Walka o miejsce parkingowe na wrocławskim osiedlu LC Corp już dziś przypomina walkę o napój 3 Cytryny w Radomiu. Nic dziwnego, bo jak szacują mieszkańcy, brakuje tam około 150 miejsc postojowych. A już za moment skończy się dostęp do jedynej bezpłatnej alternatywy. Zastąpi ją parking po 5 złotych za godzinę.
– Widok śmieciarki, która przyjeżdża i odjeżdża nie opróżniając kontenerów to norma. Jak pan kierowca widzi, że mu ktoś zastawił drzwi do śmietnika albo nawet drogę dojazdową, to się nie przejmuje, tylko robi zdjęcie i odjeżdża – mówi jedna z mieszkanek wrocławskiego osiedla, dodając, że dziś jej dwa miejsca postojowe w garażu podziemnym są warte jakąś jedną czwartą mieszkania.
– Ostatnio była licytacja miejsca w garażu to poszło za 55 tysięcy złotych. Nic dziwnego, skoro alternatywy zaraz nie będzie – dodaje.
A jak parkuje się na tym osiedlu? Na przykład tak:
Albo tak:
W zgodzie z literą prawa
Żeby jednak dobrze zrozumieć problem warto trochę nakreślić, co to za osiedle i jak jest położone. LC Corp to sześć bloków na zachodnich obrzeżach Wrocławia. Jak tłumaczy Mariusz Skowronek z biura prasowego dewelopera Develia, które zbudowało osiedle, mieszkania sprzedawano w latach 2012-2016.
– W tamtym czasie obowiązywały mniej rygorystyczne przepisy w zakresie wskaźnika liczby mieszkań do miejsc parkingowych. Warto również zaznaczyć, że blisko 60 proc. mieszkań stanowiły małe jedno i dwupokojowe lokale i wówczas klienci nie zgłaszali dużego popytu na zakup miejsc parkingowych.
To potwierdzają sami mieszkańcy. Przykładem jest pan Michał, który dziś ma dwa samochody, ale gdy kupował mieszkanie, garaż mu wciśnięto na siłę. Dziś cieszy się, że tak się stało, zwłaszcza że liczba aut w rodzinie się podwoiła, a za drugie miejsce postojowe płaci 250 zł miesięcznie. Ale kiedy wokół była masa nieużytków, nikt nie myślał o przyszłości. Tymczasem w kilka lat krajobraz wokół znacząco się zmienił.
Osiedle LC Corp dziś otoczone jest rzeczką typu ściek, dwupasmową drogą na lotnisko, kawałkiem nieużytku z prywatnym parkingiem na kilkadziesiąt aut i... miasteczkiem handlowym. Są tam dwa markety budowlane, jeden spożywczy, outlet odzieżowy, kilka pojedynczych sieciówek i (a jakże) wielki parking.
I ten wielki parking miał być jednym z argumentów przemawiającym za kupnem mieszkania pomimo niewystarczającej liczby miejsc postojowych. Jak twierdzą mieszkańcy, podczas spotkań z przedstawicielami inwestora, padały pytania o parking, ale odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: – Proszę się nie martwić, tu jest wielkie centrum handlowe, można tam stawiać auta, wszystko jest dogadane!
Aha, skoro tak, to wspaniale – pomyślało wielu klientów, którzy nie oczekiwali żadnego pisemnego potwierdzenia tych słów. Poza tym kto by się przejmował tak pragmatycznymi kwestiami jak brak miejsc parkingowych, skoro "wokół tyle wolnej przestrzeni, a przecież trzeba wybrać pralkę i kafelki do kuchni, a na dodatek mamy tylko jedno auto".
Wszystko się zmieniło
Ale minęły lata, pola wokół zabudowano, a rzeczywistość zrewidowała przekonania o jednym samochodzie. Zwłaszcza że osiedle może i zbudowano w pobliżu miasteczka handlowego, ale żłobka, przedszkola, szkoły, urzędu czy banku w pobliżu się nie uraczy. Tak więc drugie auto okazało się być koniecznością, a parkowanie na terenie miasteczka handlowego codziennością dla przynajmniej setki mieszkańców z "kameralnej inwestycji" LC Corp.
Niestety, pewnego dnia, niespodziewanie niczym grom z jasnego nieba, na terenie miasteczka handlowego pojawiły się parkomaty. Jeśli ktoś ma zatem ochotę podjechać na zakupy – proszę bardzo, parkujemy za darmo, ale po określonym z góry czasie trzech godzin, za postój trzeba zapłacić. Ile? 5 złotych za godzinę, czyli jak widać tyle, że opłaca się kupić garaż za 55 tysięcy.
Ostatnią wolną od opłat wyspą jest parking Leroy Merlin, na którym parkomaty się nie pojawiły. Jeszcze. Te mają zostać tam zainstalowane już w marcu. – My już szykujemy popcorn, żeby sobie popatrzeć z okna, co się 1 marca stanie z tą setką, może nawet dwustoma autami, które dziś regularnie tam stoją – mówi szczęśliwa mieszkanka LC Corp, która ze swoim M3 kupiła dwa miejsca postojowe.
Wspólnota szuka rozwiązań
Zanim wybije godzina zero na grupie facebookowej osiedla trwa więc gorączkowe szukanie alternatyw. Zgodnie z prawem za parking odpowiadają aktualni właściciele nieruchomości, czyli wspólnota. I choć z pustego i Salomon nie naleje, kreatywność i znajomość przepisów pomaga obejść niewygodne zapisy. Efektem tych analiz jest pomysł stworzenia "zielonych miejsc parkingowych".
Oznacza to mniej więcej tyle, że jak wykarczuje się zieleń, a w jej miejsce wstawi się ażurowe płyty, z których wystaje trawa, to będziemy mieć nie tylko teren zielony, ale też miejsce parkingowe. W ten sposób, na LC Corp może powstać kilkanaście miejsc postojowych, które jednocześnie nie zabiorą, formalnie obowiązkowego, procentowego udziału terenu zielonego w nieruchomości.
A co z resztą? Zawsze można auto zamienić na rower. Na terenie miasteczka handlowego jest sporo stojaków, z których (jeszcze) można bezpłatnie korzystać przez całą dobę.