Znasz to uczucie, gdy znajoma pojawia się na imprezie w tej samej sukience co ty? Albo gdy na ulicy mignie ci przed oczami kolejny posiadacz identycznej czapki, którą kilka dni wcześniej kupiłeś w modnym butiku? Czas się przyzwyczaić. Bo w modzie jak w historii – wszystko już było.
Odkrycie, że nie jest się oryginalnym, może zaboleć. Dbanie o indywidualizm jest jednak niełatwe, gdy siłami rynku mody rządzi trend.
- Nie rozumiem sformułowania „kopiować trend”. Taka jest przecież jego natura – z tendencją do powtarzalności. Jest coś w tym złego? – pyta Piotrek Wojsznis, content manager z Showroomu, platformy skupiającej niezależne marki i projektantów z branży mody i designu. Nie dziwi go więc fakt, że wielu projektantów skupionych wokół Showroomu prezentuje podobne wzory czapek, bluz czy dodatków. To odpowiedź na aktualne trendy. – Rynek jest jak gąbka. Niedawno mieliśmy trend na nadruki, nastąpił „hype” na takie bluzy, ileś szaf się zaopatrzyło, a potem doszło do przesytu, i do głosu doszedł następny. Teraz jest w modzie oversized i minimalizm. Mamy tego dużo, bo Polki to kupują – mówi Piotrek Wojsznis.
Oryginalność tkwi w człowieku
- Świat mody jest zawsze ograniczony względami finansowymi, bo to przede wszystkim biznes, a w dalszej kolejności sztuka. Dlatego w działaniach projektantów mniej jest kreacji, a więcej szukania możliwości, by produkt mógł się sprzedać – tłumaczy projektantka Joanna Klimas.
Zdumiewa ją, że powtarzalność trendów może jeszcze budzić zdziwienie. – Oryginalność jest w człowieku. Trendy się powtarzają, wszystko już było – czy to coś nowego? – pyta projektantka. Zauważa, że projektanci od wielu lat inspirują się tym, co widzą na ulicach. Są też firmy wyspecjalizowane w przewidywaniu trendów. – Ich pracownicy jeżdżą po świecie i zbierają inspiracje, prognozując na tej podstawie, co wkrótce może być modne. Ich wskazaniami kierują się także popularne sieciówki – przypomina projektantka.W dobie internetu w promowaniu trendów pomagają też modowi blogerzy.
Joanna Klimas zauważa, że w Polsce wciąż pokutuje stereotyp, że to, co oglądamy w katalogach i na wybiegach, znajdziemy w tej samej wersji w sklepie. Na tej podstawie tworzy się nasza „niezdrowa” wizja oryginalności. – Gdy chodzę po salonach w Nowym Jorku czy Paryżu, jestem przygotowana na to, że na manekinie znajdę jedną rzecz spośród wielu, które widziałam na pokazie. Oryginalne produkty z okładek pism modowych nie są dostępne w sklepach, bo na co dzień są niepraktyczne. Są jednak po to, by na budować markę, klimat, kreację, trend – mówi projektantka.
Szansa na unikalność
Zdaniem Piotrka Wojsznisa z Showroomu rozczarowani powtarzalnością trendów mogą być tylko ci, którym zależy na tym, żeby być poza głównym nurtem. - Ja nie czuję się rozczarowany, gdy widzę kogoś w tej samej kurtce. To dla mnie dowód, że kupiłem coś modnego – śmieje się content manager Showroomu.
- Najwięksi świata mody mówią, że w modzie wszystko już było, wszystko jest powtórzeniem. I ja się z tym zgadzam – mówi Małgorzata Dębek, dyrektor zarządzająca polsko-włoskiego Instytutu Designu i Managementu Via Moda. – Na szczęście wiele się zmienia: technika, metody, możliwości. Mamy na przykład nowoczesne tkaniny, które pozwalają na innowacyjne rozwiązania – mówi Małgorzata Dębek.
Dyrektor zauważa, że choć trudno dziś w kulturze dostrzec tak silne subkultury jak hipisowska, która w latach 60. i 70. kształtowała trend i pozwalała się wyróżnić, szans na oryginalność wciąż mamy wiele. – Choćby trend eko, który wprowadza do tkanin wykorzystanie papieru czy elementów roślinnych. A więc nie jesteśmy już skazani na powielanie – podkreśla Małgorzata Dębek.
Projektantka Joanna Klimas prognozuje, że w Polsce zjawisko dosłownego przenoszenia trendów wkrótce powinno zacząć znikać. – Sądzę, że powoli wychodzimy z popularnego w latach 90. przekonania o konieczności kopiowania trendów. Ubierając się, zaczynamy więcej myśleć, dobierać dodatki w zgodzie ze sobą. I mamy do tego morze łatwo dostępnej inspiracji, jaką jest internet – mówi projektantka.