85. urodziny Ridley'a Scotta. Przypominamy kultowe filmy brytyjskiego reżysera
Wioleta Wasylów
30 listopada 2022, 19:07·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 30 listopada 2022, 19:07
Ridley Scott to jeden najbardziej cenionych twórców w Hollywood, który był czterokrotnie nominowany do Oscara. Za wkład brytyjskiego reżysera w rodzimą kulturę królowa Elżbieta II nadała mu w 2003 roku tytuł "sir". Przypominamy najlepsze filmy Ridley'a Scotta, który dziś kończy 85 lat.
Reklama.
Reklama.
30 listopada brytyjski reżyser i producent filmowy sir Ridley Scott obchodzi 85. urodziny. Do tego w tym roku przypada 60-lecie jego kariery. W tym czasie stworzył blisko 30 filmów i zbudował reputację jednego z najważniejszych i najlepszych filmowców w Hollywood. Wciąż jednak nie zwalnia tempa. W 2021 r. wyszedł jego kryminał biograficzny "House of Gucci" z udziałem Lady Gagi, Adama Drivera i Ala Pacino, który zarobił na świecie 153 mln dol.
Brytyjczyk ma w dorobku wiele nagród, a także po cztery nominacje do Oscarów i Złotych Globów. W 2011 odsłonięto jego gwiazdę na Hollywood Walk of Fame. W jego produkcjach występowała prawdziwa plejada gwiazd. Przypominamy najbardziej kultowe filmy Ridley'a Scotta.
"Obcy – ósmy pasażer Nostromo" (1979)
W 1979 r. wyszła prawdziwa klasyka gatunku horror i science fiction w reżyserii Ridley'a Scotta, czyli "Obcy – ósmy pasażer Nostromo" (ang. "Alien"). Film opowiadający o odkryciu przez załogę statku kosmicznego śmiercionośnej istoty pozaziemskiej był sukcesem: zarobił 185 mln dol., a także był nominowany do Oscara za najlepsze efekty wizualne oraz do Saturna za reżyserię i w kategorii "najlepszy film science fiction".
Stał się też przepustką do wielkiej kariery dla odtwórczyni głównej roli: Sigourney Weaver i wyznaczył nowe ścieżki w Hollywood. Był początkiem pierwszej amerykańskiej serii filmowej, w której główną postacią była kobieta.
Doceniła to Biblioteka Kongresu USA, która umieściła film jako "znaczący dla dziedzictwa kulturowego" w Narodowym Rejestrze Filmowym. Jest on powszechnie uważany za jeden z najlepszych filmów z gatunku science fiction/horror. Amerykański Instytut Filmowy umieścił go na siódmym miejscu na takiej liście.
"Łowca Androidów" ("Blade Runner"; 1982)
Trzy lat po "Obcym" Scott wyreżyserował kolejny film fantastycznonaukowy (choć już bez elementów horroru) uważany za standard gatunku – "Łowca Androidów" (ang. "Blade Runner"), w którym zagrali Harrison Ford i Rutger Hauer.
W tej osadzonej w 2019 r. futurystycznej historii na podstawie powieści "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" Philipa K. Dicka tytułowy łowca androidów Rick Deckard zwalczał replikantów, czyli androidy przypominające ludzi.
Chociaż film wyszedł tylko 10 mln dol. na plus, bo zarobił w kinach 40 mln dol. i miał pierwotnie bardzo mieszane oceny od krytyków, to był też nominowany do Oscara za efekty wizualne i scenografię. Przede wszystkim jednak zdał próbę czasu. Wiele problemów w nim poruszanych, m.in. dotyczących zaawansowanych technologii, globalizacji czy przeludnienia zyskało na aktualności. Teraz ma status kultowego i pionierskiego w gatunku cyberpunk.
Jego wpływ na kulturę i estetykę filmową zauważyła też Biblioteka Kongresu USA, która umieściła obraz w Narodowym Rejestrze Filmów Stanów Zjednoczonych. Znalazł się też na 97. miejscu rankingu 100 najlepszych filmów wszech czasów wg Amerykański Instytut Filmowy z 2007 r.
"Thelma i Louise" (1991)
Komediodramat kryminalny z 1991 r. "Thelma i Louise" też łamał konwenanse i stał się wzorem dla wielu twórców, ponieważ był jednym z pierwszych filmów drogi z głównymi rolami kobiecymi. Wcieliły się nie Geena Davis i Susan Sarandon. Obie zostały nominowane do Oscara. Od tego czasu nie nakręcono innego filmu, w którym dwie główne aktorki byłyby w ten sposób wyróżnione przez Akademię Filmową.
Obraz przedstawiał przygody dwóch przyjaciółek, które podczas swojej spontanicznej podróży samochodem przez kraj musiały zmierzyć się z nieprzewidzianymi okolicznościami i problemami.
Biorąc pod uwagę gatunek filmu i jego budżet (16,5 mln dol.), obraz był komercyjnym sukcesem i przyniósł 45,5 mln dol. do kasy. Docenili go też krytycy oraz branża. Dostał Oscara za scenariusz, miał też pięć innych nominacji, w tym pierwszą dla samego Scotta za reżyserię. "Thelma i Louise" to kolejny film brytyjskiego reżysera umieszczony w Narodowym Rejestrze Filmów Stanów Zjednoczonych.
"Gladiator" (2000)
"Gladiator" z 2000 r. z udziałem Russella Crowe'a i Joaquina Phoenixa to zrobiony z dużym rozmachem (100 mln budżetu) dramat kostiumowy, którego akcja jest osadzona w starożytnym Rzymie.
Zainspirowany książką Daniela P. Mannixa "Ci, którzy mają umrzeć" obraz opowiada o wojowniku Maximusie, który w wyniku podstępu zostaje niewolnikiem, a potem jako gladiator zyskuje sławę i ma okazję stanąć przed sprawcą swoich krzywd, cesarzem Kommodusem.
Ciepło przyjęty przez znaczną większość krytyków dramat okazał się prawdziwym hitem w box office. Zarobił 460,5 mln dol. i był drugim najbardziej dochodowym filmem w 2000 r. za "Mission: Impossible 2".
"Gladiator" dostał 5 Oscarów, w tym za najlepszy film i główną rolę męską (Crowe). Był też nominowany w 7 innych kategoriach, w tym za najlepszą reżyserię. Scott był też nominowany do Złotego Globu. Tę nagrodę obraz otrzymał w dwóch kategoriach, w tym za "najlepszy dramat".
Scott zapowiedział, że uważany przez wielu za jeden z jego najlepszych filmów, doczeka się niedługo drugiej części, nad którą zaawansowane prace już trwają.
"Helikopter w ogniu" (2001)
"Helikopter w ogniu" z 2001 r. jest dramatem wojennym opartym na literaturze faktu: książce o tym samym tytule Marka Bowdena. Poznajemy tam historię amerykańskiego oddziału 120 Delta, który w 1993 r. miał w ogarniętym wojną domową somalijskim Mogadiszu odbić dwóch poruczników sił wroga, jednak napotkał ogromny opór ciężko uzbrojonych Somalijczyków.
Produkcja, w której zagrało wiele gwiazd, w tym Josh Hartnett, Ewan McGregor, Eric Bana, Tom Hardy i Orlando Bloom, spłaciła się z nawiązką i przy budżecie 92 mln dol. zarobiła 173 mln.
Choć Somalijczycy zarzucili twórcom nierzetelne pokazanie ich kultury i kraju, to dramat otrzymał pozytywne recenzje i został nagrodzony dwoma Oscarami: za dźwięk i montaż. Również za ten film Ridley Scott rywalizował o statuetkę na rozdaniu nagród Akademii.
"Prometeusz" (2013)
Nakręcony w 2013 r. horror science fiction "Prometeusz" pierwotnie miał być prequelem do "Obcego". Choć odstąpiono od tego pomysłu, to już jego kontynuacja pt. "Obcy Przymierze" z 2017 r. powiązała film z 2013 r. z serią "Obcy".
W "Prometeuszu" – gdzie występują Noomi Rapace, Michael Fassbender, Charlize Theron i Idris Elba – przedstawiona jest historia grupy odkrywców, którzy w poszukiwaniu pierwszych śladów ludzkości wyprawili się na jeden z dalekich księżyców. Znaleźli tam tajemniczą strukturę, a także ogromne zagrożenie dla swojego gatunku.
"Prometeusz" przyniósł ogromne zyski w wysokości 403 mln dol. i dostał aprobatę ze strony znacznej części krytyków, choć odnotowano w nim pewne dziury w fabule. Był nominowany do kilku nagród, w tym za najlepsze efekty do Oscara i nagrody BAFTA.
"Marsjanin" (2015)
W 2015 r. Ridley Scott nakręcił kolejny doceniony przez krytyków i widzów film z gatunku fantastyki naukowej pt. "Marsjanin", który oparto na powieści Andy’ego Weira o tym samym tytule.
Gwiazdą produkcji był Matt Damon. Wcielił się w rolę astronauty, który w wyniku komplikacji podczas misji na Marsie został uznany przez swój zespół za martwego i pozostawiony sam sobie. Musiał więc wymyślić sposób na połączenie się ze swoim dowódcą Melissą Lewis, którą zagrała Jessica Chastain.
Tutaj za pozytywne recenzje również korespondowały z entuzjastycznym przyjęciem wśród widzów. "Marsjanin" zarobił aż 630 mln dol. Stał się najbardziej dochodowym filmem Ridley'a Scotta i znalazł się na 10. miejscu w box office w całym 2015 r.
Wśród 7 nominacja do Oscara znalazła się ta dla Scotta (wespół z Markiem Huffamem, Michaelem Schaeferem i Simonem Kinbergiem) za najlepszy film (jako że był jego współproducentem). W tej kategorii film nie miał sobie równych podczas Złotych Globów, ale sam Scott musiał się tutaj obejść jedynie nominacją w kategorii "najlepszy reżyser".