Kopali jedni i drudzy. Sędzia wytrzymał presję – tak po sobotniej wygranej Polski z Arabią Saudyjską (2:0) mówił Matty Cash. Nasz obrońca szybko zarobił żółtą kartkę, a niedługo potem mógł dostać czerwoną. Kibice są jednak zachwyceni postawą piłkarza Aston Villi. Widać, że jego interwencje ogromnie podniosły naszą dumę narodową.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W pierwszej połowie sobotniego meczu Polska – Arabia Saudyjska (2:0) brazylijski sędzia Wilton Pereira Sampaio mocno częstował piłkarzy Biało-Czerwonych żółtymi kartkami. W ciągu czterech minut obejrzało je aż trzech naszych zawodników: Jakub Kiwior (15 minuta), Matty Cash (16 minuta) i Arkadiusz Milik (19 minuta).
Matty Cash dwa razy mógł obejrzeć drugą żółtą kartkę
– Dobrze, że sędzia się opamiętał. Gdyby dalej szastał kartkami, kończylibyśmy po siedmiu – mówił z uśmiechem na twarzy Kamil Glik już po meczu. Jednym z wyrzuconych z boiska mógł być właśnie Matty Cash. Trzy minuty po tym, jak otrzymał "żółtko" za podcięcie, nasz prawy obrońca, w walce o górną piłkę, stojąc plecami do rywala, cofał się i – skacząc – uderzył rywala łokciem.
Saudyjczyk upadł i długo się nie podnosił się z murawy. Arbiter jednak nie zareagował, a na dodatek ukarał Abdulellaha Al Malkiego indywidualną karą za protesty. W drugiej połowie spotkania piłkarz Aston Villi faulował w środku pola i za to przewinienie również mógł ujrzeć żółtą kartkę i wylecieć z boiska. Wtedy było jeszcze tylko 1:0 dla Polski.
Tak się jednak nie stało, Polacy dokończyli mecz w pełnym składzie, wygrali z Arabią Saudyjską i po dwóch kolejkach to podopieczni Czesława Michniewicza są liderem w grupie.
– Też patrzyłem, czy sędzia nie sięga do kieszeni, ale z drugiej strony w tym spotkaniu było sporo fauli, jedni i drudzy kopali się po nogach. Sędzia wytrzymał presję – tak już po meczu mówił Matty Cash o tym, co działo się na boisku.
Tłumaczył, że w pierwszej sytuacji, kiedy uderzył rywala łokciem, nie widział go i nie zrobił tego specjalnie. Przy drugiej stwierdził, że "to mogło się różnie skończyć". Nasz obrońca dodał, że różnicę zrobili Robert Lewandowski (asysta przy pierwszej bramce i gol na 2:0) i Wojtek Szczęsny (najpierw obronił rzut karny, a chwilę później dobitkę).
Jednak różnicę w tym meczu zrobił też Cash. Internauci i kibicie naszej drużyny narodowej są wręcz zachwyceni jego postawą na boisku. Podkreślają, że obrońca Aston Villi walczył na boisku i nie cofał nogi nawet z żółtym kartonikiem na koncie.
Widać też, że interwencje Casha ogromnie podniosły naszą dumę narodową. Wszak od przez ostatnie 20 lat na mundialach nasza kadra była wręcz upokarzana przez rywali i panowało kibicowskie powiedzenie "Mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor".
Dzisiaj to powiedzenie jest już nieaktualne, bo w środę Polacy powalczą z Argentyną (godz. 20:00) o pierwsze miejsce w grupie C na katarskim mundialu.
Kim jest Matty Cash?
Matty Cash urodził się w 1997 roku w Slough w Wielkiej Brytanii. Obecnie jest obrońcą w angielskim klubie Aston Villa oraz w reprezentacji Polski. Cash jest synem angielskiego piłkarza Stuarta Casha i Barbary, z domu Tomaszewskiej, córki polskich emigrantów.
Jego dziadek, Ryszard Tomaszewski, wraz z dwiema siostrami i matką został w 1940 deportowany przez Rosjan z terenów II Rzeczypospolitej na Syberię. Na zesłaniu spędzili blisko dwa lata, a następnie – w wyniku układu Sikorski-Majski – zostali uwolnieni.
Ich podróż ku lepszemu życiu wiodła między innymi przez Iran i Indie, a ostatecznie rodzina dotarła do Tanganiki, gdzie zamieszkała w stałym polskim osiedlu osadniczym. W 1948 roku Tomaszewski wraz z siostrami wyemigrował do Wielkiej Brytanii. W 1964 poznał tam swoją żonę Janinę, a w 1967 na świat przyszła ich córka Barbara, matka Matty'ego.
W 1974 roku dziadkowie Casha otrzymali brytyjskie obywatelstwo. Ryszard był inżynierem w fabryce, Janina pielęgniarką. We wrześniu 2021 Matty Cash złożył wniosek o potwierdzenie polskiego obywatelstwa, co nastąpiło 26 października tego samego roku.