"Wyborcza" pisze o "grupie skupującej nieruchomości". Kancelaria Morawieckiego już zareagowała
redakcja naTemat
16 maja 2022, 12:09·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 16 maja 2022, 12:09
Po kilku miesiącach pracy ukazały się wyniki śledztwa dziennikarskiego wrocławskiej "Gazety Wyborczej". Jego autorzy twierdzą, że od kilku lat działa tzw. grupa skupująca nieruchomości po banku BZ WBK, z której działalnością mogą mieć związek Mateusz Morawiecki i jego żona. Kancelaria Premiera stanowczo zaprzecza ustaleniom gazety.
Wrocławska "Wyborcza" pisze o grupie, która skupuje nieruchomości po BZ WBK. Prezesem banku przed laty był Mateusz Morawiecki
W tekście pada przypomnienie słów z afery taśmowej o kupowaniu nieruchomości "na słupy"
KPRM wydała w tej sprawie dementi. "Materiał przedstawiony przez 'Gazetę Wyborczą' tworzy nieistniejącą i alternatywną rzeczywistość" – czytamy w oświadczeniu rządu
"Biznesmen, który wyłożył prawie 15 mln zł na odkupienie działki od żony premiera, wraz z grupą przyjaciół i wspólników, w tym znajomą Iwony Morawieckiej ze studiów, od lat przejmują nieruchomości po BZ WBK. Zaczęli w czasach, gdy prezesem banku był Mateusz Morawiecki" – pisze w poniedziałek wrocławska "Gazeta Wyborcza".
Jej dziennikarze krok po kroku prześledzili dokumentację sprzedaży kilkunastu nieruchomości należących do BZ WBK m.in. we Wrocławiu, Katowicach, Poznaniu i innych miejscowościach w Polsce. Ustalili, że co najmniej od 2013 r. skupować je miały spółki należące do małżeństwa Aleksandry i Pawła Marchewków oraz ich wspólników.
To właśnie Paweł Marchewka, właściciel firmy Techland, miał zdaniem "GW" wyłożyć pieniądze na działkę Iwony Morawieckiej, którą ta sprzedała w 2021 roku. Mało tego – prawnik, który miał odkupić działkę od żony premiera, jest zdaniem dziennikarzy "pełnomocnikiem wielu spółek biorących udział w skupowaniu kamienic BZ WBK".
Śledczy gazety informują, że dotarli do dokumentów dotyczących transakcji z 2013 roku, czyli na kilka lat przed tym, jak Mateusz Morawiecki objął stanowisko szefa rządu. W tamtym czasie był prezesem BZ WBK.
Nazwisko Morawieckich przewija się w tekście "GW" wielokrotnie. Według "Wyborczej" żona Mateusza Morawieckiego miała w 2020 roku sprzedać lokal przy pl. Grunwaldzkim we Wrocławiu biznesmenowi, który wcześniej był współwłaścicielem słynnej działki Morawieckich, a lokal przy pl. Grunwaldzkim sprzedał żonie Marchewki.
Mechanizm zakupu i sprzedaży nieruchomości banku miał wyglądać następująco: lokale kupowali biznesmeni Andrzej i Waldemar Kowalczykowscy, a potem sprzedawali większość udziałów spółce Pawła Marchewki. Gazeta dodaje, że żona Andrzeja Kowalczykowskiego, Edyta, to znajoma Iwony Morawieckiej jeszcze z czasów wspólnych studiów.
Zdaniem "GW" sprawa, którą opisują może mieć związek z jedną z taśm z "Sowy i Przyjaciół", na której nagrano rozmowę Mateusza Morawieckiego z ówczesnym prezesem PKO BP Andrzejem Jagiełłą. Mówił podczas niej "o zakupie nieruchomości na tzw. słupy".
"Wyborcza" zaznacza, że wielokrotnie próbowała uzyskać komentarz Morawieckich, Marchewki, jego żony oraz innych osób, o których mowa w tekście. Niestety bezskutecznie. Sprawy nie komentuje także sam bank, obecnie "Santander", który wykupił BZ WBK.
"W związku z opublikowanym w Gazecie Wyborczej materiale autorstwa Jacka Harłukowicza i Marcina Rybaka przedstawiamy następujące oświadczenie:
Mateusz Morawiecki jako prezes banku BZ WBK nie zajmował się procesem sprzedaży nieruchomości należących do banku. Sprzedaż odbywała się według określonych procedur i po uzyskaniu wycen rynkowych.
Od czasu, kiedy Mateusz Morawiecki przestał być prezesem BZ WBK (obecnie Santander) i sprawuje funkcje państwowe, nie posiada wiedzy o sprzedawanych przez bank nieruchomościach ani o ofertach kierowanych do kogokolwiek.
Żona Mateusza Morawieckiego sprzedała należącą do niej nieruchomość po cenie rynkowej. Jej wartość oszacowało dwóch biegłych rzeczoznawców - jeden na 14.349 tys zł. (ok. 95 zł za m.kw) - wycena dokonana blisko 3 lata temu, a drugi na 17.162 tys zł. (ok. 114 zł za m.kw) - wycena dokonana w lutym br. Gazeta wyborcza już w lipcu 2019 r. musiała sprostować nieprawdziwe dane przedstawiane w tej sprawie.
Ani premier Mateusz Morawiecki, ani jego żona nie mają żadnych relacji z nabywcami tej nieruchomości.
Materiał przedstawiony przez Gazetę Wyborczą tworzy nieistniejącą i alternatywną rzeczywistość, dowolnie i bez oparcia w faktach łącząc jedne informacje z innymi, często mimo zaprzeczeń osób ujętych w treści tekstu. Niestety prawda nie jest dla nich w tym przypadku ważna"