Tak, jak kiedyś powstanie Stanów Zjednoczonych, tak dziś istnienie Facebooka zmienia język angielski. Wyrazy skracają się, wypadają z nich litery, a czasem powstają też nowe, z których zrozumieniem mają problem rodowici Brytyjczycy.
Choć dziś ponad połowa stron w internecie jest pisana w języku chińskim, brytyjscy lingwiści przewidują, że za dziesięć lat najbardziej popularnym językiem w sieci będzie angielski. Ale czy będzie to język, jaki znamy dziś?
To pytanie nurtuje także brytyjskich internautów. Tak bardzo, że materiał opisujący zmiany, jakie w angielskim zaszły w dobie
Facebooka, był jednym z
najczęściej udostępnianych w serwisie BBC. Jego autor przypomina, jak bardzo zmienił się angielski po tym, jak Stany Zjednoczone uzyskały niepodległość i twierdzi, że podobny proces czeka go także teraz. Tyle, że będzie przebiegał znacznie szybciej.
Już teraz internetowy angielski został opanowany przez Koreańczyków, Hindusów i Hiszpanów – do tego stopnia, że językoznawcy mówią o kolejnych dialektach: konglish, hinglish, spanglish. Tak, jak kiedyś kreolski, nowe dialekty upraszczają gramatykę i zmieniają słowa. To z kolei jest atrakcyjne dla innych internautów. Bo, jak przyznaje w rozmowie z BBC prof. Naomi Baron z American University w Waszyngtonie, w internecie liczy się to, że ludziom udaje się porozumieć. Forma, w której to się dzieje, jest już mniej istotna.
Jakie słowa zauważyli w
internecie językoznawcy? W komunikatach pochodzących z Singapuru odkryli słowo "blur", które choć zwykle znaczy "rozmazany", "zamglony", jest używane jak "być zmieszanym" lub nawet "powolnym". Koreańczycy wymyślili natomiast "skinship", które oznacza intymny kontakt fizyczny taki, jak trzymanie za rękę, dotykanie.