Jobbik jest partią prawicową, przez lata uważany był za skrajną prawicę i najczarniejszy – czy raczej najbardziej brunatny – element na węgierskiej scenie politycznej. To nie ulega żadnej kwestii. Partia antysemicka, antyromska, antyimigrancka, antyeuropejska, prorosyjska, faszystowska, która chciałaby przywrócić granice Węgier sprzed traktatu w Trianon z 1920 roku. Tak był postrzegany.
Do niedawna miał swoje paramilitarne bojówki Magyar Garda, tzw. Gwardię Węgierską, których działalność uważano za sprzeczną z prawami człowieka. Decyzją sądu zostały rozwiązane.
Gdy pierwszy raz w historii – w 2010 roku, razem ze zwycięskim Fideszem – wprowadził do parlamentu swoich deputowanych, wywołało to niemały popłoch.
Tak jak teraz, gdy w Budapeszcie z liderem ugrupowania spotkał się Donald Tusk. Przypomnijmy, lider PO i przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej pojechał tam, by wesprzeć węgierską opozycję przed kwietniowymi wyborami. A Jobbik, kiedyś po stronie Orbana, dziś jest częścią opozycji, która Fideszowi chce odebrać władzę.
Na prawicy aż się zagotowało. Zupełnie odwrotnie niż wtedy, gdy ze skrajną prawicą i prorosyjskimi nacjonalistami spotykał się premier Mateusz Morawiecki, bo wtedy nikomu to nie przeszkadzało.
Dziś bardzo chętnie wrzucono Tuska w prorosyjską narrację. "Nie od dziś wiadomo, do czego w swoich działaniach politycznych potrafi posunąć się Donald Tusk. Jednak otwarte wspieranie kampanii wyborczej słynącej z radykalizmu i prorosyjskości partii Jobbik to coś nowego" – kpi Beata Szydło.
"Czy Tusk i Platforma chcą wyprowadzić Polskę z UE? Polexit?" – pyta Beata Mazurek. Chyba wszyscy politycy zabrali już w tej sprawie głos.
A gdy Dominika Wielowieyska z "Gazety Wyborczej" napisała, że "Jobbik to taki nasz Roman Giertych. Przeszedł długą drogę", sama szybko znalazła się na celowniku.
Pomijając całą burzę na prawicy – niech głowią się nad nią politycy opozycji i politolodzy – a także całą ideologię Jobbiku, z którą od lat się kojarzył, a która – jak wszyscy zauważają – zmieniła się od 2015 roku, to w przeciwieństwie do Marine Le Pen czy Matteo Salviniego, z którymi spotykał się premier Morawiecki, węgierska partia na pewno ostro występuje dziś przeciwko rosyjskiej agresji w Ukrainie.
I choćby w tym względzie wydaje się, że bardziej stoi po przeciwnej stronie niż sojusznicy PiS, z którymi premier spotkał się w Madrycie. A w Warszawie w grudniu ubiegłego roku także Jarosław Kaczyński.
Czytaj także: https://natemat.pl/387035,kaczynski-na-spotkaniu-z-marine-le-pen-foto"Putin dokonał zmasowanego ataku militarnego na suwerenne państwo. Jestem przekonany, że jeśli Europie naprawdę zależy na pokoju i demokracji na naszym kontynencie, nie wolno pozostawiać tak rażąco niecywilizowanego kroku bez odpowiedzi" – napisał w oświadczeniu Gyöngyösi Márton, europoseł Jobbiku.
Gdy Europa nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie ukarania Rosji sankcjami dotyczącymi systemu SWIFT, Węgier już wzywał do tego. Pisał też, że "niestety Unia Europejska, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, wydaje się dość niezdecydowana, jeśli chodzi o sankcje". Wspomniał także o politykach, którzy są "lokajami Putina" i wymienił tu Viktora Orbana, "który służy rosyjskim interesom i podważa jedność UE".
Péter Jakab, lider partii, który zamieścił zdjęcie z Tuskiem, wręcz oskarżył Viktora Orbana o to, że jego poparcie Putina przyczyniło się do inwazji na suwerenną Ukrainę. "Orban to koń trojański Putina" – nazwał rzeczy po imieniu.
Gdziekolwiek by nie szukać informacji o Jobbiku, wszędzie pojawia się informacja, że partia od 2015 roku zaczęła bardziej przesuwać się w stronę centrum i dziś jest bardziej umiarkowaną prawicą w porównaniu z tym, jaka była wcześniej. A na pewno nie jest już tak radykalna jak przed 12 laty, gdy pierwszy raz dostała się do parlamentu.
Są też informacje, że kiedyś była prorosyjska i sprzeciwiając się członkostwu Węgier w UE i NATO, widziała Rosję jako alternatywę. Dziś Jobbik występuje za przyłączeniem Węgier do strefy euro. A w ostatnich latach przeprosił mniejszość romską i żydowską.
"O tym, kto ma jakie poglądy w polityce, niech świadczy fakt, że Konfederacja nie chce mieć z Jobbikiem nic wspólnego" – skomentował na Twitterze politolog Dominik Hejj.
Dziś wraz z pięcioma innymi partiami Jobbik wchodzi w skład węgierskiej opozycji. Jej wysiłki na rzecz zjednoczenia, zakończone kilka miesięcy temu sukcesem, śledziło wielu w Europie. Wybory odbędą się 3 kwietnia. Wspólnym kandydatem jest Peter Marki-Zay.