Napięcie wokół sytuacji na Ukrainie nie słabnie, a wsparcie dla Kijowa deklarują kolejni politycy, którzy decydują się wyjechać na wschód. Do tego grona dołączy już w środę Ryszard Terlecki, który w Kijowie weźmie udział w szeregu spotkań dwustronnych, w tym z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Rusłanem Stefanczukiem.
Ryszard Terlecki pojedzie do Kijowa, aby okazać wsparcie dla narodu ukraińskiego
Wicemarszałek Sejmu ma spotkać się m.in. z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Rusłanem Stefanczukiem
Jeszcze na początku lutego szef klubu PiS Ryszard Terlecki deklarował, że w każdej chwili mógłby wyjechać na Ukrainę, aby okazać narodowi ukraińskiemu wsparcie.
– Gdyby coś się stało, to my wszyscy z Europy Środkowej, z parlamentu, gotowi jesteśmy pojechać do Kijowa, żeby pokazać światu, że Ukraina nie jest sama i że będziemy, tak jak możemy wspierać Ukrainę w tym trudnym okresie napięcia. I daj Boże, żeby się na napięciu skończyło – mówił podczas 32. edycji Konferencji Europa Karpat.
We wtorek na stronie Sejmu poinformowano, że Terlecki uda się do Kijowa już 16 lutego, a podczas swojej wizyty weźmie udział w szeregu spotkań dwustronnych, w tym z przewodniczącym Rady Najwyższej Ukrainy Rusłanem Stefanczukiem oraz wiceprzewodniczącą Oleną Kondratiuk.
Jak dodano, Sejm reprezentować będą również posłowie: Teresa Pamuła, Wiesław Krajewski, Krzysztof Lipiec, Waldemar Andzel, Tomasz Lenz, Michał Szczerba, Robert Tyszkiewicz, Paweł Bejda i Marek Rutka, a głównym celem wizyty jest "okazanie wsparcia i solidarności z narodem ukraińskim".
Wizyta obędzie się z inicjatywy marszałek Sejmu Elżbiety Witek, która 10 lutego odbyła rozmowę telefoniczną z przewodniczącym Stefanczukiem właśnie na temat wsparcia Warszawy dla Kijowa. Przypomnijmy, że o swoim wyjeździe do Kijowa poinformował w tym samym tygodniu prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
"We wtorek wspólnie z burmistrzem Pragi w imieniu Paktu Wolnych Miast jedziemy do Kijowa spotkać się z merem Witalijem Kliczko" – napisał w mediach społecznościowych. "W tym trudnym czasie jesteśmy solidarni z Ukrainą" – dodał.
Putin: Nie chcemy wojny w Europie
Napięcie wokół sytuacji na Ukrainie nie słabnie. I choć we wtorek media podały informację, że rosyjskie wojsko zaczyna wracać do baz, bo – jak twierdzą Rosjanie – zakończono część ćwiczeń wojskowych, to wiele osób i tak zastanawia się, czy i kiedy mogłaby wybuchnąć wojna.
We wtorek prezydent Rosji Władimir Putin rozmawiał na temat sytuacji wokół Ukrainy z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem. Po spotkaniu jedna z dziennikarek zadała Putinowi bezpośrednie pytanie. – Czy w Europie może dojść do wojny? – zapytała.
– Oczywiście, że nie chcemy wojny w Europie. I właśnie dlatego przedstawiliśmy propozycje dotyczące procesu negocjacji, w wyniku którego powinno być porozumienie ws. równego zagwarantowania bezpieczeństwa wszystkim, w tym również naszemu krajowi. Niestety merytorycznej, konstruktywnej odpowiedzi nie otrzymaliśmy – odpowiedział prezydent Rosji.
– Jednak wychodzimy z założenia, że w tych dokumentach, które zostały do nas skierowane z NATO i Waszyngtonu są elementy, które możemy omawiać. Jednak jesteśmy gotowi, by to robić tylko wspólnie z podstawowymi tematami, które stanowią dla nas priorytet. Liczymy na to, że dialog będzie realizowany właśnie w taki sposób – dodał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut