
Monika Olejnik raczej nie opowiada publicznie zbyt wiele o szczegółach ze swego życia prywatnego. Tym razem uznała jednak, że przyszedł czas, by ujawnić bolesną prawdę. "Przemoc jest jak rana, która goi się powoli, albo wcale. Tak! Wiem o tym, doświadczyłam przed laty przemocy" – wspomina na Instagramie dziennikarka.
Monika Olejnik
Olejnik wspomina, że obawiała się, iż jej mąż wyjedzie za granicę i w rezultacie ona nie uzyska rozwodu. Dlatego postanowiła działać szybko.
"Nie chciałam trwać w bólu i doprowadziłam do rozwodu. Tak, mam rozwód z orzeczeniem winy - mojego pierwszego męża! Po rozwodzie nigdy nie spotkaliśmy się i nie miałam, też kontaktu z jego rodziną. Przez lata żyłam w traumie, że go zobaczę, że będzie się mścił!" – czytamy we wpisie dziennikarki.
Olejnik pisze dalej, dlaczego zdecydowała się na opublikowanie tych bolesnych wspomnień. "Jak wiecie, niechętnie dzielę się moim życiem prywatnym, ale piszę o tym, ponieważ pewne medium epatuje moją historią sprzed lat. Przypomina mi o moim pierwszym mężu, przypominając mi o bólu spowodowanym przemocą! Sami sobie ułożyli historie, manipulując. Mateusz nie żyje. Od czasu rozwodu nie mam z nim nic wspólnego!" – podkreśla.
Monika Olejnik
Z treści wpisu można się domyślić, że to wyznanie to reakcja na publikację "Super Expressu". Tabloid w środę opublikował artykuł o pierwszym mężu Moniki Olejnik, Mateuszu Praczuku. Jak napisano, był on inżynierem elektrykiem, pracował przy budowie elektrowni w różnych krajach dawnego bloku wschodniego. Tabloid zamieścił zdjęcie grobu mężczyzny, który zmarł w 2014 r., jak napisano "w zapomnieniu".
"Nie rońcie łez nad grobami sprawców, tylko wspierajcie pokrzywdzonych! Stop Agresji. Stop Przemocy fizycznej i psychicznej" – podsumowała swój wpis Monika Olejnik.
Drugim mężem Moniki Olejnik był Grzegorz Wasowski. Oboje przez wiele lat pracowali w Programie III Polskiego Radia, razem mają syna, Jerzego. Obecnie od wielu lat jest związana z Tomaszem Ziółkowskim, dawnym dziennikarzem sportowym w radiowej Trójce.