczęście widać, że Internauci już o tym wiedzą. Na twitnięcia ISB od razu zaczęły odpowiadać osoby, które straciły w izraelskich atakach bliskich. Wideo z zamordowania Ahmeda Al-Jabari zebrało niemal równą ilość głosów w górę, jak i w dół. Ludzie już sami decydują co sądzić o danej informacji. Tak naprawdę właśnie to świadczy o tym, że dziennikarze stają się zbędni. Nie potrzeba już dziennikarza mówiącego nam "jak żyć". Potrzebna jest tylko informacja, którą coraz częściej zdobywamy bez jego udziału. Nawet jeśli zostanie ona podana w sposób obiektywny, to i tak zostanie z góry oceniona przez Internautów, którzy wiedzą swoje i coraz ciężej komukolwiek to zmienić. Widać to po reakcjach na relację przeprowadzoną przez ISB. „Kupili” ją głównie Izraelczycy, muzułmanie są wściekli i odgrażają się (choć to akurat żadna nowość), a osoba niezaangażowana w żadną ze stron pewnie pomyśli sobie: ”Co mnie to w ogóle obchodzi? Klikam dalej.”
Artykuł pochodzi z The Daily Interactive - serwisu opisującego wpływ nowych mediów na świat.