Kolejny Polak szuka azylu u Łukaszenki. "Poszkodowany przez nastroje rusofobiczne"
Alicja Skiba
10 czerwca 2022, 12:10·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 czerwca 2022, 12:10
Kolejny Polak szuka azylu na Białorusi. Według białoruskich mediów państwowych "walczący z rusofobią aktywista" Marcin Mikołajek uciekł do kraju rządzonego przez Alaksandra Łukaszenkę, ponieważ był poszkodowany przez "wartości wolnej Europy". Historia kojarzy się ze sprawą Emila Czeczki.
Polak wystąpił w programie białoruskiej telewizji państwowej, gdzie opowiadał dziennikarzowi o warunkach życia w "rusofobicznej Polsce"
Prawie nic nie wiadomo o tym, kim jest Marcin Mikołajek. Według niektórych mediów społecznościowych organizował happeningi na Dolnym Śląsku
Sprawa kojarzy się z przypadkiem polskiego żołnierza Emila Czeczki, który zdezerterował w grudniu do Białorusi, gdzie trzy miesiące później zmarł
Na występ polskiego "aktywisty" w programie na białoruskim kanale państwowym Biełaruś-1 jako pierwszy zwrócił uwagę Tadeusz Giczan, dziennikarz związany z niezależnym białoruskim portalem NEXTA. "Wygląda na to, że mamy następcę Emila Czeczki" - stwierdził. Zacytował fragment programu, w którym pojawił się Marcin Mikołajek.
"Polski aktywista Marcin Mikołajek, poszkodowany przez wartości wolnej Europy i nastroje rusofobiczne, prosi o azyl polityczny na Białorusi" - mówił spiker na wizji.
Mikołajek przechadzając się po centrum Mińska opowiadał dziennikarzowi białoruskiej państwowej telewizji o tym, jak ciężko żyje się w "rusofobicznej Polsce".
Człowiek znikąd
Marcina Mikołajka można określić jako "człowieka znikąd", w internecie praktycznie nie ma śladu informacji o tym, jaką działalność prowadzi ani nawet kim jest. Jedynie z niektórych mediach społecznościowych można się dowiedzieć, że przeprowadził na Dolnym Śląsku kilka happeningów mających zacieśniać relacje polsko-rosyjskie, w których podkreślał, że powinniśmy żyć w zgodzie z Rosjanami, bo to bliski Polsce naród. Postulował też, by umacniać relacje zFederacją Rosyjską. Swoje akcje organizował m.in. w Świdnicy i Świebodzicach.
Na jednym z prawicowych blogów można znaleźć słowa pochwały pod jego adresem ("Zaangażowanie i społeczna inicjatywa tego chłopaka oraz bezinteresowność w działaniu wzbudzają podziw i uznanie. (...) Jak sam twierdzi, robi to, bo uważa, że Rosja jest bliskim nam narodem i należy z nią żyć w zgodzie i przyjaźni, pomimo tylu kłamstw szerzonych, aby zniechęcić nas Polaków do naszych najbliższych sąsiadów zza wschodniej granicy").
Zdezerterował do Białorusi, bo szukał azylu. I zginął
To nie pierwszy przypadek Polaka, który doszedł do wniosku, że Białoruś będzie dla niego bezpieczną przystanią. 17 grudnia Polskę zszokowała informacja o polskim żołnierzu, który zdezerterował do kraju rządzonego od prawie 28 lat żelazną ręką Alaksandra Łukaszenki.
25-letni mężczyzna dzień wcześniej zniknął z posterunku w okolicach miejscowości Narewka. Kilka godzin później został odnalazł się w Białorusi, gdzie poprosił o zapewnienie mu azylu politycznego.
Według białoruskich władz, mężczyzna zdecydował się porzucić służbę wojskową w Polsce i uciec na wschód, dlatego że nie podobały mu się działania podejmowane przez polski rząd w walce z kryzysem migracyjnym. Miał on uważać, że w naszym kraju dochodzi do "niehumanitarnego traktowania uchodźców".
Ze swojego nowego "bezpiecznego" domu miał przekonywać, że polscy mundurowi zabili 240 migrantów z Bliskiego Wschodu, którzy próbowali przekroczyć granicę.
Tymczasem w Polsce odkryto kryminalną przeszłość Czeczki. Według informacji "Faktu", mężczyzna znęcał się nad swoją matką i był skazany na 6 miesięcy pozbawienia wolności.
W marcu białoruska agencja państwowa Belta przekazała, że żołnierz powiesił się w swoim mieszkaniu. Spoczął na cmentarzu wojennym w znajdującej się w obwodzie mińskim wsi Dołhinów. Białoruskie służby ponoć prowadzą śledztwo w sprawie jego śmierci.