Pojawiły się kolejne doniesienia wskazujące na to, że Rosjanie w trakcie inwazji na Ukrainę nie patrzą na koszty i działają nierozważnie. Do szpitala na Białorusi miało trafić aż siedem autobusów z rosyjskimi żołnierzami mającymi objawy choroby popromiennej. Okazało się, ze tworzyli okopy w mocno napromieniowanym Czerwonym Lesie w pobliżu Czarnobyla.
Ukraiński urzędnik Yaroslav Yemelianenka przekazał, że z Czarnobyla do Centrum Medycyny Radiologicznej w Homlu na Białorusi trafiło siedem autobusów z rosyjskimi żołnierzami mającymi objawy choroby popromiennej.
Wskazał, że to nie pierwsza taka grupa Rosjan, która po zajęciu strefy Czarnobylskiej, trafiła do tej placówki.
W czwartek na Twitterze były dziennikarz i żołnierz z Ukrainy Wiktor Kowalenko – powołując się na słowa cytowanego przez agencję Unian członka Rady Publicznej w Państwowej Agencji Ukrainy ds. Zarządzania Strefą Wykluczenia Yaroslava Yemelianenki – przekazał, że z Czarnobyla do szpitala na Białorusi przewieziono aż siedmioma pełnymi autobusami medycznymi liczną grupę rosyjskich żołnierzy.
Rosjanie trafili do placówki z objawami choroby popromiennej. Jak poinformował Kowalenko, wszystko dlatego, że "kopali okopy w silnie napromieniowanym Czerwonym Lesie w pobliżu Czarnobyla".
Kolejna grupa rosyjskich żołnierzy z objawami choroby popromiennej
Jak sprecyzował później na Facebooku Yemelianenka, rosyjscy żołnierze zostali przetransportowani około godziny 12. 20 do Centrum Medycyny Radiologicznej w Homlu na Białorusi. Podkreślił, że to już kolejna grupa Rosjan, która trafiła tam z takimi objawami.
"Kopali okopy w Czerwonym Lesie? Teraz nie pozostało im zbyt wiele życia. Istnieją pewne zasady postępowania na takim terenie. Są one obowiązkowe, ponieważ promieniowanie to fizyka – działa niezależnie od tego jaki mamy status i czy tego chcemy, czy nie. Gdyby dowództwo miało choć odrobinę rozumu w głowach, to można było takiej sytuacji uniknąć. Rosja to istna kraina małp" – podkreślił urzędnik.
Od 2021 roku dziennikarka w naTemat. Wcześniej związana byłam z mediami lokalnymi na Pomorzu: w tym z "Głosem Koszalińskim". Lubię obserwować i analizować – z otwartością, empatią i bez uprzedzeń. Poza ekologią, szczególnie bliskie memu sercu są tematy podróżnicze, społeczne (związane przy tym z kulturą i psychologią) oraz społeczno-polityczne. Jeżeli mam możliwość, chętnie nawiązuję również do muzyki i piłki nożnej, bo to moje dwie największe pasje".