Co najmniej 17 osób ostatniej doby, a 38 od rozpoczęcia protestów zginęło w starciach z policją w południowym Peru. To efekt wznowienia brutalnych protestów, które mają doprowadzić do przedterminowych wyborów i uwolnienia byłego prezydenta Pedro Castillo.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do najnowszych starć doszło w Juliaca, mieście położonym w pobliżu brzegów jeziora Titicaca w regionie Puno w południowym Peru.
Protesty rozpoczęły się już w grudniu ubiegłego roku, po tym, jak aresztowano prezydenta Pedro Castillo. Stało się to niedługo po tym, jak przywódca chciał nielegalnie rozwiązać Kongres.
Z najnowszych danych wynika, że w ostatnich manifestacjach zginęło co najmniej 17 osób, a 68 zostało rannych. To najbardziej tragiczny jednodniowy bilans od momentu rozpoczęcia protestów. Łączna liczba ofiar śmiertelnych antyrządowych starć z siłami bezpieczeństwa wzrosła do 39. Według rządowych informacji, wśród zmarłych było co najmniej dwóch nastolatków.
Premier Alberto Otárola potępił starcia w Juliace, określając je jako zorganizowany atak na policję. Jak dodał, tysiące osób próbowały opanować lotnisko w mieście i lokalny posterunek policji. Tymczasem uczestnicy protestów, których cytuje BBC, alarmują, że policja strzela do manifestantów.
– Prosimy Dinę o rezygnację. Zaakceptuj fakt, że ludzie cię nie chcą – mówił jeden z nich, nawiązując do nowej prezydent Diny Boluarte.
Agencja Reutera powołuje się z kolei na relację świadka, który nagrał strzały i dym na ulicach, kiedy protestujący ukrywali się za dużymi metalowymi płytami i znakami drogowym. Rzucali też kamieniami w policję.
Peruwiańskie biuro praw człowieka wezwało policję do przestrzegania międzynarodowych standardów dotyczących użycia siły i prowadzenia dochodzeń w sprawie śmierci. Jednocześnie zaapelowano do protestujących, by powstrzymali się od przemocy na ulicach.
Protesty wzywające do przedterminowych wyborów i uwolnienia Castillo wznowiono w zeszłym tygodniu po świątecznej przerwie. Wydaje się jednak, że na razie jest daleko do porozumienia.
– Jedyne, co było w moich rękach, to przyspieszenie wyborów, które już zaproponowaliśmy. To, o co prosicie, jest pretekstem do dalszego generowania chaosu w miastach – mówiła Dina Boluarte. Dodajmy, że protestujący domagają się dymisji nowej prezydent, zamknięcia Kongresu i zmian w konstytucji.