Zgrzyt z udziałem mistrzyni Wimbledonu, zapytali ją o wojnę
Krzysztof Gaweł
11 lipca 2022, 09:18·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 lipca 2022, 09:18
Jelena Rybakina po swoim triumfie w Wimbledonie szybko musiała odpowiedzieć na pytanie o wojnę w Ukrainie i swoje wsparcie dla Rosji, w której mieszka i z której pochodzi. Tenisistka udawała, że nie rozumie pytania i że nie potrafi na nie odpowiedzieć. A w Moskwie świętują jej triumf i przyznają, że jest "produktem rosyjskiego tenisa". I to tyle w temacie sankcji.
Rosjanka Jelena Rybakina wygrała Wimbledon, ale pod flagą Kazachstanu
Dziennikarze zapytali ją o stosunek do wojny w Ukrainie i Władimira Putina
Mistrzyni uniknęła odpowiedzi, Rosjanie świętują jej triumf i uznają za swoją
Jelena Rybakina w sobotę przeszła do historii żeńskiego tenisa, wygrała w finale Wimbledonu z faworyzowaną Tunezyjką Ons Jabeur 3:6, 6:2, 6:2 i długo nie mogła uwierzyć w to, że jest mistrzynią legendarnej imprezy. Trofeum odebrała z rąk księżnej Kate Middleton, dziękowała za szansę gry w Londynie i żałowała, że nie może dzielić swojego sukcesu z rodzicami. Komplementowała też rywalkę, która miała sięgnąć po tytuł.
- To zaszczyt, że mogłam tu być i zagrać przed wam. Dziękuję – mówiła rozedrganym głosem zawodniczka z Kazachstanu. A potem ruszyła na konferencję prasową, która przyniosła spory zgrzyt. W zasadzie to wszyscy się tego spodziewali, bo było tylko kwestią czasu, aż ktoś zagadnie pochodzącą z Moskwy zawodniczkę o jej stosunek do wojny w Ukrainie. I tak też się stało, a jej reakcja była bardzo wymowna.
"Czy potępiasz wojnę i działania Władimira Putina?" - zapytał jeden z dziennikarzy, a zawodniczka przyznała, że nie zrozumiała pytania. Ten powtórzył je głośniej i wyraźniej. "Ludzie chcieliby wiedzieć, jakie jest twoje zdanie" - dodał. Jelena Rybakina znalazła się pod ścianą i postanowiła uniknąć odpowiedzi. - Przepraszam, mój angielski wciąż nie jest najlepszy. Nie zrozumiałam drugiej części tego pytania - przyznała zmieszana.
Ale potem zaraz dodała, że jest reprezentantką Kazachstanu i to dla tego kraju wygrywa. - Mogę tylko powiedzieć, że reprezentuję Kazachstan. Nie wybrałam swojego miejsca urodzenia. W Kazachstanie ludzie we mnie uwierzyli, od lat mnie wspierają i dla tego kraju gram w wielkich imprezach czy na igrzyskach olimpijskich. Widziałam nawet flagi Kazachstanu na trybunach. Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie - dodała mistrzyni.
Z jednej strony musiała być gotowa na niewygodne pytania, wszak urodziła się i wychowała w Moskwie, tam mieszkają jej rodzicie i to właśnie przez wojnę wywołaną przez Federację Rosyjską nie mogli kibicować swojej córce na trybunach w Londynie. Z drugiej Jelena Rybakina faktycznie od lat związana jest z Kazachstanem. To ten kraj wsparł ją finansowo, gdy jako 19-latka zdecydowała się opuścić Rosję i ruszyć do jednej z akademii w USA.
Rosjanie oczywiście pieją z zachwytu i przekonują, że ten sukces należy do nich. "Wspaniale! Dobra robota, Rybakina! Wygraliśmy ten Wimbledon" - chełpił się Szamil Tarpiszczew, szef rosyjskiej federacji, a przed laty znakomoty zawodnik, który udzielił wywiadu agencji informacyjnej Ria Nowosti. Ciężko było się spodziewać, że w Rosji odetną się od zawodniczki, choć ta faktycznie wyleciała spod skrzydeł systemu lata temu i opuściła Moskwę.
Jej słowa z pewnością nie podobają się Ukraińcom. "Straciłaś słuch czy sumienie?" - czytamy nagłówki w mediach u naszych wschodnich sąsiadów. A Jelena Rybakina znalazła się między młotem a kowadłem, bo rodzice 23-latki wciąż mieszkają w Rosji i być może zawodniczka boi się o ich bezpieczeństwo. Wiosną potępiła wojnę, nawołując do szybkiego zawarcia pokoju. Ale jej słowa były bardzo ogólne, a dla niektórych to jest zbt mało.