Poseł Piotr Borys alarmuje, że sporo słonej wody mogło dostać się do Odry ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego KGHM.
Poseł Piotr Borys alarmuje, że sporo słonej wody mogło dostać się do Odry ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego KGHM. Fot. Facebook / Piotr Borys, ROBERT STACHNIK/REPORTER
Reklama.
  • Poseł KO Piotr Borys próbował ustalić, skąd do Odry trafiły spore ilości słonej wody
  • Polityk w rozmowie z naTemat wskazuje na zrzuty ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego KGHM
  • Borys alarmuje o zaniedbaniach, które w tym przypadku mają być po stronie Wód Polskich
  • "Ogromne ilości słonej wody z flotacji rud i kopalni trafiły między 29 lipca a 10 sierpnia do Odry w Głogowie ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego. KGHM miał decyzję wodnoprawną, ale nikt z Wód Polskich nie poprosił o wstrzymanie zrzutu!" – alarmował poseł Piotr Borys w mediach społecznościowych.

    Zadzwoniliśmy do posła KO, by dopytać o szczegóły, które udało mu się ustalić. Żeby zrozumieć, o co chodzi w tym przypadku ze zrzutami wody do Odry, trzeba przejść krok po kroku przez etapy produkcji miedzi.

    – W technologii produkcji miedzi wydobywa się miliony ton tzw. rudy miedzi. Odpowiednio się ją mieli, ale część trafia do Żelaznego Mostu (zbiornik odpadów poflotacyjnych, należący do KGHM Polska Miedź – red.). To jeden z największych takich obiektów na świecie, największy w Europie – mówi nam Piotr Borys.

    We wspomnianym zbiorniku zbiera się m.in. zmielona część rudy i tam pojawia się woda. – Jej nadwyżka jest pompowana do Odry. Ona musi być tam dostarczana, ponieważ wody w zbiorniku nie może być za dużo – tłumaczy poseł.

    Nasz rozmówca podkreśla, że woda trafia do Odry, ale Zakład Hydrotechniczny KGHM ma stosowne pozwolenia i wie, ile wody może zrzucić. – Parametry wody w Żelaznym Moście muszą być kontrolowane – wskazuje. Borys tłumaczy nam wprost, że do KGHM trudno mieć tu pretensje, bo odbywa się to na podstawie legalnych pozwoleń.

    Na wpis polityka zareagowała Lidia Marcinkowska, dyrektor naczelna ds. komunikacji w KGHM Polska Miedź. "Wypadałoby przed podaniem 'wyników kontroli' poznać dane. Akurat w lipcu i sierpniu 2022 roku KGHM miał minimalne w stosunku do przeciętnych zrzuty wody, a i te były codziennie badane. A miejsce zrzutu to Głogów-100 km za Oławą" – napisała w kontrze.

    W odpowiedzi Borys zaznaczył, że jego zarzuty dotyczą Wód Polskich i braku zarządzania kryzysem na Odrze.

    – Problem polega na tym, że Odra już miała nadwyżkę soli i nadprzewodnictwo prądu. Powinien działać system, który zasygnalizuje, by wstrzymać się z legalnym zrzutem wody, bo może doprowadzić do reakcji łańcuchowej w momencie, gdy wiedzieliśmy, że woda w Odrze ma niepokojące parametry. To nie nastąpiło – dodaje poseł w rozmowie z naTemat.

    Borys zapewnia nas, że rozmawiał z wicedyrektorem Zakładu Hydrotechnicznego KGHM, który powiedział mu, że nie dostali żadnego ostrzeżenia, albo przynajmniej prośby, żeby wstrzymać się ze zrzutem wody.

    – Ten zrzut trwał między 29 lipca a 10 sierpnia, czyli kiedy wiedzieliśmy już o podtruciu Odry. Nie ma systemu monitorowania i zarządzania kryzysowego po tym, jak zauważono pierwsze martwe ryby w rzece. KGHM zgodnie z pozwoleniami dostarczył do Odry jeszcze więcej słonej wody – zauważa przedstawiciel Koalicji Obywatelskiej.

    To Wody Polskie wydają stosowne pozwolenia. Niestety, system jest tak rozmyty w odpowiedzialności, że przypomina to układanie rozrzuconych puzzli. Mówimy o rzece międzynarodowej. Ta katastrofa powinna nas skłonić do przebudowy całego systemu, który po przebudowaniu przez PiS jest dysfunkcjonalny. A potrzeba koordynacji działań.

    Piotr Borys

    Poseł Koalicji Obywatelskiej

    Poseł dopytywany o reakcję władz na katastrofę ekologiczną Odry punktuje, że rząd po prostu "wyjechał na wakacje". – Każdy ma prawo do wakacji, ale w sytuacji newralgicznej należy je po prostu przerwać. W kryzysowym momencie rząd został bez najważniejszych osób, czyli bez premiera i ministra klimatu – precyzuje.

    Jego zdaniem wicepremierzy nie wzięli na siebie odpowiedzialności, podobnie wyglądało to na szczeblach regionalnych. – Zignorowano informacje od obywateli, ze strony choćby wędkarzy. Państwo pozostało na odpowiedzialności organizacji pozarządowych i samorządów. Osoby decyzyjne wybrały wakacje, nie przerwały urlopów, a więc były niedoinformowane – przekonuje na koniec.

    Skażenie Odry

    Dodajmy, że mijają kolejne tygodnie od czasu odkrycia w wodach Odry wielu ton śniętych ryb. Opozycja w Polsce przekonuje, że rząd PiS długo bagatelizował problem. I nie da się ukryć, że wciąż brakuje konkretów ws. przyczyn zanieczyszczenia rzeki. Jeszcze we wtorek 16 sierpnia minister klimatu Anna Moskwa uspokajała, że do tamtej pory w żadnej z badanych próbek nie wykryto obecności związków toksycznych w wodzie.

    Wielu Polaków nie ma nawet możliwości dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się z rzeką, bowiem TVP wykorzystuje ten temat, by atakować opozycję. Dla przykładu, w wieczornym wydaniu "Wiadomości" 17 sierpnia pojawił się materiał, który dowodzi, że rząd świetnie radzi sobie z kryzysem. Natomiast przedstawiciele opozycji to "nieudacznicy", którzy pouczają innych.