Anna Dereszowska: „Poczucie, że jest się w swoim domu jest warte każdego wysiłku”
Artykuł PR-owy Samsung
30 sierpnia 2022, 16:38·12 minut czytania
Publikacja artykułu: 30 sierpnia 2022, 16:38
Anna Dereszowska to jedna z najzdolniejszych polskich aktorek. Choć od momentu narodzin synka Aleksandra w listopadzie 2021 artystka znacznie rzadziej udziela się w mediach, to cały czas jest aktywna na Instagramie, gdzie pokazuje ułamek swojego życia, które wraz z rodziną dzieli pomiędzy Warszawę a mazurską agroturystykę. Postanowiliśmy sprawdzić co u niej słychać.
Reklama.
Reklama.
Gdzie spędzacie obecnie więcej czasu – w Warszawie czy w Ławkach?
Od kiedy mamy dom na Mazurach, staramy się spędzać w nim możliwie jak najwięcej czasu. Jednakże w ciągu roku szkolnego, ze względu na dwójkę dzieci w wieku szkolnym, bywamy częściej w Warszawie. Ale to w Ławkach odpoczywamy i tu ładujemy akumulatory. To naprawdę wyjątkowe miejsce, w którym pozbywam się tego całego stresu i pośpiechu warszawskiego. Ten pośpiech noszę w sobie od wielu, wielu lat i on naprawdę zaczyna mi już mocno doskwierać. Natomiast kiedy jestem na Mazurach czas po prostu zwalnia i nagle potrafię się cieszyć z małych rzeczy, których w Warszawie zupełnie nie dostrzegam.
Macie trójkę dzieci, jak odnajdują się one z dala od miasta?
Dzieci uwielbiają to miejsce. Miesiąc temu, gdy byliśmy na Mazurach, nasza najstarsza córka Lena powiedziała „Mamo, kocham ten dom”. To była chyba najwspanialsza recenzja, jaką mogliśmy z partnerem usłyszeć na temat miejsca, które tworzyliśmy przez ostatnie półtora roku. Maks może się tu wyszaleć, jest totalnie umorusany, całymi dniami chodzi boso. Ogromnie się cieszę, że dzieci mogą tu tak beztrosko się bawić. Nam, dorosłym również udziela się ta beztroska, ubieramy się swobodnie, ja kosmetyki do makijażu zostawiam w Warszawie. Dom jest otoczony wysokim płotem i ktoś naprawdę musiałby bardzo się natrudzić, żeby zobaczyć co się u nas dzieje. To uczucie prywatności, intymności jest wspaniałe. Z drugiej strony, nasza osada otwarta jest dla gości z zewnątrz. Dwa namioty oraz dom gościnny mogą przyjąć jednocześnie 16 osób. Niemniej przestrzeń jest tak pomyślana, że zarówno goście, jak i my gospodarze, czujemy się bardzo swobodnie.
Jak z perspektywy czasu oceniasz wykorzystane przy budowie i projektowaniu siedliska rozwiązania? Jak udało się połączyć je z technologią?
Korzystając z nich na co dzień jeszcze bardziej je doceniam. Ogromny komfort daje połączenie ze sobą sprzętów domowych Samsung, które tworzą naprawdę inteligentny ekosystem. Niezwykle istotna jest wysoka klasa energetyczna tych sprzętów oraz możliwość monitorowania zużycia energii.
Dla osób, takich jak my, które wynajmują przestrzenie gościom z zewnątrz, zdalny dostęp do sprzętów stanowi dużą zaletę. Robot sprzątający Jet Bot AI+, który posiadamy w domu głównym, wyposażony jest w kamerkę, dzięki której możemy zdalnie monitorować naszą prywatną przestrzeń.
Możemy też sprawdzić kiedy dane urządzenia są używane oraz w jaki sposób. Jest to niezwykle przydatne na przykład w sytuacji, gdy ktoś z gości zostawił otwartą lodówkę czy doszło do awarii danego sprzętu. Dzięki temu mam poczucie bezpieczeństwa i kontroli nad tym, co dzieje się w wynajmowanych przestrzeniach.
Kolejną zaletą urządzeń, które posiadamy jest to, że część z nich umożliwia personalizację. Mówię tutaj np. o lodówce Samsung Bespoke, która znajduje się w domu gościnnym. W opozycji do domu głównego, którego wnętrza mają bardzo określony charakter i stanowią połączenie natury z nowoczesnymi technologiami, ta przestrzeń jest jaśniejsza i bardziej neutralna. Natomiast lodówka Bespoke stanowi silny akcent kolorystyczny, który dodatkowo możemy w łatwy sposób zmienić.
Panele lodówki w każdej chwili można wymienić na te o innym kolorze lub nawet wykończeniu. Jest to niezwykle fajna opcja, zwłaszcza gdy rozważamy wynajęcie przestrzeni na event. Już dzięki zmianie wizualnej wyłącznie lodówki możemy odmienić całą kuchnię.
Czy z perspektywy czasu jest coś, co podczas budowy uznaliście, że będzie fajnym rozwiązaniem, a teraz podczas codziennego korzystania okazało się błędem? Czy zrobilibyście coś inaczej?
Dzięki ogromnemu wsparciu i doświadczeniu, które otrzymaliśmy od naszej architekt Ani Kuk-Dutki to tak prawdę mówiąc nie. Z pomocą Ani uniknęliśmy sytuacji, których doświadczyliśmy podczas budowy naszego warszawskiego domu – tego, że jednak zrobilibyśmy coś inaczej, wybralibyśmy inne rozwiązania. Jedyna rzecz, która nas denerwuje na Mazurach, to drzwi w przedpokoju, które powinny się otwierać w przeciwną stronę niż obecnie. Jednakże decyzja o tym wynikała ze zmiany koncepcji, która nastąpiła już w trakcie budowy. Zrezygnowaliśmy z jednej łazienki, ponieważ uznaliśmy, że dwie w zupełności wystarczą, szczególnie, że dom nie jest wyjątkowo duży.
Czy zauważasz dużo różnic w zakresie organizacji domu pomiędzy tym, jak wygląda to w Warszawie i w Ławkach? Częstotliwość zakupów spożywczych, sprzątania…
Różnica jest gigantyczna, ponieważ w Warszawie żyjemy w takim codziennym kieracie pracy i szkoły. Trudno porównać ze sobą te dwa światy. Mazury odwiedzamy głównie celem wypoczynku i z tym nam się kojarzy ta przestrzeń.
Z kolei Warszawa jest dla nas tożsama z obowiązkami. Staramy się odpowiednio zorganizować naszą mazurską przestrzeń związaną z wynajmem, tak by nie obciążała ona w dużym stopniu naszego czasu. Są z nami osoby odpowiedzialne za bieżące sprawy dotyczące wynajmu w domu gościnnym. Sami nie dalibyśmy rady tego wszystkiego ogarnąć, ponieważ oboje z Danielem prowadzimy bardzo intensywne życie zawodowe.
No i tutaj wracam do tego, że jednak Mazury mają być bardziej naszym miejscem wypoczynku niż pracy. Z jednej strony chcieliśmy, żeby był to taki nasz azyl, a z drugiej – inwestycja. Szczególnie po doświadczeniach z pandemią COVID.
Z naszej perspektywy inwestycja w nieruchomości czy ziemię jest obecnie jedną z najbezpieczniejszych . Dlatego też od samego początku Mazury nie miały być tylko przestrzenią do wypoczynku, ale również inwestycją. Gdy tylko zobaczyliśmy tę działkę, to stwierdziliśmy, że postawimy tam małe domki czy właśnie namioty glampingowe i do tego też dążyliśmy.
Wrócę jeszcze do kwestii obowiązków domowych – jak wygląda częstotliwość zakupów spożywczych na Mazurach? Zapewne nie ma tam wielu sklepów.
Zakupy staramy się robić rzadko, raz w tygodniu, ale większe nawet w Warszawie. Zwłaszcza, że mamy dużą rodzinę, jest nas 5. Dużą wagę przywiązujemy do tego, by nie marnować żywności, co niestety nie zawsze się nam udaje. To jest moja ogromna bolączka, bo to ja jestem głównie odpowiedzialna za tę kwestię. Jednakże tutaj z pomocą przychodzi nam Samsung, ponieważ lodówka, którą mamy na Mazurach, pozwala na zdalne zajrzenie do jej wnętrza, np. podczas zakupów i sprawdzenie, jakie produkty się w niej znajdują. Jest to naprawdę bardzo przydatne rozwiązanie, szczególnie w sytuacji, kiedy nie byliśmy dawno w Ławkach i nie pamiętam, czego zapasy jeszcze mamy.
Co więcej, do systemu lodówki można wprowadzić daty przydatności do spożycia wszystkich produktów, tak by móc je kontrolować. Dodatkowo lodówka wyposażona jest w funkcje, które przedłużają świeżość przechowywanej żywności. Jest to szczególnie ważne latem.
A jak wygląda kwestia sprzątania? Czy po dłuższej nieobecnej pierwszą rzeczą, którą robicie po przyjeździe, jest sprzątanie, odkurzanie?
Oczywiście podczas naszej nieobecności w domu gromadzi się kurz. Na szczęście możemy liczyć na pomoc robota sprzątającego od Samsung Jet Bot AI+, który automatycznie odkurzy pomieszczenia, gdy nie ma nas w domu.
Co więcej, tak jak już wspominałam, pozwala on na zdalne monitorowanie domu. Jest to zarazem bardzo wygodne, ale i zabawne, że możemy zdalnie włączyć kamerkę w odkurzaczu i obserwować, co się dzieje w naszym domu. To także doskonała opcja, gdy posiadamy zwierzęta domowe, bo możemy podejrzeć czy zostawione na chwilę, nie stresują się zanadto lub czy nie broją.
Ostatnio przekonałam się też, że Jet Bot może pełnić funkcję strażnika domu, wykrywając ruch w pomieszczeniach i wysyłając powiadomienie o tym w aplikacji na telefonie. Dzięki robotowi sprzątającemu nie zaczynamy naszego pobytu na Mazurach od odkurzania. Zwłaszcza, że podróż z Warszawy trwa 3 godziny, więc gdy tylko dojedziemy na miejsce, Aleks – nasze najmłodsze dziecko, domaga się jedzenia. Dlatego też pierwsze, co robimy po przyjeździe do Ławek to przygotowanie posiłku.
Ja sama lubię przebywać w uporządkowanej przestrzeni i nie lubię chaosu. Nie należę jednak do osób pedantycznych i myślę, że jest to cecha wspólna dla większości rodziców, którzy mają co najmniej 2 dzieci. Czasem trzeba przymknąć oko na bałagan.
Czy wszyscy w rodzinie macie podobne preferencje kulinarne? Jak dogodzić takiej pięcioosobowej gromadce?
Poza Danielem, który jest wegetarianinem, wszyscy mamy zbliżone smaki. Bardzo lubimy orientalną kuchnię. Cała nasza rodzina uwielbia podróżować, nawet Aleks, który już od pierwszych tygodni swojego życia bardzo dużo z nami wyjeżdża. Z naszych podróży przywozimy różne smaki, których potem szukam w Warszawie czy w Ławkach.
Co więcej, dużo wspólnie gotujemy, bardzo to lubimy. Może poza Danielem, który świetnie gotuje wodę na herbatę, ale fakt, że zrobiona przez niego herbata jest pyszna. Lena fantastycznie czuje się w kuchni i wielokrotnie już przygotowała nam jakieś smaczne potrawy.
Myślę, że bardzo znamiennym jest fakt, że pierwszym meblem, który mieliśmy gotowy i który stanowi niejako centrum całego domu, wszystko było zaprojektowane pod niego był drewniany stół o długości 3,40 m i ważący prawie 300 kg. Świadczy to też o tym, jak istotny jest dla nas moment siadania do wspólnego posiłku i celebrowanie jego wspólnego spożywania, siedzenie przy kawie i ciastku. Jest to dla nas naprawdę istotny czas.
Korzystacie z lokalnych produktów spożywczych?
Tak, oczywiście. Przygotowujemy sobie listę miejscowych sprzedawców, rolników, od których kupujemy produkty. Zresztą tak samo zrobiliśmy wcześniej z miejscowymi wytwórcami ceramiki i mebli, z którymi kontaktowaliśmy się podczas wykańczania domu. Będąc w Ławkach bardzo chętnie korzystamy z usług lokalnych rolników. Sąsiad często przynosi nam jajka od swoich kur. Mamy osobę, od której możemy kupić świeże mleko czy produkty rolne, takie jak na przykład pomidory i ogórki. Nie trafiliśmy jeszcze na dobre produkty mięsne, ale myślę, że to kwestia czasu.
Wspominałaś, że lubicie wspólnie celebrować posiłki. Jak jeszcze spędzacie czas wolny na Mazurach?
Wolny czas spędzamy bardzo aktywnie. Jesteśmy z Danielem osobami lubiącymi ruch i w ten sposób też wychowujemy dzieci. Gramy w badmintona, jeździmy na rowerach, pływamy. Mazury mają to do siebie, że spędza się tam dużo czasu w wodzie, a wszyscy bardzo to lubimy. Lenka gra w siatkówkę, więc w naszym nowym domu nie mogło zabraknąć również piłek do siatkówki. Lubimy spacerować po lesie, a w sezonie jesiennym zbieramy grzyby. No i przede wszystkim - wysypiamy się!
Lubimy też czasem poleniuchować przed telewizorem, co zdarza się nam tylko na Mazurach. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do tradycyjnej telewizji, ale chętnie korzystamy z dobrodziejstw współczesności: streamingów, tv na życzenie. Bardzo chętnie oglądamy sport. Jesteśmy wielkimi kibicami tenisa. Lubimy też oglądać filmy dokumentalne, a w szczególności przyrodnicze.
Słuchamy też dużo muzyki. Całą pandemię czekaliśmy, żeby wrócić do koncertów na żywo, a dopóki ich nie było, to oglądaliśmy koncerty po prostu na telewizorze. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że oglądanie ich na telewizorze Samsung z soundbarem dawało niesamowity efekt. Zwłaszcza, że nasza przestrzeń telewizyjna została zaprojektowana tak, by dobrze rozchodził się w niej dźwięk i da się ją odgrodzić od reszty domu specjalną kurtyną. Kreuje to przestrzeń mini kina. Smart TV daje wybór i dostęp do jakościowego contentu w każdej chwili, kiedy mamy na to ochotę.
Jak goście turystyki reagują na okolicę? Czy to dla Was gorący okres jeśli chodzi o gości?
Z racji tego, że dopiero zaczęliśmy komunikować tę naszą osadę jako przestrzeń, w której można wypocząć i gdzie można wynająć miejsca, to faktycznie jest to taki gorący moment dla nas. Ludzie dzwonią, pytają, rezerwują.
Ponieważ to nasz pierwszy sezon, to dostajemy pierwszy feedback dotyczący naszej agroturystyki. Jesteśmy bardzo otwarci na sugestie gości, czego brakuje, co warto zmienić. Nie mamy wprawy w prowadzeniu takiej przestrzeni i jest to zupełnie coś innego niż mieszkania na wynajem w Warszawie. Ponieważ sporo podróżowaliśmy, również po miejscach agroturystycznych w Polsce, mamy jakieś wyobrażenie tego, jak chcielibyśmy, żeby ta nasza przestrzeń wyglądała i tak staramy się ją budować krok po kroku. Sugestie gości są dla nas bardzo istotne. Staramy się podążać za nimi i realizować ich marzenia.
Czy wiedząc to, co wiesz dziś – podjęłabyś się jeszcze kiedyś budowy domu?
Zdecydowanie. Śmiejemy się z Danielem, że jak u nas betoniarka nie kręci się dłużej niż przez pół roku to czujemy, że coś jest nie tak. Absolutnie nie postawiliśmy jeszcze kropki nad „i” i to nie jest koniec przygody z budowaniem. Na pewno będziemy coś kiedyś jeszcze budowali, ale dajemy sobie chwilę na złapanie oddechu. Budowa na Mazurach była dużym przedsięwzięciem, rozciągniętym w horyzoncie czasowym i bardzo dla nas obciążającym, również ze względów osobistych. Kiedy trwała budowa domu, byłam w ciąży, a teraz trójka dzieci i chcemy poświęcać im jak najwięcej czasu i uwagi. Dlatego też obecnie planujemy wydłużyć sześciomiesięczną przerwę od budowlanki. Chcemy odpocząć. Jestem po czterdziestce, przez ostatnie 20 lat bardzo intensywnie pracowałam i mam poczucie, że chciałabym przez chwilę nie musieć nic.
Czy masz jakąś radę dla tych osób, które są dopiero przed tym wyzwaniem?
Z własnego doświadczenia powiem, że potrzebna jest ogromna cierpliwość. Dotyczy to różnych przestrzeni współpracy z ludźmi. Zwłaszcza, że obecnie brakuje pracowników fizycznych na budowach. Jest to bardzo niestabilny czas, jeśli chodzi o założenia budżetowe. Trzeba brać pod uwagę, rozpoczynając jakąkolwiek budowę, że tak jak mówiło się zawsze, że trzeba sobie założyć, że wyda się około 20 proc. więcej niż się założyło, to w tej chwili bardzo trudno jest oszacować na czym budżet się zatrzyma. Chociaż czas budowy bywa trudny, to sam efekt finalny, kiedy wchodzi się do domu, można w nim zamieszkać, wziąć prysznic, przespać się, chociażby na materacu, nawet jeśli nie wszystko jest skończone, daje ogromną satysfakcję. Poczucie, że jest się w swoim domu jest warte każdego wysiłku.