nt_logo

Obejrzałem po latach "Młode Wilki" i nie wiem, o co takie halo. Przez ten film trudno przebrnąć

Bartosz Godziński

24 sierpnia 2022, 20:04 · 4 minuty czytania
"Młode Wilki" pamiętam jak przez mgłę. Jako że o filmie ostatnio znów jest głośno i można go obejrzeć za friko w internecie, postanowiłem zrobić sobie powtórkę. Rozumiem, dlaczego stał się kultowy, ale ledwo dotrwałem do końca seansu.


Obejrzałem po latach "Młode Wilki" i nie wiem, o co takie halo. Przez ten film trudno przebrnąć

Bartosz Godziński
24 sierpnia 2022, 20:04 • 1 minuta czytania
"Młode Wilki" pamiętam jak przez mgłę. Jako że o filmie ostatnio znów jest głośno i można go obejrzeć za friko w internecie, postanowiłem zrobić sobie powtórkę. Rozumiem, dlaczego stał się kultowy, ale ledwo dotrwałem do końca seansu.
"Młode Wilki" to film kultowy. Czy faktycznie jest się czym jarać? Kadr z filmu "Młode Wilki"

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google

  • "Młode Wilki" to film sensacyjny w reżyserii Jarosława Żamojdy z 1995 roku. W rolach głównych wystąpili w nim m.in. Jarosław Jakimowicz i Piotr Szwedes.
  • Film osadzony jest w latach 90. Jego bohaterami są młodzi przemytnicy, którzy werbują w swoje szeregi szkolnego kujona.
  • W "Młodych Wilkach" poczujemy klimat Polski z czasów po transformacji ustrojowej (mocno podrasowany), a także usłyszymy świetne piosenki. I to w zasadzie tyle z plusów filmu.
  • "Młode Wilki" możemy obejrzeć online na stronie TVP VOD.

Polskie lata 90. to czas unikatowy w skali światowej (z wyjątkiem Europy Środkowo-Wschodniej), który stanowi żyzny grunt dla twórców. Tylko u nas mogły powstać "Psy" z 1992 roku, w których były esbek Franz Maurer próbuje się odnaleźć w zupełnie nowej, demokratycznej rzeczywistości.

Również tylko w naszej części świata mogły powstać "Młode Wilki", które pokazują, jakie szanse i okazje dawało wyjście z komuny i otwarcie się na Zachód. Nie każdy postanowił robić karierę po bożemu, a lata 90. to też czas rozkwitu polskiej gangsterki. Nie wyglądało to co prawda tak jak w kultowym dziele Jarosława Żamojdy, ale to nie dokument, tylko film fabularny, który rządzi się swoimi prawami.

"Młode Wilki" to kultowy polski film gangsterski, którego oglądanie po latach boli.

"Młode Wilki" miały premierę rok po "Pulp Fiction", ale na pierwszy rzut oka wyglądają, jakby dzieliła je co najmniej dekada. Biorę jednak poprawkę to, że oglądam ten film po niemal 30 latach. Praca kamery i niektóre ujęcia (operatorem był Andrzej Jaroszewicz) są naprawdę dobre i w ogóle się nie zestarzały, ale sama jakość obrazu to poziom przeoranych kaset VHS – nie dajcie się zwieść zamieszczonym fotosom.

Nie lepiej jest z montażem, czyli kolejną rzeczą, dla której czas nie powinien mieć znaczenia. Produkcja jest drastycznie pocięta i czasem wydaje się, jakby brakowało w niej niektórych scen. W sieci można znaleźć informacje, że film miał być dłuższy i możliwe, że później został na szybko przerobiony, by trwał te półtorej godziny. I to niestety nie wyszło mu na dobre.

Niektóre dialogi są całkiem niezłe (ten o tym, że "jak cię złapią na kradzieży za rękę..." cytowany jest do dziś), a inne trącą myszką (wątpię, by ówczesne nastolatki, nawet prymuski, powiedziałyby do kogoś "szlag by cię trafił!"). Cały efekt psuje jednak dogranie większości kwestii w studiu. Czasem brzmi to jak jakaś youtube'owa parodia à la porucznik Borewicz, a czasem i tak ciężko cokolwiek zrozumieć.

Polsko-angielskie dialogi to coś, przez co trudno brać ten film na poważnie.

Jednak to i tak nic przy konwersacjach z Cleo (Michelle Cleo Godsey), filmową córką najbogatszego człowieka w Szczecinie Jerzego Chmielewskiego (Jan Nowicki). Ona gada po angielsku, reszta po polsku, ale i tak wszyscy się rozumieją. Wyszło to komicznie, a scen z nią jest sporo. Nie kumam, dlaczego w filmach fantasy aktorzy potrafią nauczyć się mówić po elficku, a tutaj nikt nie był w stanie zapamiętać kilku zdań po angielsku.

W pewnym sensie może przeszkadzać dobór aktorów, którzy grają tytułowe "Młode Wilki". W role maturzystów wcielili się bowiem mężczyźni, którym za parę lat miała stuknąć trzydziestka. Trochę się to gryzie z tym, jak mający wówczas 27 lat Piotr Szwedes odbiera komputer marki IBM za najlepszą średnią w szkole.

Dobrze, że filmowy "Prymus" nadrabia grą aktorską. Do pozostałych kreacji nie mogę się przyczepić, bo albo się na tyle nie wyróżniają (choć nie da się przeoczyć Pawła Deląga na drugim planie) albo wykonują je doświadczeni aktorzy, którzy po prostu przyćmiewają młodzików.

Nie można tego samego powiedzieć o Jarosławie Jakimowiczu. Drugi najważniejszy aktor w filmie ma świetną aparycję — jego długie blond włosy opadające na biały garnitur rodem z "Policjantów z Miami" prezentują się doskonale i bardzo "amerykancko", ale wspominane całkiem niezłe dialogi (to on mówi o tej ręce) w większości recytuje bez emocji. To była jednak jego pierwsza duża rola (i w zasadzie ostatnia), więc można na to przymknąć oko.

Gangsterka bajka ze świetnym soundtrackiem i klimatem lat 90.

Historia przedstawiona w "Młodych Wilkach" jest klasyczna, ale wciąga (przynajmniej na początku, potem film jest przekombinowany i absurdalny). Na Filmwebie widziałem komentarz, w którym internauta napisał, że to "film tępy, hołdujący forsie, materializmowi, dziecinadzie". I trochę tak jest, ale to też taka konwencja kina sensacyjnego w myśl zasady "żyć szybko, umierać młodo".

Nie jest to chwalebne, ale kochamy oglądać gangsterskie opowieści. Szczególnie jeśli to bajki dla dorosłych, bo żaden szanujący się mafiozo nie chciałby robić interesów z 19-letnimi cwaniaczkami. Osoby twierdzące, że tak kiedyś było, to ci sami, którzy mówią, że za komuny było lepiej. Sory, ale nie, a nostalgia za młodością wypacza wspomnienia. Ja też pamiętałem, że "Młode Wilki" były fajnym filmem, a nie są.

Początek lat 90. to też czas, w którym wreszcie można było kręcić rzeczy w hollywoodzkim stylu i po swojemu. Jarosław Żamojda stworzył jeden z pierwszych tego typu filmów w Polsce, a początki przecież zawsze bywają trudne — widać to zwłaszcza w scenach strzelanin, w których aktorzy chyba korzystali z odpustowych pistoletów na kapiszony. Tym niemniej bez "Młodych Wilków", które okazały się sukcesem, pewnie nie byłoby "Kilerów" czy "Chłopaków nie płaczą".

Na "Młode Wilki" można patrzeć też sentymentalnie, bo poniekąd oddają ducha tamtych szalonych lat. Z rozrzewnieniem patrzymy na tamte stylówki, fantazyjne fryzury, kiczowate wnętrza pomieszczeń oraz kanciaste fury. Całość dopełnia kapitalna ścieżka dźwiękowa, na której usłyszymy m.in. Varius Manx, w tym jeden z największych przebojów wszech czasów "Pocałuj noc".

Niedawno oglądałem też "Top Guna" przy okazji premiery "Mavericka". Film również nie ma skomplikowanej fabuły, ale ma za to genialny soundtrack, bohaterów i klimat. Bez problemu przetrwał próbę czasu i nawet w 2022 roku daje radochę. "Młode Wilki" też by mogły takie być, ale fatalna realizacja odbiera całą przyjemność z oglądania.

Czytaj także: https://natemat.pl/432040,jakimowicz-wkurzyl-sie-na-delaga-i-go-zwyzywal-poszlo-o-mlode-wilki