Pewnie i spokojnie - tak wyglądał scenariusz meczu Polaków z Kanadyjczykami - w siatkarskiej Lidze Narodów. Biało-Czerwoni wygrali 3:0 (25:16, 25:18, 25:16), dopisując piąte zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach. Polacy są niepokonani w turnieju w bułgarskiej Sofii.
Polscy siatkarze odnieśli piąte zwycięstwo w Lidze Narodów
Biało-Czerwonych czeka dzień przerwy na turniej w Sofii
Najlepiej punktującym wśród Polaków był Łukasz Kaczmarek
Trener Nikola Grbićw czwartkowym meczu postawił na mieszany skład względem tego, co zaproponował podczas prestiżowego pojedynku z Brazylią.
W porównaniu do pierwszego spotkania Polaków na turnieju w Bułgarii, w wyjściowym składzie ponownie pojawili się: przyjmujący Kamil Semeniuk, środkowy Jakub Kochanowski oraz rozgrywający Marcin Janusz.
Do wyjściowego ustawienia Biało-Czerwonych wskoczyli za to: atakujący Łukasz Kaczmarek, przyjmujący Tomasz Fornal, środkowy Karol Kłos oraz libero Jakub Popiwczak. Serbski szkoleniowiec dał zatem szansę czwórce "nowych", zostawiając trzech z najmocniejszego - tak się wydaje - zestawienia z rywalizacji polsko-brazylijskiej.
Dominacja Biało-Czerwonych
Zdecydowanym faworytem czwartkowego meczu byli Polacy. Kanada od kilku lat buduje swoją reprezentację na nowo, po szesnastu latach pracy trenera-legendy Glenna Hoaga czy dobrze znanego w Polsce, Francuza Stephane'a Antigi. To widać po wynikach osiąganych w siatkarskiej Lidze Narodów, gdzie Kanadyjczycy wyraźne przegrywają z lepszymi od siebie, choć zaliczyli dwie wygrane - z Bułgarią (3:2) oraz Australią (3:1).
Rywale Polaków musieli dodatkowo zmagać się z problemami przypadków COVID-19w drużynie. Dwóch zawodników z powołanej kadry wylądowało w przymusowej izolacji, ale Kanadyjczycy dowołali duet kolejnych kadrowiczów, przystępując do pojedynku.
Scenariusz dwóch pierwszych setów był bardzo podobny. Początek wyrównany, nawet z kilkoma punktowymi zagrywkami po stronie Kanady. Im dłużej trwał jednak pojedynek, więcej jakości sportowej było po stronie Biało-Czerwonych. Polski rozgrywający mógł liczyć na pewne przyjęcie oraz skuteczność - zwłaszcza Kaczmarka na prawym skrzydle - czy Kłosa na środku.
Nieźle wygladała współpraca przyjmujących, duetu Semeniuk-Fornal. Dokładając do tego szczelny blok (efekt mocnej zagrywki Polaków, odrzucającej od siatki), trudno znaleźć coś, do czego możnaby się przyczepić w grze mistrzów świata.
Grbić rotował składem Polaków
Po dwóch setach wygranych w niecałe 40 minut trener Biało-Czerwonych zaczął dokonywać zmian. Na krótki fragment pojawił się wariant z podwójną roszadą, duet Bartosz Kurek i Grzegorz Łomacz. Całego seta do zagrania dostali za to Bartosz Kwolek (za Semieniuka) oraz Mateusz Poręba (za Kochanowskiego).
Różnicy w jakości na boisku jednak nie było, bo trener Gribć ma kłopot bogactwa praktycznie na każdej pozycji w polskiej kadrze. Polacy ponownie szybko ustawili sobie przebieg seta, wychodząc na sześciopunktowe prowadzenie (12:6). Kilka minut później było już 16:9 - po bardzo dobrej serii zagrywek Fornala.
Kolejne trzy punkty dopisaliśmy na rozegraniu z Łomaczem, na środku z Kłosem - czyli duetem prosto z PGE Skry Bełchatów. Tego dnia nie było wątpliwości, kto był o dwie klasy lepszy, a Polacy przypieczętowali sukces nie wypuszczając rywali z 20 oczek w secie.
Najlepiej punktującym po stronie Polaków był Łukasz Kaczmarek, autor 13 punktów.
Kolejne spotkanie Polacy zagrają w sobotę. Przeciwnikiem Biało-Czerwonych będzie Australia, czyli rywal z podobnej półki co Kanadyjczycy. Początek spotkania o godzinie 15:30 polskiego czasu. Wygrana w sobotnim pojedynku to kolejny z "obowiązków" mistrzów świata.
Polska - Kanada 3:0 (25:16, 25:18, 25:16)
Sędziowali: Epaminondas Gerothodoros (Grecja) i Fabrice Collados (Francja)
Polska: Łukasz Kaczmarek, Karol Kłos, Jakub Kochanowski, Kamil Semeniuk, Marcin Janusz, Tomasz Fornal, Jakub Popiwczak (libero) oraz Mateusz Bieniek, Grzegorz Łomacz, Bartosz Kurek, Bartosz Kwolek, Mateusz Poręba.
Kanada: James Walsh, Pearson Eshenko, Lucas Van Berkel, Ryley Brendan Barnes, Brodie Hofer, Mathias Elser, Justin Lui (libero) oraz Samuel Cooper, Erik Loeppky, Marc Wilson.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.