Amerykańska agencja AP News podaje, że pocisk, który spadł na Polskę, mógł zostać wystrzelony z terytorium Ukrainy. Sytuacja mogła mieć miejsce przy okazji próby zestrzelenia innego pocisku, który leciał w kierunku Ukrainy podczas zmasowanego ataku prowadzonego przez Rosjan. Również polski rząd dość ostrożnie podaje informacje dotyczące okoliczności incydentu na terenie Przewodowa.
Reklama.
Reklama.
Agencja AP News, powołując się na relację amerykańskich urzędników, informuje, że pocisk, który spadł na Polskę mógł zostać wystrzelony z terytorium Ukrainy
Do doniesień ostrożnie podchodzą przedstawiciele Państw, zarówno Polski jak i USA, choć podano, że pocisk, który spadł na Polskę jest rosyjskiej produkcji
Ukraina nadal ma dysponować starą bronią radziecką, którą prawdopodobnie mogła chcieć zestrzelić rakietę, która leciała na jej terytorium
AP News podaje, że trzej amerykańscy urzędnicy stwierdzili, że według wstępnych ocen pocisk został wystrzelony przez siły ukraińskie w kierunku nadlatującego rosyjskiego pocisku. Miało do tego dojść we wtorek, podczas miażdżącej salwy skierowanej przeciwko ukraińskiej infrastrukturze elektrycznej. Urzędnicy zabrali głos pod warunkiem zachowania anonimowości, ponieważ nie byli upoważnieni do publicznego omawiania sprawy.
Jak wyjaśnili, Ukraińcy są nadal w posiadaniu starej, radzieckiej broni. Wśród zapasów ma znajdować się system rakiet przeciwlotniczych S-300.
Rosyjskie pochodzenie rakiety, która uderzyła w Polskę
W oświadczeniu polskiego MSZ stwierdzono, że rakieta została wyprodukowana w Rosji. Ale
prezydent Andrzej Duda był bardziej ostrożny co do jego pochodzenia. Podkreślał, że urzędnicy nie wiedzą na pewno, kto go wystrzelił ani gdzie został wyprodukowany.
Powiedział, że "najprawdopodobniej" wyprodukowano go w Rosji, ale to wciąż jest weryfikowane. Jeśli zostanie to potwierdzone, byłby to pierwszy raz od inwazji na Ukrainę, kiedy rosyjska broń spadła na kraj NATO.
Stanowisko Ukrainy i Rosji w związku z incydentem z Przewodowa
Od sytuacji, do której doszło w Przewowdowie od początku odcinała się Rosja, która w komunikacie napisała o prowokacji, mimo to polski MSZ wystosował do ambasadora Rosji komunikat, że ten ma zgłosić się w celu wyjaśnienia okoliczności, do których doszło na terenie Polski, o czym pisaliśmy tutaj.
Zanim ze Stanów Zjednoczonych popłynęły informacje, że za wybuchami na terenie Polski mogła stać obronna akcja Ukrainy, swoje stanowisko przekazał także prezydent Wołodymyr Zełenski.
– Ileż razy Ukraina mówiła o tym, że na naszym kraju terrorystyczne państwo się nie zatrzyma? Kwestią czasu było, kiedy rosyjski terror pójdzie dalej – powiedział podczas adresowanego do Polaków, wieczornego nagrania.
Zełenski zapewnił także o swojej solidarności z Polską i złożył kondolencje w związku z ofiarami śmiertelnymi. – To ogromna eskalacja, trzeba działać – zaapelował, dodając, że Ukraina zawsze będzie wspierać Polskę, a "wolnych ludzi terror nie złamie"
Sojusznicy Polski zapewniają o wsparciu
Informacje na temat tego, co się stało w Przewodowie i w jakich okolicznościach doszło do incydentu, w którym zginęły dwie osoby, postawiły na nogi sąsiadów i sojuszników Polski. Jak pisaliśmy w naTemat, kondolencje i wyrazy solidarności popłynęły między innymi z Estonii, Litwy, Łotwy, Czech, Słowacji, Niemiec i Stanów Zjednoczonych.