nt_logo

Słowiańskie rośliny czarowne - baśniowe połączenie magii i zielnika

Artykuł PR-owy Świat Książki

02 września 2022, 09:57 · 6 minut czytania
Nie przegap kontynuacji bestsellera "Słowiańskie Boginie ziół", który szturmem zdobył serca czytelników. Oto przedpremierowy fragment "Słowiańskich roślin czarownych" Joanny Laprus. Tym razem autorka zaprasza do świata magii przepełnionego Rusałkami, Boginkami, gdzie wszędzie unosi się zapach ziół.


Słowiańskie rośliny czarowne - baśniowe połączenie magii i zielnika

Artykuł PR-owy Świat Książki
02 września 2022, 09:57 • 1 minuta czytania
Nie przegap kontynuacji bestsellera "Słowiańskie Boginie ziół", który szturmem zdobył serca czytelników. Oto przedpremierowy fragment "Słowiańskich roślin czarownych" Joanny Laprus. Tym razem autorka zaprasza do świata magii przepełnionego Rusałkami, Boginkami, gdzie wszędzie unosi się zapach ziół.
Fot. materiały prasowe / Świat Książki

Pokrzyk wilcza jagoda (Atropa belladonna L.)

W panteonie wiedźmich roślin zajmuje być może najwyższe miejsce. W polskiej tradycji ludowej pokrzyk wilcza jagoda jest odpowiednikiem najpotężniejszej, najgroźniejszej, a co za tym idzie, najbardziej przez magów pożądanej rośliny – mandragory. I jak mandragora poświęcona jest Bogini Hekate, tak i był nim pokrzyk, który kontynuował chlubne tradycje bycia rośliną o tyle magiczną, co niebezpieczną. Rośliną boską, a diabelską zarazem. Rośliną kapłanek, ale i czarownic.


Już sama nazwa sytuowała pokrzyk w gronie roślin nieziemskich. Pokrzyk wilcza jagoda, z greckiego Atropa belladonna, zawdzięcza przecież swoją nazwę Atropos – trzeciej z Mojr – greckich Bogiń losu. Atropos wyznaczała kres życia każdego z ludzi i kiedy nadchodził ich czas, przecinała swoimi nożycami nić żywota. Nic dziwnego, że pokrzyk stosowany był jako narzędzie wielu morderstw, samobójstw, a także otruć.

Specyfiki przygotowywane na bazie pokrzyku służyły również do wywołania efektu pozornej śmierci, objawiającej się brakiem tętna i omdleniem. Dzięki niemu parę osób wydostało się z więzień i zamkniętych oddziałów szpitalnych(1). Odwar z pokrzyku stosowano również jako środek poronny(2).

Druga część nazwy – belladonna – po włosku oznacza "piękną panią". Określenie to pokrzyk zawdzięcza temu, że owoców rośliny używano jako szminki, a sok z nich wyciśnięty wkraplano do oczu, aby osiągnąć efekt powiększenia źrenic(3). Ten niezwykły efekt zawdzięczał pokrzyk atropinie.

Nazywano też pokrzyk "krasawką", bo po natarciu policzków jagodami rośliny pojawiał się na nich zalotny rumieniec(4). Podobno z korzenia wilczej jagody i wina tessalskiego czarownice przyrządzały bardzo skuteczny napój miłosny(5). Atropy belladonny o właściwościach halucynogennych używały również do swoich słynnych wiedźmich maści, dzięki którym brały udział w sabatach.

Polska nazwa pokrzyku nawiązuje natomiast do legendy o mandragorze, której korzeń przypomina ludzką postać i która, gdy się ją wyrywa z ziemi – krzyczy, a czyni to tak przeraźliwie, że ten, kto to usłyszy, umiera. Nazwa powstała więc od czasownika "krzyczeć". Wierzono, że pokrzyk jest obdarzony życiem, bo gdy kto go wyrywa, z krzykiem się odzywa, a słuchających do szaleństwa przywodzi(6). Stąd też określenie pokrzykowe ziele.

Wilcza jagoda – drugi człon nazwy – nawiązuje do wykorzystywania pokrzyku jako trucizny na wilki, ponieważ kiedyś do dołów (pułapek) wkładano podobno mięso nasączone sokiem z jagód tej rośliny(7).

Wśród nazw są jeszcze "wilcze ślepia" i "wilcze ślepki" oraz "psinki", bo był podobny do innej trującej rośliny: psinki czarnej, a także "szalej" – bo sprowadza szaleństwo(8). Po zjedzeniu jagód człowiek stawał się nadaktywny, nie panował nad sobą, nie umiał opanować śmiechu i doznawał różnych wizji(9).

Pokrzyk wilcza jagoda to roślina wieloletnia, dorastająca do 2 metrów wysokości. Łodyga ma niewiele rozgałęzień. Liście pokrzyku są duże, jajowate, a brunatnofioletowe kwiaty mają kształt dzwonka. Pokrzyk kwitnie od czerwca do lipca, owocem jest czarna, kulista jagoda. W Polsce występuje najczęściej w rejonach górskich i podgórskich, na brzegach lasów liściastych, zwłaszcza bukowych, w zaroślach i na polanach oraz zboczach gór(10).

Na pograniczu litewsko-słowiańskim korzeń pokrzyku zwano też ,,wisielcem”, bowiem roślinę tę często znajdowano w miejscach odludnych i dzikich, czyli tam, gdzie zwykle wznoszono szubienice. Co ciekawsze, wierzono, że pokrzyk, jak i jego siostrzyca mandragora, wyrasta ze spermy lub uryny wisielca(11). Ale właśnie taka jest specyfika magicznych roślin: uzyskują maksimum swoich mocy w miejscach opuszczonych, odległych, poza granicami tego, co znane.

Pokrzyk ma nie tylko zabójcze właściwości. Od starożytności stosowano go jako środek przeciwbólowy. W leczeniu żółtaczki, puchliny wodnej, krztuśca, szkarlatyny, epilepsji i nerwic stosowano wyciągi z ziela i korzeni(12). Na Rusi wkładano go do sienników dziecięcych, wierząc, że zapewnia słodkie sny(13).

Jako roślina czarodziejska pokrzyk gwarantował nieśmiertelność i wzniecał gwałtowną miłość. Jego korzeń można było znaleźć w magiczną noc świętojańską i dzięki niemu odkryć ukryte skarby(14). Dodatkowo miał moc przepowiadania przyszłości: roślinę należało położyć pod poduszkę na noc, a we śnie ukazywała się śpiącemu jego przyszłość. Dzięki takim zabiegom można było też zyskać zdolność przepowiadania przyszłości innym osobom(15). Umiejętności te były wielce pożądane.

Ale, jak wiadomo, nie można było pokrzyku wykopywać ot tak. Jak wszystkie rośliny magiczne, tak i pokrzyk, maksimum swoich czarodziejskich mocy uzyskiwał, gdy był zdobyty w specjalny sposób, po pokonaniu rozlicznych trudności.

W przypadku Atropy belladonny podstawową przeszkodą było to, że podczas wyrywania pokrzyk wrzeszczał tak donośnie, iż jego głos był śmiertelny dla człowieka. Znaleziono i na to sposób. Po roślinę należało się udać w piątek przed wschodem słońca, zabierając ze sobą czarnego psa oraz oczywiście zatykając uprzednio uszy. Najpierw spulchniano ziemię wokół rośliny. Następnie jej naziemną część przywiązywano do psiego ogona i z bezpiecznej odległości wabiono czworonoga miską pełną jadła. Pies zaczynał biec w stronę pożywienia, wyrywając roślinę z ziemi. I wtedy wybrzmiewał ten zabójczy wrzask, przez który biedne zwierzę padało bez życia.

Wyrwany pokrzyk należało umyć w czerwonym winie i owinąć białą tkaniną, a następnie włożyć do skrzynki. Czynności te powtarzano co piątek, a wówczas korzeń zdradzał wszystkie tajemnice z przeszłości i przyszłości. Dodatkowo miał też moc podwajania co noc położonych przy nim monet, jednak nie należało kłaść jednorazowo więcej niż pół talara(16).

Tymczasem na Rusi Galicyjskiej aby go zdobyć, trzeba było zastosować cały ceremoniał, nie tylko z szacunku dla rośliny, ale również dlatego, że nabierał określonej mocy dopiero po wymówieniu jej na głos.

Rytuał ten opisał Stanisław Bystroń:

Na Rusi galicyjskiej Atropa Belladonna, wilcza jagoda, także pokrzykiem u nas zwana, nosi nazwy zależnie od tego, czy dobry człowiek wykopujący ją pragnie jej użyć w dobrym czy złym zamiarze; użyta w złym zamiarze nazywa się matryguną albo nimycią, w dobrym zaś caryczką. Gdyby kto kopiąc ziele na dobry użytek nazwał je matryguną, nie miałoby ono żadnego skutku; trzeba je kopać z zachowaniem całego szeregu czynności. Kobiety zabierają więc ze sobą wódkę, chleb, pierniki, cukier itd. i biesiadują na miejscu, gdzie rośnie ziele, po czym zabierają się do kopania, przemawiając doń „moja caryczko”, obejmując i pieszcząc roślinę; równocześnie też obejmują się i całują kobiety wykopujące. Jeżeli zaś kto chce mieć ziele w złym celu, wykopując je złorzeczy mu, nazywa matryguną i lży różnymi wyrazami(17).

Był to rodzaj ludowego rytuału słownego, gdzie magia słowa miała sprawczą moc zmieniania rzeczywistości(18). Są trzy rodzaje rytuałów słownych. Rytuały ochraniające, które zabezpieczają człowieka przed ingerencją destrukcyjnych ciemnych mocy. Odczyniające, czyli zamawiania, które polegają na odwróceniu zaistniałej szkody oraz stwarzające, czyli zaklinanie. Ten ostatni polega na tworzeniu nowych jakości. Występuje w formie błogosławieństwa (gdzie przywołuje się sacrum w celu wywołania pozytywnych skutków) oraz klątwy (gdzie prosi się o skutki negatywne)(19). W ten oto sposób ta sama roślina stawała się albo caryczką albo matryguną – w zależności od intencji.

Zaklinanie pokrzyku nie dziwi. Jako roślina pochodząca od Bogini Czarów miał podwójną naturę i rodowód sytuujący go między niebem a piekłem. Z tego powodu był podatny na działania, które przywołują magię, bo był nią nasycony od korzenia aż po błyszczące złowróżbnie jagody.

(1) Marek Styczyńki, Zielnik podróżny. Rośliny w tradycji Karpat i Bałkanów.

(2) Słownik stereotypów i symboli ludowych, tom II, Rośliny, cz. IV Zioła.

(3) Słownik stereotypów i symboli ludowych, tom II, Rośliny, cz. IV Zioła.

(4) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(5) Christian Ratsch, Rośliny miłości. Afrodyzjaki wczoraj i dziś.

(6) Słownik stereotypów i symboli ludowych, tom II, Rośliny, cz. IV Zioła.

(7) Mateusz Emanuel Senderski, Prawie wszystko o ziołach, str. 177

(8) Słownik stereotypów i symboli ludowych, tom II, Rośliny, cz. IV Zioła.

(9) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(10) Mateusz Emanuel Senderski, Prawie wszystko o ziołach.

(11) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(12) Andreas Alberts, Peter Mullen, Psychoaktywne rośliny i grzyby.

(13) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(14) Słownik stereotypów i symboli ludowych, tom II, Rośliny, cz. IV Zioła.

(15) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(16) Krystyna Szcześniak, Świat roślin światem ludzi n pograniczu wschodniej i zachodniej słowiańszczyzny.

(17) Jan Stanisław Bystroń, Przeżytki wiary w magiczną moc słowa.

(18) Olga Wachcińska, O ludowym rytuale zamawiania.

(19) Olga Wachcińska, O ludowym rytuale zamawiania.