Europejski rozkwit, czy europejska katastrofa - Pakt Fiskalny dzieli Europę, jak podzielą się głosy na szczycie i czyj głos zapiszą w Pakcie. Unia Europejska chce walczyć z zadłużeniem. Przeczytaj, jak poważny to wróg i czym chcą go zwalczyć.
Przywódcy państw Unii Europejskiej decydują w Brukseli o losie Paktu Fiskalnego. Polska chce, by kraje spoza strefy euro mogły uczestniczyć w spotkaniach euro grupy jako obserwatorzy. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwiają się Francuzi, którzy nie chcą stracić swoich wpływów we wspólnocie. O czym jednak dyskutują przywódcy europejskich państw, co wprowadzenie paktu będzie oznaczać dla Polski i czym jest cały ten pakt?
Pakt fiskalny to umowa, obowiązująca kraje strefy euro, do której mogą dołączyć też państwa, które nie mają jeszcze wspólnej waluty. Projekt paktu powstał po fiasku rozmów w sprawie nowego unijnego traktatu. Głównym powodem jego powstania jest kryzys zadłużenia w strefie euro.
PIIGS, czyli europejskie południe
Skrót nie wynika raczej ze złośliwości, oznacza peryferyjne kraje strefy euro: Portugalię, Irlandię, Włochy, Grecję i Hiszpanię. Nie wszystkie korzystają w tej chwili z unijnej pomocy, ale wszystkie mocują się od wielu miesięcy ze wspólnym wrogiem. Wróg nazywa się dług. Zadłużenie Włoch sięga 120 proc. Produktu Krajowego Brutto. Wróg nazywa się rynek, który nie ufa gospodarkom tych państw – oprocentowanie obligacji tych krajów przekraczało 7 proc. A im wyższe oprocentowanie, tym niższa wartość obligacji. Oprocentowanie jest swego rodzaju premią za ryzyko, im wyższe, tym niebezpieczniej. Dla porównania, w przypadku greckich obligacji dziesięcioletnich, ta premia wynosi ponad 30 proc. Wróg nazywa się bezrobocie - w przypadku Hiszpanii najwyższe w historii, przekroczyło 22,8 proc. w grudniu. Bez pracy pozostaje tam ponad 5 milionów osób. Wróg nazywa się niepłacenie podatków i rozbuchane przywileje – w Grecji powszechne jest wypisywanie rachunków na serwetkach w restauracji, czy pobieranie emerytury dawno zmarłego dziadka.
Dług, długiem, ale co to nas obchodzi?
Gdy kilka lat temu upadał amerykański bank Lehman Brothers, załamał się cały rynek. Okazało się, że obligacje tego banku miały inne banki, miały komitety rodzicielskie amerykańskich szkół, a nawet norweskie fundusze emerytalne. Gdy upadł bank, wszystkie te instytucje mogły sobie posiadane obligacje wsadzić do kosza na śmieci. Kupując obligacje, pożyczamy komuś pieniądze. Pożyczamy i wierzymy, że za jakiś, z góry określony czas, odda je nam, razem z corocznymi odsetkami. Gdy bankrutuje ktoś, komu pożyczyliśmy pieniądze, tracimy nasze pieniądze.
Europejskie banki pożyczyły Grecji ponad 150 miliardów euro, Włochom – ponad bilion euro. O ile Włochy mają swoje wina, mają Ferrari, Fiata i wielką gospodarkę, o tyle Grecja ma sos tzatziky, ser feta i oliwę z oliwek. Grecja ma zatem kłopot, bo bankructwo tego kraju oznaczałoby panikę na rynkach. Niektórzy ekonomiści uważają, że euro wyszłoby z tego wzmocnione, w dłuższej perspektywie. Wiadomo jednak, że rynki kierują się psychologią, więc nie trudno wyobrazić sobie panikę, spadki na giełdach, zahamowanie inwestycji, czy credit crunch – spowolnienie, czy wręcz zatrzymanie udzielania kredytów. Banki musiałyby wszystkie pożyczone miliardy odpisać sobie w straty, bałyby się więc pożyczać sobie wzajemnie pieniądze. Na tym straciliby wszyscy ich klienci.
Wespół w zespół
Unia Europejska musi działać wspólnie, by zapobiec krachowi na rynkach. Grecja stara się dogadać z bankami, którym sprzedała swój dług. Ustalono, że umorzą one połowę greckiego zadłużenia. Resztę rozłożą „na raty” - Grecja zobowiąże się do spłacenia obligacji później, z odsetkami ustalonymi z góry.
Podpisując Pakt Fiskalny, państwa mają zobowiązać się do przestrzegania konkretnych reguł finansowych. Za ich złamanie grozić będą sankcje finansowe wysokości maksymalnie 0,1 proc. PKB. Umowa wprowadza między innymi regułę wydatkową – kraje nie będą mogły wydawać za dużo, by nie pogłębiać zadłużenia. Dzięki paktowi, wszystkie uczestniczące w nim kraje mają zobowiązać się do wzmacniania konkurencyjności, promowania zatrudnienia i ciągłego stabilizowania finansów publicznych. Dzięki wprowadzeniu umowy, europejskie państwa będą musiały pilnować swoich budżetów, oszczędzać, szukać źródeł dochodów. Nieodpowiedzialni przywódcy nie będą mogli bez końca się zadłużać.
Na dzisiejszym szczycie mają również zapaść decyzje o powołaniu Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego – funduszu, który zastąpi przejściowy Europejski Fundusz Stabilności Finansowej. Oba odpowiadają za ratowanie zadłużonych państw, zbierają i zarządzają ratunkowymi pieniędzmi. W sumie może to być suma 750 miliardów euro.