Polscy "kibice" obrzucili 19-latka błotem, bo jest za mało polski. A Brytyjczycy uważają go za swego
Krzysztof Gaweł
24 czerwca 2022, 21:57·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 24 czerwca 2022, 21:57
19-letni Jeremy Sochan został właśnie pierwszym w historii Polakiem, który dostał się do NBA jako wielka nadzieja ligi, numer dziewiąty w drafcie. W San Antonio Spurs będzie spełniał swój amerykański sen, na przekór "kibicom" z Polski, dla których Polakiem i tak nie jest. To nic, że gra w naszej kadrze, mówi po polsku i uważa się za Polaka. Ohydne komentarze fanów są bolesne, bezduszne i po prostu głupie.
Jeremy Sochan będzie grał w ekipie San Antonio Spurs
19-letniego Polaka wybrano w drafcie z numerem dziewięć
Część kibiców odmówiła mu polskości, jest Polakiem z krwi i kości
Kto cieszy się z sukcesu Jeremy'ego Sochana, który właśnie trafił do NBA? Cieszą się bliscy koszykarza, cieszą się koledzy z kadry, cieszą się fani San Antonio Spurs, cieszą się nawet Brytyjczycy, którzy uważają go za swego. Nie cieszy się za to część polskich fanów (większość czekała latami na ten moment i mają w sobie wielką) radość, bo dla nich Jeremy Sochan jest "za mało polski". Uwierzycie, że w 2022 roku coś takiego może mieć miejsce?
A ma i to na dużą skalę. Facebook, Twitter, Instagram czy inne social media od ranka puchną od informacji o Jeremym Sochanie. I choć większość komentarzy jest entuzjastycznych i radosnych, jest (niestety spora) grupa "kibiców" dla których 19-latek na miano Polaka nie zasługuje. Komentarze części z nich są szokujące. Okrutne, bezduszne, po prostu ohydne. Głupota w czystej postaci, by nie powiedzieć, że zwykłe kur***wo.
"I to jest niby Polak?", "I te słowiańskie rysy twarzy", "To teraz są tacy Polacy...", "Ten z lewej bardziej podobny" (na zdjęciu stoi obok komisarza NBA Adama Silvera). Szambo, a to tylko te łagodnejsze komentarze. Ludzie, co z wami się dzieje? Gdzie wy żyjecie w 2022 roku, gdy cały świat jest na wyciągnięcie ręki, a od dawna kolor skóry, wyznawana wiara, orientacja seksualna czy pochodzenie nie decydują o przynależności do narodu.
Mamy nadzieję, że Jeremy Sochan i jego mama Aneta - przed laty dobrze zapowiadająca się koszykarka - nie przejmują się idiotami, którzy sami niewiele osiągnęli, ale nie potrafią się cieszyć cudzym sukcesem. Potrafią za to gnoić chłopaka, który gra w naszej kadrze, mówi po polsku i uważa się za Polaka. Sam zresztą o tym mówił, tak samo jak o tym, że "czuje się obywatelem świata" i ma do tego pełne prawo.
- Jestem trochę Amerykaninem, trochę Anglikiem, trochę Polakiem. Ta wielokulturowość bardzo mnie wzbogaca i mógłbym podać na to wiele przykładów. Sama gra przeciwko zawodnikom z różnych krajów, o różnych możliwościach technicznych czy fizycznych, była kształcąca - mówił w jednym z wywiadów 19-latek. Pełen pokory, zarażający dobrą energią, otwarty i bardziej swojski, niż może wydawać się polskim trollom.
Co ciekawe, za swojego koszykarza uważają także Anglicy, którzy w piątek również fetowali sukces 19-latka. W "SkySports" poświęcili mu rano sporo czasu w porannym programie, przypominając historię chłopaka, który wychował się na Wyspach. "To wielka noc dla brytyjskiej koszykówki. Sochan, który urodził się w Stanach Zjednoczonych, a wychował w Milton Keynes i Southampton jest pierwszym od ponad dekady brytyjskim koszykarzem wybranym w drafcie".
I kiedy w USA chwalą młokosa i przepowiadają mu wielką karierę, a w Wielkiej Brytaniijego przenosiny do NBA są wydarzeniem, część polskich fanów skupia się na tym, że nie powinno się go nazywać Polakiem. Nie wiemy już, czy to słoma i cebula wystają z butów, czy to po prostu zwykła zawiść, która nie pozwala się cieszyć sukcesem drugiego człowieka. Tak czy siak, powinniście się wstydzić. Na szczęście nie wszyscy, bo hejterów była mniejszość.
- Mogę powiedzieć, że równocześnie czuję się i Polakiem, i jestem mocno związany z Anglią. Wspominałem już o tych wakacjach w Polsce z babcią i ciocią – to było dla mnie ważne, jako dziecko i młody chłopak były to dla mnie takie beztroskie chwile radości. Zawsze będę czuł się Polakiem, ale nigdy nie stracę też angielskiej cząstki, która jest we mnie. Mieszkałem tam, jestem z tym krajem związany - mówił nasz obywatel świata.
A my jesteśmy z ciebie dumni Jeremy i cieszymy się, że idziesz po swoje marzenia. Brawo!