Kręte górzyste drogi przedmieść Barcelony czy gminna szutrówka pod Koninem nie będą dla niego wyzwaniem – nowy Citroën C5 X przemknie przez nie jak rasowej klasy SUV, a wy nic nie poczujecie absolutnie żadnego wyboju. Co ciekawe C5 X nie do końca jest SUV-em, bo to także elegancki... sedan z bagażnikiem kombi. Jak się prowadzi? Jednym słowem? Znakomicie!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatni model Citroëna C5 zniknął z salonów w 2017 roku. Przez ostatnie prawie pięć lat inżynierowie pracowali nad jego następcą. I oto on: Citroën C5X, który dumnie wkracza do segmentu D. Nie jest on jednak bezpośrednią kontynuacją, ponieważ nie mamy już do czynienia ze zwykłym sedanem lub kombi.
Nowy C5 X to połączenie elegancji sedana, funkcjonalności kombi oraz... wygody i przestronności SUV-a. Jak taka "hybryda" sprawdza się w praktyce? Powiem krótko: wyśmienicie.
Pierwsze wrażenie? Ale wysoko
To pierwsze, co przychodzi na myśl, kiedy wsiadamy do środka C5 X. Nic dziwnego, inżynierowie zwiększyli prześwit nowemu Citroënowi, co sprawia, że cały pojazd ma prawie 1,5 metra wysokości (dokładnie 1485 mm), dzięki czemu mamy wyższą pozycję za kierownicą i lepiej widzimy, co się dzieje przed nami na drodze, czyli jesteśmy bezpieczniejsi.
To coś, co z pewnością docenią posiadacze SUV-ów. Dodatkowo w standardzie będzie on wyjeżdżał z salonów na 19-calowych kołach.
Drugą rzeczą, o której pomyślicie, będzie zapewne fraza z kultowej polskiej komedii "Kogel-mogel", czyli "Marian, ale tu jakby luksusowo", ale w przypadku Citroëna nie ma mowy ożadnym "jakby". Wnętrze jest bardzo komfortowe i luksusowe – kropka.
Niezwykle wygodne, elektrycznie regulowane fotele z funkcją zapamiętywania ustawień kierowcy, gustownie wykonane obszycia podłokietników oraz elementów dekoracyjnych, designerski kokpit oraz klasyczna, spłaszczona kierownica Citroëna – nic dodać, nic ująć.
Masa bajerów? To mało powiedziane...
Jak jesteśmy już w środku, to wspomnijmy o wyposażeniu. My jechaliśmy dwiema wersjami C5 X - hybrydą oraz ze 181-konnym silnikiem benzynowym. W obu mieliśmy do dyspozycji:
elektrycznie regulowane lusterka boczne i tylne,
12-calowy, dotykowy ekran komputera pokładowego, który bardzo przypomina smartfon z masą przydatnych widgetów,
automatyczne wycieraczki,
system bezkluczykowy,
przedni wyświetlacz na szybie regulowany za pomocą lusterkowego joy-a,
bezprzewodową ładowarkę smartfona,
automatyczne światła,
nawigację,
kamerę cofania,
czujniki parkowanie,
sterowanie głosem,
ośmiogłośnikowy zestaw audio,
cztery gniazda USB-C (dwa z przodu, dwa z tyłu).
Oraz masę funkcji i wspomagaczy jazdy, jak na przykład:
aktywny tempomat,
rozpoznawanie znaków drogowych,
system start-stop,
kontrola martwego pola,
Highway Driver Assist,
Lane Keeping Assist,
Driver Attention Alert,
Collision Risk.
Wszystko to sprowadza kierowcę trochę do roli pasażera, ponieważ systemy te monitorują wszystko, co się dzieje na drodze nie tylko przed autem, ale także dookoła niego (C5 X ma cztery kamery, które wychwytują wszystkie zagrożenia i przeszkody w promieniu 360 stopni). Ale hej! W końcu mamy XXI wiek, więc trzeba korzystać z dobrodziejstw techniki, a tych w nowym Citroënie nie brakuje.
Design? Jest na czym zawiesić oko
Na uwagę zasługują także zmiany, które zadziały się na zewnątrz auta. Co tutaj dużo mówić, Citroën nie był tak ładny od wielu, wielu lat.Z jednej strony jest on elegancki i stylowy, z drugiej solidny i funkcjonalny. Z przodu od razu rzucają się w oczy LED-owe reflektory, które wtapiają się w maskę tworząc rozciągnięty "X" i maskujące duży wlot powietrza. Taki motyw z literą "X" powtarza się w wielu miejscach pojazdu.
Długa maska płynnie przechodzi dynamicznymi liniami na tył wozu całkowicie odwracając uwagę od wymiarów auta, które ma 4,8 metra długości i ponad 1,8 metra szerokości. Przestronność tego samochodu widać dopiero w środku, ale o tym kilka słów później.
Szkoda, że Citroën oferuje dość ograniczoną paletę kolorów karoserii. Flagowym kolorem jest szary-stalowy, co w Polsce, kraju wielbiącym czarny i szary, może się sprzeda, ale czy za granicą będzie podobnie? Zobaczymy.
Funkcjonalność kombi, luksus jak w sedanie
Z zewnątrz naprawdę nie widzimy, jak przestronny jest nowy C5 X. Dopiero kiedy usiądziemy na jego tylnej kanapie zobaczymy ogromną przestrzeń na nogi i będziemy mogli zaznać luksusu bardzo wygodnych foteli.
Citroën stwierdził, że chce swoim klientom zaoferować samochód, w którym poczują się jak na fotelu w swoim salonie i trochę tak jest. Dzięki zastosowaniu laminowanych szyb (przedniej i tylnej) wnętrze jest bardzo dobrze wyciszone. Do dyspozycji z tyłu mamy klimatyzację, swoje gniazda USB, liczne schowki – czego chcieć więcej?
Ale Francuzi poszli o krok dalej, bo co, jeśli chcielibyście swoim C5 X pojechać do teściowej i pomóc jej przewieźć jej ukochany zestaw krzeseł lub mały fotel? Nic trudnego. Z tyłu do dyspozycji mamy 545-litrowy bagażnik, a po złożeniu siedzeń nawet 1640 litrów przestrzeni bagażowej.
Do tego tylna klapa C5 X, kolejna charakterystyczna cecha dużych samochodów Citroëna, ma szeroki, funkcjonalny otwór i niski próg załadunkowy, co zapewnia łatwe i praktyczne użytkowanie na co dzień. Ale i tak chyba nic nie przebije zawieszenia C5X.
Dzięki Citroënie za to zawieszenie!
No bo co jeśli ta teściowa mieszka w domku na wsi i żeby do niej dotrzeć musicie pokonać wiele polskich gminnych dróg? Ci, którzy są spoza dużych miast, zrozumieją, o czym mowa.
Ale i o tym pomyśleli twórcy C5 X, którzy zamontowali w nim swoje aktywne zawieszenie (Advanced Comfort Active suspension). Dzięki niemu wyboje nie są problemem. Śmigacie po nich tak, jakbyście lecieli na zaczarowanym dywanie. Auto posiada także dodatkowy tryb Comfort, który sprawia, że zawieszenie jest jeszcze bardziej mięciutkie, co bardzo przekłada się na komfort jazdy.
Podstawowy benzyniak daje radę
Jak już wspomnieliśmy, Citroën C5 X sprzedawany będzie w trzech wersjach: z 131- lub 181-konnym silnikiem benzynowym oraz w 225-konnej wersji hybrydowej plug-in. Nam udało się przetestować dwie z nich. 181-konna ma niezłego kopa, chociaż ta z silnikiem 1.2 PureTech o mocy 131 KM też daje radę. Od zera do 100 km/h rozpędza się w 10,4 sekundy, ale naprawdę tego nie czuć.
Wszystko dzięki 8-stopniowej, automatycznej skrzyni biegów, która błyskawicznie przeskakuje kolejne stopnie, a przy tym jest niezwykle delikatna i powoduje, że 3-cylindrowy silnik auta nie wyje wskakując na potrzebne do zmiany obroty. Jeśli ktoś szuka jednak większego zrywu, może kupić 4-cylindrowego, 181-konnego C5 X z silnikiem o pojemności 1.6.
Ciekawie zaprezentowała się także hybryda, która na samej baterii może przejechać około 50 km. Była niezwykle cicha i miała niezły zryw – wyprzedzanie nią było czystą przyjemnością.
Niestety – cena
Za luksus od Citroëna trzeba niestety słono zapłacić. Podstawowy benzyniak 1.2 z silnikiem 131 KM to wydatek 139 300 zł wzwyż. Cena 1.6 PureTech o mocy 181 KM to już minimum 172 300 zł, a hybryda plug-in to prawie 200 tysięcy (195 800 zł).
Jeśli zależy wam na aucie rodzinnym, które jest funkcjonalne, pełne ułatwień i bajerów, do którego zapakujecie całą rodzinę, wózek i bagaże, to nowy Citroën C5 X jest idealnym wyborem. Podróż nim to niesamowity komfort, bezpieczeństwo i co tutaj dużo mówić – niezwykła przyjemność.
Minusem jest cena, ale cóż, za jakość trzeba widocznie sporo zapłacić.