Rzeczniczka wojewody łódzkiego Dagmara Zalewska poinformowała o odnalezieniu "znacznej liczby" śniętych ryb na rzece Ner. W związku z niepokojącą sytuacją wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński posiedzenie sztabu kryzysowego.
Reklama.
Reklama.
Problem śniętych ryb wystąpił na kolejnej polskiej rzece.
Decyzją wojewody łódzkiego Tobiasza Bocheńskiego zakazano połowu ryb na rzece Ner.
Wyniki badań wody mają być dostępne po weekendzie.
Martwe ryby na rzece Ner
"Na razie trwają badania. Monitorujemy i analizujemy sytuację. Znaczną liczbę śniętych ryb znaleziono na rzece Ner w trzech miejscach na granicy powiatów poddębickiego i łęczyckiego"— podkreśliła w rozmowie z PAP Dagmara Zalewska.
- W sprawie śniętych ryb na Nerze wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński jest w kontakcie z marszałkiem województwa łódzkiego Grzegorzem Schreiberem - dodała rzeczniczka. Ner to rzeka o długości 134 km, która stanowi prawy dopływ Warty. Przepływa przez dwa województwa: łódzkie i wielkopolskie.
Jak informuje portal TVN24 Śnięte ryby w Nerze zaobserwowano w piątek, po zgłoszeniu mieszkańca, w trzech miejscach. Obecnie trwa monitoring rzeki, z której pobrano próbki i przekazano do szczegółowych badań. Wyniki mają być znane dopiero po weekendzie.
Na spotkaniu sztabu kryzysowego zarekomendowano prewencyjnie prowadzenie zakazu kąpieli w rzece Ner oraz zakazu wypasu bydła. W obu powiatach decyzją marszałka zakazano połowu ryb. Stosowne działania w tej sprawie podjęła już policja.
Kryzys w związku z zakażeniem Odry
Tymczasem wciąż trwa walka o zminimalizowanie szkód po zatruciu Odry. Wciąż nie wiadomo skąd szkodliwe substancje wzięły się w rzece. Rząd zapowiedział, że służby zajmą się ściganiem sprawców, ponieważ najprawdopodobniej doszło do przestępstwa. Nie ustalono jeszcze na pewno, jakiego typu chemikalia są obecne w wodzie.
Przypomnijmy, że pierwsze informacje o tym, że Odra została skażona, trafiły do służb 27 lipca. Jak mówił w naTemat.pl prezes Polskiego Związku Wędkarskiego Andrzej Świętoch, wędkarze dostrzegli ryby, które zachowywały się w nienaturalny sposób.
Informacje o tym zostały zgłoszone Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska, który już wtedy pobrał próbki wody z Odry do przebadania. Kilka dni później, ryby zaczęły padać.
Ponieważ państwowe służby nie podejmowały żadnych stanowczych działań, wędkarze zrzeszeni w PZW we współpracy ze społecznikami oraz strażą pożarną, zaczęli odławiać i utylizować martwe ryby.
Dopiero gdy na jaw wyszło, że śniętych ryb są tony, sprawa spotkała się z publiczną reakcją władz państwa. - Doszło do opieszałości niektórych służb, do zbyt wolnej reakcji, zbyt wolnych działań. Dlatego zarządziłem codzienne raportowanie. Z tych niedociągnięć wyciągnąłem konsekwencje - stwierdził premier na ostatniej konferencji prasowej.
- Usuwanie śniętych ryb jest bardzo ważnym zadaniem, w które zaangażowana jest PSP. Kąpieliska są patrolowane przez policję. Codziennie badane są wszystkie ujęcia wody w okolicach Odry przez sanepid i odpowiednie służby. Chcemy w ponadpolitycznym trybie przystąpić do eliminowania skutków tej klęski ekologicznej - podsumował.