Nie milkną komentarze po tym, jak ze strony prawicy padła propozycja pewnej konfrontacji politycznej. TVP przekazała Donaldowi Tuskowi zaproszenie do debaty z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. Lider Koalicji Obywatelskiej natychmiast odmówił, a teraz jego decyzję w rozmowie naTemat.pl tłumaczy senator Krzysztof Brejza.
Reklama.
Reklama.
TVP wyszła z inicjatywą konfrontacji politycznej między Donaldem Tuskiem a Mateuszem Morawieckim. Lider KO odmówił uczestnictwa.
Jak wyjaśnia w rozmowie z naTemat Krzysztof Brejza, opozycja ma zamiar rozmawiać wyłącznie z kimś, kto faktycznie decyduje w państwie, czyli z Jarosławem Kaczyńskim
– Trzeba rozmawiać z osobą, która rządzi Polską, tymczasem Morawiecki jest wyłącznie figurantem, co widać nawet jeśli przejrzeć tylko działania rządu – komentuje decyzję Donalda Tuska senator KO Krzysztof Brejza. Polityk dodaje, że nie ma więc sensu, żeby przewodniczący spotykał się ze swoim dawnym doradcą i rozmawiał o czymkolwiek w momencie, w którym spotkanie nie może przynieść żadnych efektów.
– Pozycja premiera jest żadna. Nie wiem, czy Morawiecki może sobie gabinet w KPRM zmienić bez wiedzy Kaczyńskiego, bo to on jest osobą realnie rządzącą w Państwie i z nim owszem jest sens, żeby Donald Tusk rozmawiał – komentuje Brejza w rozmowie z naTemat.pl.
Propozycja konfrontacji wprost z TVP
Debatę czołowych polityków – premiera i lidera opozycji chciała zorganizować sprzyjająca partii rządzącej Telewizja Polska. Jak pisaliśmy w naTemat, TVP chciała, aby obaj politycy pojawili się razem w programie "Stefa Starcia".
Program jest emitowany przed godz. 22 w niedzielę, tymczasem według słów rzecznika PO Jana Grabca, Donald Tusk zaproszenie do udziału w programie otrzymał... w dniu emisji. Czas nie był jednak jedynym argumentem, który przeważył za tym, że lider PO odmówił wzięcia udziału w debacie.
"Dostaliśmy właśnie desperackie zaproszenie dla premiera Tuska do wieczornego programu TVP z udziałem premiera Morawieckiego. Donald Tusk jest gotów na debatę z prawdziwym liderem i prawdziwymi dziennikarzami w prawdziwej telewizji" – poinformował w niedzielę po południu Grabiec.
Zdaniem Krzysztofa Brejzy, który odniósł się zresztą do sprawy również na Twitterze, oprócz "prawdziwych dziennikarzy i telewizji" zabrakło także prawdziwego partnera do rozmów.
W ocenie senatora, zaproszenie na spotkanie miało być wyłącznie próbą przykrycia skandalicznie wysokiej inflacji, która po raz kolejny pobiła rekord i wynosi już 17,9 proc.
– To są próby przykrycia kryzysu gospodarczego. To są próby odwrócenia uwagi od inflacji. Możemy się spodziewać, że jak inflacja sięgnie 20 proc., to Donalda Tuska na spotkania będzie zapraszał Adam Glapiński, żeby odwrócić uwagę od tego, co dzieje się z portfelami Polaków – komentuje Brejza.
Głosów krytyki pod adresem Donalda Tuska za to, że ten nie przyjął zaproszenia, nie szczędziła za to prawica. – Niestety, tak jak zwykle, tak i dziś okazało się, że politycy Platformy Obywatelskiej nie wezmą udziału w dyskusji na ważne tematy – stwierdził prowadzący program "Strefa starcia" Michał Adamczyk, cytowany przez Onet.
"Panie Donaldzie Tusk, wszyscy wiedzą, że do rozmowy potrzebne są argumenty, a Pan nie ma żadnych. Stąd ten unik" – napisał na Twitterze szef resortu edukacji Przemysław Czarnek.
Donald Tusk nie może rozmawiać z osobą, która nie ma żadnej decyzyjności. Takie zaproszenie powinno paść ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Niech nie wysyłają osoby, która nie jest w stanie podjąć samodzielnej decyzji. Poza tym przedstawiciele PiS nie chcą rozmawiać, co widać po spotkaniach Jarosława Kaczyńskiego, na które wpuszczani są wyłącznie aktywiści z PiS.