Dziesiątki zdjęć osobistych rzeczy ofiar katastrofy smoleńskiej ktoś opublikował na jednej z prawicowych stron w internecie. Najprawdopodobniej wypłynęły z prokuratury. Niemal wszystkie są osobiste, więc bardzo bolesne dla rodzin ofiar Smoleńska.
Na stronie Niezależnej w części, gdzie publikowane są komentarz użytkowników ukazało się kilkadziesiąt zdjęć. Nie były podpisana ani imieniem, ani nickiem. Ktoś kto wykradł fotografie, nie miał skrupułów, by umieścić je w sieci komputerowej. Najpierw zdecydowaliśmy o pokazaniu kilku fotografii, by udowodnić, że doszło do wycieku. Bardzo starannie wybraliśmy te maksymalnie neutralne. Po waszych komentarzach przemyśleliśmy jeszcze raz sprawę. Zdjęliśmy zdjęcia ze strony.
Są wśród nich strzępy ubrań, w tym mundurów i bielizny osobistej, zakrwawiony krawat, damska torebka, kosmetyczki, porwany różaniec. Są legitymacje ze zdjęciami i dokumenty. To jest wstrząsające wrażenie. Na stronach Niezalezna.pl link do fotografii pojawił się pod artykułem "Prokuratorzy otrzymają smoleński raport NIK". Fotografie po kilku minutach zostały usunięte z serwisu. Wcześniej udało nam się sprawdzić, że ktoś załadował je na zewnętrzny serwer. Oznacza to, że są gdzieś w internecie i za chwilę, za tydzień, albo za miesiąc mogą wypłynąć w innym miejscu.
- To niecne działanie. Pamiątki to rzeczy bardzo osobiste. Dla mnie bardzo cenne. To jedno z podstawowych zadań prokuratury, by zająć się tymi, którzy te zdjęcia wykradli i udostępnili. - mówi naTemat Paweł Deresz, mąż zmarłej pod Smoleńskiem posłanki SLD Jolanty Szymanek-Deresz.
Pytany o tą sprawę mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik części ofiar katastrofy smoleńskiej powiedział: - Nie jestem w stanie ustosunkować się do tych zdjęć, gdyż ich nie widziałem.
Potwierdził jednak, że zdjęcia są w dyspozycji prokuratury. - Generalnie Prokuratura Wojskowa dysponuje bardzo wieloma przedmiotami, które nie są jeszcze przypisane do konkretnych ofiar katastrofy smoleńskiej. Stara się ona ustalić tożsamość właścicieli i spadkobierców tych rzeczy. W tym celu została dokonana ich klasyfikacja. Polegała ona na dokonaniu ich zdjęć, umieszczenie w klasery oraz wysłanie do poszczególnych rodzin w celu identyfikacji przedmiotów. Wciąż jednak wiele pamiątek i materiałów znajduje się Mińsku Mazowieckim.
W tym przypadku nie mówimy jednak o przedmiotach niezidentyfikowanych. Jest wiele przedmiotów, których właściciele są zupełnie pewni. Jest paszport dyplomatyczny, jest pamiątkowy zegarek, są legitymacje służbowe, są przedmioty, które należały do funkcjonariuszy BOR.