RB Lipsk, Eintracht Frankfurt, Glasgow Rangers i West Ham United. Tak wygląda komplet półfinalistów Ligi Europy. Największą niespodzianką jest sensacyjne wyeliminowanie Dumy Katalonii. FC Barcelona przegrała z Eintrachtem na własnym stadionie 2:3 (0:2), będąc drużyną po prostu słabszą.
Wynik w pojedynku Atalanty Bergamo przeciwko RB Lipsk nie może zaskakiwać. Włoski zespół ma w obecnym sezonie sporo problemów, które powodują niezadowolenie zarówno z sytuacji w tabeli Serie A, ale też stylu gry drużyny. Gian Piero Gasperini ma poważny problem, a z kłopotów drużyny z Bergamo skrzętnie skorzystali przyjezdni.
Bohaterem zespołu z Lipska był bez wątpienia strzelec dubletu - Christopher Nkunku.
Nieprzypadkowo napastnikiem RB poważnie interesuje się Manchester United.
Wydawało się, że zespół powadzony przez Xaviego w ostatnich tygodniach złapał wystarczający wiatr w żagle, żeby pofrunąć do finału Ligi Europy. Dla katalońskich kibiców przyszła jednak surowa lekcja od... przeciętnego zespołu z niemieckiej Bundesligi.
Co do kwestii kibicowskich, Eintracht Frankfurt wygrał nie tylko na boisku. Atmosfera jaką stworzyli kibice przyjezdnych na legendarnym Camp Nou z pewnością zostanie przez fanów Dumy Katalonii zapamiętana na długo.
Długo katalońscy dziennikarze będą też rozpamiętywać końcówkę pojedynku. Choć niemiecka drużyna po regulaminowych 90 minutach prowadziła 3:0, ostatecznie szaleńcza pogoń gospodarzy dała im bramkowy kontakt. Po trafieniach Sergio Busquetsa (ostatni gol w europejskich pucharach w karierze?) i Memphisa Depaya, pozostaje pytanie: Dlaczego tak późno?
Fakt jest jednak taki, że Barcelona przegrała swój pierwszy mecz po serii 15 spotkań bez porażki. Teraz czas na budowę nowego rozdziału, już bez szans na wygraną w LE.
FC Barcelona - Eintracht Frankfurt 2:3 (0:2)
Bramki: Sergio Busquets (90+1), Memphis Depay (90+11-rzut karny) -Filip Kostić (4-rzut karny, 67), Rafael Borre (36).
Czerwona kartka: Obite Evan N'Dicka (90+10, Eintracht - za drugą żółtą).
Wyniki pierwszego meczu: 1:1
Awans: Eintracht Frankfurt.
Surowa lekcja skutecznego futbolu dla gospodarzy z Lyonu. West Ham United potrafił przeczekać początek spotkania, w którym to rywal miał więcej do powiedzenia. Olympique Lyon dał się wypunktować tuż przed przerwą oraz tuż po powrocie na drugie 45 minut. W 50 minucie było już właściwie po meczu, bo Anglicy prowadząc 3:0 nie pozwolili gospodarzom choćby na zdobycie honorowego gola.
Jak to bywa w przypadku meczów tego sezonu w LE, na ławce West Hamu pozostał Polak Łukasz Fabiański. Między słupkami zaprezentował się ponownie Francuz Alphonse Areola.
Olympique Lyon - West Ham United 0:3 (0:2)
Bramki: Craig Dawson (38), Declan Rice (44), Jarrod Bowen (48).
Wyniki pierwszego meczu: 1:1
Awans: West Ham United.
Jedyny z czwartkowych pojedynków, w którym potrzebne było dodatkowe 30 minut dogrywki. Szkoci wykorzystali jednak to, że grali na własnym terenie, perfekcyjnie odrabiając straty (0:1) z pierwszego starcia. Warto odnotować dublet Jamesa Taverniera oraz to, że goście musieli kończyć mecz w... podwójnym osłabieniu.
Glasgow Rangers nie potrafiło jednak grając 11 na 10 dowieźć dwubramkowego prowadzenia (2:0) do 90 minuty. Po golu Davida Carmo na 1:2 z perspektywy przyjezdnych wydawało się, że SC Braga może resztkami sił wedrzeć się do półfinału. Marzenia zamknął jednak w 101 minucie zawodnik gospodarzy, Kemar Roofe. Cztery minuty później kolejny piłkarz z czerwonym kartonikiem na koncie zakończył emocje w tym pojedynku.
Glasgow Rangers - SC Braga 3:1 (2:0), po dogrywce
Bramki: James Tavernier (2, 44-rzut karny), Kemar Roofe (101) - David Carmo (83).
Czerwone kartki: Tormena (42, Braga - za faul), Iuri Medeiros (105, Braga - za drugą żółtą).
Wyniki pierwszego meczu: 0:1
Awans: Glasgow Rangers.
W półfinale zmierzą się RB Lipsk z Rangersami oraz West Ham z Eintrachtem. Pierwsze mecze (w Lipsku oraz Londynie) zaplanowano na 28 kwietnia, rewanże 5 maja.
Finał Ligi Europy zaplanowany jest na 18 maja. Stadionem na którym zmierzy się najlepsza dwójka rozgrywek będzie Estadio Ramón Sánchez Pizjuán w Sewilli.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.