nt_logo

Wzruszająca historia psa Dżoka z Krakowa. Przez rok czekał na pana, którego zabrała karetka

Daria Siemion

13 czerwca 2022, 15:16 · 4 minuty czytania
Zapytaj znajomych o imię najwierniejszego psa na świecie. Większość odpowie, że to Hachiko lub Lassie. Polacy jednak też mają swój symbol psiej wierności. Oto wyciskająca łzy historia psa Dżoka - najwierniejszego z najwierniejszych, dumy Krakowa.


Wzruszająca historia psa Dżoka z Krakowa. Przez rok czekał na pana, którego zabrała karetka

Daria Siemion
13 czerwca 2022, 15:16 • 1 minuta czytania
Zapytaj znajomych o imię najwierniejszego psa na świecie. Większość odpowie, że to Hachiko lub Lassie. Polacy jednak też mają swój symbol psiej wierności. Oto wyciskająca łzy historia psa Dżoka - najwierniejszego z najwierniejszych, dumy Krakowa.
Pies Dżok z Krakowa na rondzie Grunwaldzkim fot. screen / YouTube

Adopcja, która zmieniła życie bezdomnego Dżoka

Pewnego dnia starszy pan Nikodem uznał, że ma dość samotności i chce adoptować psa. Pojechał do jednego z krakowskich schronisk, gdzie przedstawił swoje wymagania – pies miał być łagodny i nie za duży. Wolontariusze pokazali mu Dżoka.


Dżok był średniej wielkości kundelkiem o łagodnym spojrzeniu. Cieszył się dobrym zdrowiem i nie sprawiał w schronisku żadnych problemów. Umaszczeniem przypominał trochę dobermana albo rottweilera. Pan Nikodem postanowił, że zabierze go ze sobą.

Tamtego dnia Dżok zapomniał o ciasnej klatce i wyciu schroniskowych psów. Codziennie chodził na długie spacery, a wieczorem wtulał się w ciepłe ciało swojego pana. Każdego dnia okazywał mu swoją wdzięczność.

Kiedy wybuchł pożar kamienicy, w której mieszkali, Dżok obudził pana Nikodema i innych sąsiadów głośnym szczekaniem. Pomógł też małej dziewczynce, która zgubiła się na placu zabaw – miał zaprowadzić ją do mamy.

Pan Nikodem nie mógł się nadziwić jaki to mądry i dzielny pies.

Tego się nie robi psu. Nie wolno umierać

To była jesień 1991 roku. Dżok, tak jak każdego innego dnia, wyszedł ze swoim panem na spacer. Po drodze wąchał trawę i wypatrywał swoich psich przyjaciół. Jakież było jego zdziwienie, kiedy ukochany właściciel złapał się za serce i upadł.

Do leżącego na ziemi mężczyzny podbiegli przechodnie. Mówili, że to zawał serca, ale Dżok nie rozumiał co to znaczy. Próbował polizać swojego pana po twarzy, ale został przepędzony. Na miejsce zdarzenia przyjechała karetka.

Pana Nikodema zapakowano na nosze i wniesiono do ambulansu. Kiedy kierowca uruchomił silnik, Dżok zerwał się i gonił karetkę. Piszczał po drodze i szczekał, ale na nic były jego błagania. Zabrali pana Nikodema. Nie wiadomo gdzie, nie wiadomo po co.

Rok w oczekiwaniu na powrót ukochanego pana

Dżok zawsze wierzył, że pan Nikodem po niego wróci. Przez rok czekał tam, gdzie widział go po raz ostatni. Wypatrywał pana Nikodema wśród przechodniów, zaglądał do jadących tramwajów i taksówek. Tak mijały kolejne pory roku: zima, wiosna, lato, jesień.

Z czasem okoliczni mieszkańcy dostrzegli smutne oczy Dżoka. Przynosili mu jedzenie, wodę, a zimą postawili na rondzie ocieplaną budę. Dżok przyjmował od nich dary, ale nie chciał bliskości. Widać było, że jest wierny jednej osobie.

Historia psa Dżoka w ekspresowym tempie rozniosła się wśród mieszkańców Krakowa. Pies stał się miejską legendą, a ludzie przyjeżdżali na rondo Grunwaldzkie tylko po to, żeby go zobaczyć. O jego obecności zawiadomiono lokalne służby.

Niektórzy uważali, że pies powinien trafić do schroniska. Próbowano go nawet złapać, ale ambitne plany spełzły na niczym. Dżok był sprytniejszy od wolontariuszy i gdy tylko ich zobaczył – uciekal. Ostatecznie podjęto decyzję, by został na rondzie.

Starsza pani, która pokochała Dżoka (z wzajemnością)

Dżok mógł liczyć na przychylność mieszkańców Krakowa, ale jedna osoba zajęła w jego sercu szczególne miejsce. Była to Maria Miller – starsza pani, która codziennie odwiedzała go na rondzie. Kobieta, choć nie była zamożna, codziennie przynosiła psu jedzenie.

W codziennych wyprawach towarzyszył jej adoptowany kundelek Kajtek. Dżok bardzo go lubił. Psy dzieliły się jedzeniem i chętnie leżały razem w trawie. Dżok, choć z natury był nieufny, podchodził do pani Marii i dawał się głaskać.

Pewnego dnia, kiedy nad Wisłą strzelano petardami, Dżok przestraszył się i zaczął biec za panią Marią. Kobieta doprowadziła go do swojego mieszkania przy u. Dietla, a Dżok mimo początkowej niechęci, zgodził się tam zostać.

Szczęście Dżoka nie trwało długo

Wszystko zmieniło się w 1998 roku, kiedy pani Maria zmarła. Pracownicy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami chcieli, by Dżok trafił do luksusowego hotelu dla zwierząt, ale Dżok wybrał inaczej.

Kiedy wyczuł, że pani Maria nie żyje, a ludzie, którzy po niego przyjechali, chcą go gdzieś zabrać, uciekł w popłochu. Szukał go cały Kraków, a informacja o jego zaginięciu zdominowała lokalną prasę. Kilka dni później Dżoka znaleziono martwego na torach.

Niektórzy uważają, że pies nie mógł znieść kolejnej rozłąki i popełnił samobójstwo. Mówią, że Dżok mieszkał w okolicy torów tramwajowych i nigdy nie wpadłby pod pociąg. Wspominają zwierzęta, które po śmierci właściciela przestały jeść i umarły.

Pamięć o wiernym psie Dżoku z Krakowa przetrwała

Historia Dżoka nie kończy się w chwili jego śmierci. Psa pochowano na terenie Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie przy ul. Rybnej 3. Symboliczny grób Dżoka znajduje się tam do dzisiaj. Mieszkańcy zasadzili tam kwiaty i powbijali kolorowe wiatraczki.

Dżok doczekał się też własnego pomnika, choć władze Krakowa początkowo nie były przychylne tej inicjatywie, jednak na wzór japońskiego psa Hachiko, zdecydowały się wznieść pomnik na cześć polskiego symbolu psiej wierności - psa Dżoka.

Pomnik psa Dżoka odsłonięto 26 maja 2001 roku w Krakowie. Na uroczystość odsłonięcia pomnika przybyło wiele gwiazd, m.in. Zbigniew Wodecki, Agata Buzek, a także prezydent Krakowa Andrzej Gołaś.

Uroczystego odsłonięcia pomnika dokonała wyszkolona na tę okoliczność suczka owczarka niemieckiego Kety. Wykonanie rzeźby powierzono Bronisławowemi Chromemu – autorowi Smoka Wawelskiego i imponujących prac z Parku Decjusza.

Średniej wielkości pomnik przedstawia zatroskanego psa znajdującego się wewnątrz ludzkich dłoni. Pies we wzruszającym geście wyciąga do oglądających lewą łapę. Ma symbolizować psią wierność, lojalność i niezwykłą więź psa z cżłowiekiem.

Napis na pomniku zamieszczony w języku polskim głosi:

Pies Dżok.

Najwierniejszy z wiernych, symbol psiej wierności. Przez rok /1990–1991/ oczekiwał na rondzie Grunwaldzkim na swojego pana, który w tym miejscu zmarł.

Pomnik psa Dżoka znajduje się na bulwarach wiślanych, nieopadal Wawelu. Jego współrzędne GPS to 50.0512688, 19.9349105.

Dżok - polski symbol psiej wierności

O Dżoku pisały gazety, mówiono o nim w telewizji i radiu. „Przekrój” poświecił mu swoją okładkę, a krakowski oddział Telewizji Polski zrealizował krótką, aczkolwiek niezwykle wzruszającą impresję o psie Dżoku.

Wierny pies z Krakowa stał się też bohaterem wielu książek. W 2007 roku opublikowano pozycję „Dżok – najnowsza legenda Krakowa” składającą się z przepięknych opowiadań i rysunków autorstwa uczniów jednej z krakowskich podstawówek.

Również w 2007 roku opublikowano książkę Barbary Gawryluk pt. „Dżok. Legenda o psiej wierności”, a także znakomitą pozycję „Pies Dżok. Najwierniejszy z wiernych” (pisaną wierszem) autorstwa Karola Kozłowskiego.

To tylko niektóre z hołdów złożonych kundelkowi Dżokowi. Największym jednak są łzy przechodniów, którzy mijają pomnik. Każda osoba, która ma psa wie, że psia tęsknota i wierność nie znają granic.

Czytaj także: https://natemat.pl/387211,czy-psy-tesknia