Irańska broń, rosyjskie masakry. Co wiadomo o dronach Szahed, którymi przeprowadzano ataki na Kijów?
Wioleta Wasylów
18 października 2022, 14:22·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 18 października 2022, 14:22
Media donoszą, że Teheran planuje dostawy broni dla Moskwy. Tymczasem w ostatnim czasie Rosjanie przeprowadzili szereg krwawych ataków na ukraińskie miasta, w tym na Kijów, przy pomocy dronów, które – jak wskazywała strona ukraińska i amerykańska – były maszynami otrzymanymi od Iranu. Czym charakteryzują się drony kamikadze Shahed?
Reklama.
Reklama.
Amerykanie i Brytyjczycy o pomocy Iranu dla Rosji
Już w kwietniu "The Guardian" donosił, że Iran miał przekazać Rosji systemy rakietowe Bavar-373 oraz zwrócić kupione wcześniej od Moskwy systemy przeciwlotnicze S-300. Dodatkowo przez irańskie terytorium miał być przemycany sprzęt wojskowy z Iraku: otrzymany od wspieranych przez Teheran milicji szyickich Haszid Szaabi.
Jak wskazywał wcześniej turecki ekspert ds. morskich Yörük Işık, "Rosjanie potrzebują podczas działań w Ukrainie rakiet". Teraz z kolei wywiady państw zachodnich podkreślają, że wojskom Władimira Putina kończą się pociski, a tamtejszy przemysł zbrojeniowy nie daje rady nadrabiać braków.
Niedawno znowu zaczęły pojawiać się informacje o potajemnej pomocy militarnej Iranu dla Rosji w wojnie z Ukrainą. Najpierw pod koniec sierpnia Agencja AP donosiła za urzędnikami Pentagonu o "setkach dronów".
Również kilka dni temu "Washington Post", powołując się na przedstawicieli amerykańskich służb bezpieczeństwa, podał, że Teheran coraz bardziej angażuje się w potajemne przekazywanie ciężkiego uzbrojenia Moskwie.
W połowie września irańscy urzędnicy mieli domówić w Moskwie szczegóły kolejnych dostaw broni w postaci m.in. dwóch rodzajów rakiet ziemia-ziemia i następnych dronów bojowych.
Zarówno amerykański wywiad, jak i dalej niezależne Radio Swoboda precyzowały, że przekazywane są rakiety Fateh-110 i Zolfaghar o zasięgu 300 i 700 km; oraz wznoszące się na ponad 5 km wysokości i latające z prędkością 200 km/h bezzałogowe statki bojowe Mohadżer-6 przenoszące do 4 pocisków przeciwpancernych Almas o zasięgu 200 km.
Ataki na Kijów przy pomocy dronów Szahid i zaprzeczenia Iranu
W dostawach mają być też kolejne partie dronów kamikadze Szahid-136. Rzeczniczka Dowództwa Operacyjnego Południe ukraińskiej armii Natalia Humeniuk i Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) informowały, że do Rosjan trafiło od 300 do kilku tysięcy tych maszyn.
Tymczasem w zeszłym tygodniu Kijów podawał, że irańscy instruktorzy szkolili żołnierzy Putina z obsługi dronów na okupowanych przez Rosję: Krymie i terenach obwodu chersońskiego.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił w sobotę, że przy pomocy dronów Szahid Rosjanie uderzyli w kilku miastach w Ukrainie, w tym w Odessie i Mikołajowie. Ataki zostały też przeprowadzone w poniedziałek na Kijów. O użyciu tych samych maszyn donosił tutaj szef MSW Ukrainy Anton Heraszczenko.
W niezależnych mediach krążyły od kilku dni zdjęcia, na których było widać szczątki użytych w nalotach maszyn. Urzędnicy Departamentu Obrony USA przekazali, że były to właśnie drony kamikadze Szahid-136. Zaznaczyli, że Ukraińcom udało się zestrzelić sporą ich część, a także przebadać pozostałe fragmenty maszyn.
Tymczasem Iran cały czas idzie w zaparte i odrzuca oskarżenia o to, że sprzyja Moskwie i że rosyjskie naloty odbyły się przy użyciu ich dronów. – Nie dostarczaliśmy broni żadnej ze stron konfliktu – próbował przekonywać rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych Iranu Nasser Kanaani.
Twierdził, że są to fałszywe informacje rozpowszechniane z inicjatywy Zachodu, który miał się kierować "politycznymi pobudkami". – Sądzimy, że dozbrajanie każdej ze stron kryzysu przedłuży wojnę – oznajmił zaś sam szef tamtejszego MSZ Hossein Amirabdollahian.
Czym charakteryzują się irańskie drony Shahed?
Jako drony kamikadze określa się amunicję krążącą, czyli bezzałogowe statki latające z głowicą wypełnioną materiałem wybuchowym, który eksploduje w momencie, kiedy cała maszyna uderza w cel i się na nim rozbija.
Dzięki takiej amunicji krążącej powinno się przeprowadzać precyzyjne ataki z powietrza, jednak same dronyShahed-136 (produkcji irańskiej firmy HESA), które Rosjanie oznaczają jako "Gerań-2", są stosunkowo mało celne. To zwiększa ryzyko trafienia w inne obiekty niż planowane.
Są też głośne, nie należą do najszybszych (osiągają maksymalną prędkość do ok. 200 km/h) i zanim zaczną "nurkować" przed celem, lecą w linii prostej na wysokości 200-300 m, dlatego łatwiej je zestrzelić. – Stąd tak wiele prób robienia tego przy użyciu zwykłej broni. Każdy, jak je widzi, to próbuje je trafić – powiedział "Faktowi" analityk wojskowy Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej".
Z tego powodu rosyjska armia wypuszcza (z wyrzutni przenośnych montowanych np. na pojazdach) po kilka takich dronów jednocześnie, by zwiększyć skuteczność każdego ataku. Zaletą tych maszyn z perspektywy Rosjan jest fakt, że są przy tym proste w budowie i dość tanie, więc można je powszechniej stosować.
Na 3,5 m trzonie maszyny, który jest zwieńczony głowicą, są osadzone skrzydła o niemal trójkątnym kształcie i rozpiętości ok. 2,5 m. Całość jest napędzana silnikiem śmigłowym, a naprowadzana na cel przy użyciu GPS-u, czasem też przez operatora przy pomocy zwykłej nawigacji inercyjnej.
Ekspert z "Nowej Techniki Wojskowej" ocenił, że drony Shahed to "irańskie składaki z prostym silnikiem i prostą mikroelektroniką, w dużej mierze groźne ze względu na swą prostotę". Powiedział, że to "typowa broń terrorystyczna" (wcześniejsze wersje dronów były używane m.in. przez bojówki Huti podczas konfliktu w Jemenie w 2020 r.).
Tłumaczył, że choć są nieduże (ważą 200 kg), to głowice z 40-50 kg materiału wybuchowego są w stanie uszkodzić budynek, a nawet całkiem zniszczyć mniejsze obiekty takie jak domy jednorodzinne. Zniszczenia mogą także spowodować liczne odłamki w trakcie wybuchu. Do dużego spustoszenia może dojść, jeśli trafią w magazyny paliwa.
Według różnych źródeł mają zasięg od 1 do 2 tys. km, jednak, jak zauważył Mariusz Cielma, większość dotychczasowych ataków odbywała się z rosyjskich baz oddalonych o ok. 100 km.
Eksperci o tym, czemu Iran wspiera Rosję
Według informatorów "Washington Post" z amerykańskiej administracji Rosji nie są w smak zapędy nuklearne Teheranu, ale w "akcie desperacji" musiała sięgnąć po jego pomoc. Czym jednak kieruje się druga strona, decydując się na udzielenie wsparcia?
Ekspert think tanku Carnegie Middle East Center Mohaned Hage Ali mówił "The Guardian", że Iranowi zależy na tym, by Władimir Putin nie przegrał wojny w Ukrainie.
– Zdestabilizowanie reżimu Putina miałoby ogromne konsekwencje dla Iranu, szczególnie w Syrii, gdzie Damaszek jest zależny od rosyjskiego militarnego wsparcia powietrznego, a Rosja koordynuje działania, aby uniknąć bezpośredniego konfliktu między nimi a Izraelem – ocenił.
Z kolei teraz "Politico" donosiło, że oba kraje zwiększają swoje ekonomiczne przymierze poprzez zawarcie umowy dotyczącej sprzedaży ropy, która pozwoli obejść Rosji nałożone na nią przez Zachód sankcje. Iran ma sprzedawać swoją ropę w imieniu Rosji, a potem Moskwa ma przekazać Teheranowi odpowiednią ilość ropy przez Morze Kaspijskie.
Trzeba jednak zauważyć, że – według agencji Unian, Amerykanie chcą teraz nałożyć ekonomiczne sankcje także na Iran. Jak mówiła wcześniej rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre: "Istnieje wiele dowodów na to, że Iran dostarcza Rosji drony, które są wykorzystywane przeciwko celom wojskowym i cywilnym w Ukrainie, a Teheran kłamie w tej sprawie".
Również wysoki przedstawiciel UE ds. zagranicznych Josep Borrell oznajmił, że Unia Europejska zamierza dokładnie sprawdzić, czy Iran zaangażował się w wojnę w Ukrainie po stronie rosyjskiej. Szef duńskiego MSZ Jeppe Kofod oraz litewskiej dyplomacji Gabrielius Landsbergis nawołują zaś do podjęcia surowych kroków w kierunku Iranu.