Grupa badaczy z Citizen Lab wykazała, że senator Krzysztof Brejza był inwigilowany za pomocą systemu Pegasus przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku. Senator złożył powództwo przeciwko prezesowi PiS-u. Sąd nie przeprowadził jednak ani jednej rozprawy i pozew został oddalony. – Sąd uznał, że w czerwcu 2022 r., (kiedy to w sądzie NIKT nie nosi masek) zagrożenie COVID-owe jest tak duże, że należy CAŁĄ sprawę rozpoznać bez obecności stron – zauważyła jego żona Dorota Brejza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pozew przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu został oddalony w błyskawicznym trybie 3 miesięcy
Dorota Brejza podkreśla, że to sytuacja zupełnie nadzwyczajna, szczególnie przy tak bogatym zapleczu dowodowym sprawy
Sąd tłumacząc powód swojej decyzji, posłużył się przepisami antycovidowymi
Sąd oddalił pozew Krzysztofa Brejzy przeciwko Kaczyńskiemu
Mecenas Dorota Brejza mówiła w telewizji TVN 24 w "Faktach po Faktach" o pozwie swojego męża, senatora Krzysztofa Brejzy przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu, który został oddalony w trybie niejawnym i w nadzwyczaj szybkim tempie.
— Nigdy nie spotkałam się z takim rozstrzygnięciem w sprawie o dobra osobiste: bez dowodów, bez rozprawy, niejawnie, niejako automatycznie, zupełnie błyskawicznie. To jest niedopuszczalny tryb rozstrzygania sprawy w sprawach cywilnych — zwracała uwagę.
Inwigiliowanie Brejzy przez system Pegasus zostało potwierdzone przez badaczy z Citizen Lab już w grudniu ubiegłego roku. Miało mieć to miejsce, gdy Brejza był szefem sztabu wyborczego Koalicji Obywatelskiej.
W styczniu prezes Prawa i SprawiedliwościJarosław Kaczyński potwierdził w wywiadzie dla tygodnika "Sieci", że polski rząd kupił Pegasusa. Podsumował jednak, że "wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca".
Żona senatora KO i jednocześnie jego pełnomocniczka Dorota Brejza napisała w czwartek w mediach społecznościowych, że Sąd Okręgowy w Bydgoszczy oddalił powództwo "wyłącznie na podstawie pism procesowych, bez wysłuchania powoda, bez ani jednej rozprawy, w trybie zamkniętym nie tylko dla opinii publicznej, ale też dla strony i jej adwokata".
— Prawo do sądu zostało nam odebrane — mówiła. — Obywatel ma prawo przyjść i przedstawić swoje zdanie. To sprawa niewygodna, intencją było niedopuszczenie mediów do procesu. Nikt nie miał zobaczyć w telewizji okoliczności tego procesu — dodała.
Proces bez rozprawy z uwagi na Covid
Zaskakuje powód podany przez sąd, który ma wyjaśniać, dlaczego postępowanie obyło się bez żadnego procesu, błyskawicznie, w trybie zamkniętym nie tylko dla opinii publicznej, lecz także dla adwokata.
— Sąd uznał, że w czerwcu 2022 r., (kiedy to w sądzie NIKT nie nosi masek) zagrożenie COVID-owe jest tak duże, że należy CAŁĄ sprawę rozpoznać bez obecności stron. Sąd procedował błyskawicznie, od doręczenia pozwu do rozstrzygnięcia minęły raptem 3 miesiące. Zero przewlekłości — zauważyła mecenas Brejza na Twitterze.
Żona Krzysztofa Brejzy podkreśliła także, że szczególnie w sprawie z tak bogatym materiałem dowodowym tryb błyskawiczny rozprawy, czyli 3 miesiące, jest zupełnie niedopuszczalny. Użycie trybu covidowego przez sąd nazwała "sztuczką, wytrychem prawniczym [użytym] po to, by sprawa nigdy nie trafiła na wokandę".
— Żeby nie było rozprawy i żeby nie spojrzeć w oczy ani powodowi, ani nie dopuścić do dyskusji stron na sali sądowej i pewnie w obecności mediów - dodała.
Pytana, jakie jest uzasadnienie sądu w tej sprawie, Brejza odparła, że nie ma uzasadnienia wyboru takiego trybu. — Jest to pewnego rodzaju sztuczka prawnicza, która pozwala na to, żeby nie zobaczyć w ogóle stron — powtórzyła.