Gdyby w najbliższym czasie doszło do wojny Chin z USA, to Stanom Zjednoczonym części uzbrojenia, w tym precyzyjnie kierowanej amunicji dalekiego zasięgu, zabrakłoby w mniej niż tydzień – wynika z alarmującego raportu, o którym pisze "The Wall Street Journal".
Reklama.
Reklama.
Wojna w Ukrainie znacznie wyeksploatowała zasoby amerykańskiej armii – wynika z raportu, na który powołują się dziennikarze "The Wall Street Journal"
Autorzy analizy wskazują, że braki są na tyle istotne, że mogłyby druzgocąco wpłynąć na możliwości USA do prowadzenia np. ewentualnej wojny z Chinami
Amerykański Kongres ma w najbliższym czasie ponownie przeanalizować zapotrzebowanie USA na amunicję
"The Wall Street Journal" pisze o wyczerpanych zapasach broni w USA i analizuje wyniki badania przeprowadzonego pod przewodnictwem Setha Jonesa, starszego wiceprezesa w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych, think tanku z siedzibą w Waszyngtonie.
USA miałyby amunicji tylko na tydzień? "WSJ" o niepokojącym scenariuszu
Jak opisuje "WSJ", wojna w Ukrainie ujawniła problemy w amerykańskim przemyśle zbrojeniowym: Stany Zjednoczone już teraz przekazały Kijowowi sprzęt wojskowy i zaopatrzenie o wartości ponad 27 miliardów dolarów. Wyliczono m.in., że liczba systemów przeciwlotniczych Stinger dostarczonych do Kijowa odpowiada mniej więcej takiej samej liczbie systemów eksportowanych za granicę w ciągu ostatnich 20 lat.
Jednocześnie – jak wynika z raportu, na który powołują się dziennikarze "WSJ" – pomoc skierowana Ukrainie i przedłużająca się inwazja Rosjina ten kraj obnażyła inne, strategiczne niebezpieczeństwo: chodzi o osłabienie zdolności armii USA do prowadzenia ewentualnej wojny z Chinami, gdyby doszło do jej wybuchu.
Z analiz i symulacji przeprowadzonych przez Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych wynika, że "w przypadku konfliktu z Chinami Stanom Zjednoczonym mogłoby zabraknąć części uzbrojenia, w tym precyzyjnie kierowanej amunicji dalekiego zasięgu, w mniej niż tydzień".
Sprawa Tajwanu a wyposażenie armii USA
To rzecz jasna scenariusz teoretyczny, ale zdaniem autora badania wnioski z analizy są o tyle istotne, że mogą mieć wpływ także na brak waloru "odstraszającego", którym mogłyby demonstrować Stany Zjednoczony w obliczu ryzyka wybuchu konfliktu. – Jak skutecznie odstraszać, jeśli nie masz w zanadrzu wystarczających zapasów amunicji, której będziesz potrzebować? – pyta autor analizowanego przez "WSJ" Raportu, Seth Jones.
– Amerykański przemysł obronny nie jest na to przygotowany, działa teraz w warunkach pokojowych – dodaje. Przywołuje się też na napięcia, do których dochodzi ostatnio w Cieśninie Tajwańskiej.
W tej kwestii – jak przypomina amerykański dziennik – pojawia się jeszcze jedna, ważna kwestia: już teraz występują zaległości w dostawach broni amerykańskiej na Tajwan. "Chociaż według amerykańskich urzędników rodzaj broni potrzebny Tajwanowi do ewentualnej walki jest w wielu przypadkach inny niż ten, który został wysłany na Ukrainę, to konflikt w Europie ujawnił braki w bazie przemysłowej" – punktuje "The Wall Street Journal".
W ostatnim czasie Chiny dużo zainwestowały w ostatnich latach w modernizację armii. Amerykański Kongres ma w najbliższym czasie ponownie ocenić zapotrzebowanie USA na amunicję, co przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Armii, gen. Mark Milley, zapowiedział już w listopadzie 2022 roku.
Ten sam think tank, który ocenił przygotowanie armii USA do ewentualnej wojny, przeprowadził też ostatnio symulację chińskiej inwazji na Tajwan. Wynikało z niej, że zakończyłaby się ona porażką samych Chin, choć USA również straciłyby dziesiątki okrętów, setki samolotów oraz tysiące żołnierzy, a straty sprawiłyby, że USA straciłyby dominację militarną na wiele lat.
W ostatnim czasie napięcie w regionie rośnie. Szef tajwańskiej dyplomacji Joseph Wu ostrzegł niedawno w wywiadzie dla Sky News, że Chiny mogą przeprowadzić inwazję na Tajwan w 2027 roku. Wtedy Xi Jinping będzie starał się o przedłużenie swojej władzy. – Obawiamy się, że wówczas Tajwan może stać się kozłem ofiarnym – powiedział Wu. Na razie Chiny wciąż wysyłają m.in. samoloty wojskowe i okręty, które krążą w rejonie Cieśniny Tajwańskiej.