Armand Ryfiński z nowym rokiem został jednym z administratorów kontrowersyjnej strony. "Wybatorzyć, smołą wysmarować, pierzem obsypać i przez wieś przegonić!" – m.in. takie hasło pojawia się tam pod zdjęciem przedstawiającą grupę pielgrzymujących starszych kobiet. Ryfiński, mimo iż środowa "Rzeczpospolita" nazywa współprowadzoną przez niego akcję "lżeniem katolików", nie widzi w niej nic złego. Jak twierdzi, fanpage "ma charakter satyryczny", a osoby, które czują się urażone, nie powinny tam nawet zaglądać".
Nowe zajęcie posła Ruchu Palikota oburzyło parlamentarzystów prawicy. Poseł PiS Andrzej Jaworski mówi "Rzeczpospolitej", że dla Ryfińskiego nie powinno być miejsca w Sejmie.
Według ekspertów, Ruch Palikota za sprawą inicjatyw takich jak ta Ryfińskiego, stara się przyciągnąć do siebie radykalny, antyklerykalny elektorat. Pytanie, czy naprawdę jest o co walczyć.
Poseł Ryfiński już nie pierwszy raz wyrasta na przodownika antyklerykalizmu w swojej partii. Ostatnio wyliczał na przykład, ile kosztują katolickie obchody święta Trzech Króli.
Grupa współkierowana przez posła Ryfińskiego informuje, że celem akcji jest „okazywanie słabości polskiego kleru, »lekkie« wyśmiewanie dogmatów, zabobonów i sprzeczności różnych religii". Jak to robi? Na profilu można przeczytać m.in., że katolicyzm to „jednostka chorobowa sklasyfikowana w praktyce klinicznej jako trwałe lub przemijające uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego spowodowane stosowaniem środków halucynogennych (Radio Maryja), autosugestią (modły), sugestią grupową odwołującą się do poczucia niskiej wartości chorego". CZYTAJ WIĘCEJ
"Rzeczpospolita"
Zwraca przy tym uwagę, że ogniskując swoje działania na walce z katolicyzmem, Ruch Palikota stał się dla rządu Tuska wygodny. – To oni biorą na siebie ciężar światopoglądowych postulatów, które Platforma próbuje w pewnym zakresie realizować, ale nie wychodzi z nimi do społeczeństwa, by nie stracić miana partii centrum. CZYTAJ WIĘCEJ
dr Rafał Matyja
politolog
Palikot doskonale czuje, że jego ugrupowanie nie ma stabilnego elektoratu, więc gra o utrzymanie marginalnej grupy wyborców gwarantującej uzyskanie przynajmniej 3-proc. poparcia i dofinansowanie z budżetu państwa.