Strzelanina pod Chicago. Ktoś zaatakował w amerykański Dzień Niepodległości
Podczas parady z okazji Dnia Niepodległości pod Chicago doszło do wielkiej strzelaniny. Na razie nie są znane szczegóły zajścia. Jest wielu rannych. Są też zabici.
Reklama.
Podczas parady z okazji Dnia Niepodległości pod Chicago doszło do wielkiej strzelaniny. Na razie nie są znane szczegóły zajścia. Jest wielu rannych. Są też zabici.
Jak podaje stacja CNN, do strzelaniny doszło w centrum Highland Park w Illinois, w rejonie parady z okazji 4 lipca. To Dzień Niepodległości w USA. Highland Park to północne przedmieście Chicago. Już wiadomo, że parada z okazji amerykańskiego święta została odwołana.
Jeden ze świadków, Miles Zaremski, powiedział stacji, że słyszał około 20-25 strzałów z broni palnej. Jak mówił dla CNN, widział także co najmniej jedną osobę zakrwawioną i leżącą na ziemi.
Reprezentujący ten obszar Demokrata Brad Schneider także potwierdził strzelaninę na Twitterze. "Mój zespół i ja zbieraliśmy się na początku parady, kiedy zaczęła się strzelanina. Jesteśmy bezpieczni" - napisał.
Ofiar jest wiele. Najpierw lokalne media informowały o dziewięciu postrzelonych osobach. Potem jednak policja i lokalne władze podały, że sześć osób nie żyje, a 24 jest hospitalizowanych.
Przypomnijmy, że w ostatnich tygodniach doszło do dwóch wielkich strzelanin, ale w USA. W Buffalo, w stanie Nowy Jork, 18-latek otworzył ogień przed supermarketem, gdzie zabił 10 osób i kilka poważnie ranił. Z kolei w Uvaldo, w Teksasie, uzbrojony napastnik zaatakował w szkole. Wskutek oddanych strzałów zginęło 21 osób, w tym 19 dzieci.
Po tej sytuacji prezydent Joe Biden, w czasie specjalnego wystąpienia, nazwał strzelaninę "kolejną masakrą" i stwierdził, że przyszedł czas, aby działać. - Kiedy, na Boga, postawimy się lobby broni palnej? - pytał prezydent USA.
Warto przeczytać: "Młody, agresywny mężczyzna z długą bronią". Sprawca strzelaniny w Kopenhadze zażywał silne leki
Seria zdarzeń, do których doszło ostatnio w USA, sprowokowała Amerykanów do wyjścia na ulice. W Waszyngtonie i innych częściach kraju zorganizowano manifestacje, w tym z udziałem osób, które przeżyły strzelaniny. Swoje zdanie w sprawie powszechnego dostępu do broni, przekazały także w tym miesiącu, w amerykańskim Kapitolu – podawał wówczas portal NPR.
Jak wynika z szacunków autorów publikacji "Ekonomiczna Analiza Prawa", w USA, osoby prywatne posiadają około 200 milionów sztuk broni. Do szkoły codziennie zabiera ją około 100 tysięcy dzieci.