Dorota Wellman jest uznaną dziennikarką, felietonistką i lubianą przez widzów, wieloletnią prezenterką śniadaniowego programu "Dzień Dobry TVN", który współprowadzi razem z Marcinem Prokopem. Niedawno w podcaście Basi Stareckiej otworzyła się i opowiedziała nieco więcej o tym, jak wyglądało jej dzieciństwo. Okazuje się, że starali się wiązać koniec z końcem i bywały trudne momenty.
Reklama.
Reklama.
Dorota Wellman przez lata pracy w "Dzień Dobry TVN" zapracowała sobie na miano jednej z najbardziej lubianych prezenterek
Dziennikarka w najnowszym wywiadzie została dopytana o to, jak wspomina czasy, gdy była jeszcze dziewczynką
Okazuje się, że w domu się nie przelewało. Starali się wiązać koniec z końcem i bywały trudne momenty
Dorota Wellman urodziła się i wychowała w Warszawie. Także w tym mieście ukończyła studia na Wydziale Filologii Polskiej i Historii Sztuki. Zanim jednak na dobre rozpoczęła swoją karierę dziennikarską, przez kilka lat współpracowała przy reżyserii filmów. Na jego planie "Schodami w górę, schodami w dół" poznała swojego męża, fotografa Krzysztofa Wellmana. Para doczekała się syna Jakuba, który urodził się w 1993 roku.
Karierą w mediach Wellman rozpoczęła w Radiu Solidarność. W następnych latach związała się m.in. z Radiem Zet, Tok FM i Radiu Eska, gdzie później objęła stanowisko dyrektora programowego. Jej przygoda z telewizją zaczęła się od TVP. Współtworzyła takie programy jak "Tylko w Jedynce" czy "Goniec".
Ogromną popularność przyniósł Wellman magazyn poranny "Pytanie na śniadanie", który w latach 2002-2007 prowadziła w duecie z Marcinem Prokopem. We wrześniu 2007 dziennikarze przeszli do TVN-u, gdzie zostali gospodarzami programu "Dzień Dobry TVN". Dzisiaj tworzą ulubiony duet widzów, którzy z niecierpliwością czekają na każde wydanie z ich udziałem. Nigdy nie brakuje wtedy solidnej dawki śmiechu.
Dorota Wellman wspomina trudne dzieciństwo. Jeden pokój i skromne posiłki
Dorota Wellaman zawsze kulturalnie, acz dosadnie prezentuje swoje zdanie. Poza tym 61-letnia gwiazda TVN nigdy nie traci pogody ducha. Ostatnio gościła w podcaście "Z pełnymi ustami" Basi Stareckiej. Tam porozmawiały o tym, jak wyglądało życie w latach 60. i 70., kiedy dorastała. W jej rodzinnym domu było bardzo skromnie.
Przez to, że nie przelewało się, to Wellman szybko nauczyła się doceniać i cieszyć z najmniejszych rzeczy np. skromnego, ale wspólnego posiłku. Jej mama i babcia, które zawsze częstowały przybyszy miską zupy, zaszczepiły w niej to, aby zawsze pamiętać, że liczy się drobny gest i dzielenie się z drugim człowiekiem.
"Moja mama zawsze mówiła i moja babcia to powtarzała, że w domu musi być zupa, bo zupę łatwiej podzielić. Więc zawsze była zupa i wszystko było bardzo cenne, bo było tego mało. To dlatego umiem docenić różne rzeczy, w moim rodzinnym domu wszystko się szanowało, a talerz zupy był dla każdego" – podkreśliła prezenterka.
W innym wywiadzie Welleman wyjawiła, że to rodzice wpoili jej hart ducha i to, że powinna mieć własne zdanie i zawsze go bronić.
"W moim domu pozwalano mi się buntować. Moi rodzice też nie byli rodzicami standardowymi, którzy się wszystkiego bali. Mieli bardzo wyraźne poglądy, zdecydowanie potępiali władzę komunistyczną. W takiej atmosferze byłam wychowana" – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
"Nieraz dostałam pałką po plecach i musiałam ukrywać przed mamą, że mam siniaki, bo wiedziałam, że będzie się o mnie bała" wyjawiła dziennikarka, która jako nastolatka uczestniczyła w starciach z policją na warszawskim Barbakanie.
Po jednej z demonstracji została jej nawet przykra "pamiątka" - rana, a potem blizna, która powstała na skutek wybuchu petardy milicyjnej rzuconej w tłum.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
W moim rodzinnym domu stół był niezwykle istotny. Mieszkaliśmy wszyscy w jednym pokoju, więc mogą Państwo wiedzieć, jakie to były warunki. A życie towarzyskie to było takie, że przez nasz dom przewalali się ludzie o rana do wieczora.