Joanna Racewicz przywołała traumatyczną sytuację sprzed lat, gdy jej mały jeszcze syn zgubił się w centrum handlowym. Nikt nie zareagował na plączące się po holu małe dziecko. W dodatku była wówczas sroga zima, a chłopiec miał na sobie tylko koszulkę. Choć wszystko szczęśliwie się skończyło, to dziennikarka przyznaje, że dla niej to straszna opowieść o ludzkiej obojętności.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Joanna Racewicz w 2008 roku urodziła jedynego syna Igora
Choć jest on dziś już nastolatkiem, to dziennikarka opisała sytuację sprzed lat, przez którą najadła się strachu
Chłopiec wyszedł z placu zabaw w centrum handlowym. Błąkał się między sklepami, a nikt nie reagował, nawet ochroniarz
Joanna Racewicz z porucznikiem Pawłem Janeczkiem (zginął w katastrofie Smoleńskiej) doczekała się syna. Igor Janeczek niebawem skończy 15 lat. Jego mama w najnowszym wywiadzie wróciła jednak do zdarzenia sprzed lat.
Syn Racewicz uciekł z placu zabaw. Dziennikarka wszędzie go szukała
W rozmowie z Jastrząb Post opisała, co przydarzyło jej się w jednej z galerii handlowych.
– Mój synek był wtedy bardzo malutki. Miał trzy latka. Byliśmy w centrum handlowym, gdzie jeszcze wtedy była sala zabaw. (…) Ja na sekundkę odeszłam od niego, zostając tam na dole i powiedziałam mu, że będę przy tym stoliku, tylko zrobię sobie kawę. Ale najwyraźniej coś go zaniepokoiło, nie zauważył mnie wtedy, kiedy byłam mu potrzebna no i wyszedł – opowiadała.
Tuż przy wyjściu z pomieszczenia, w którym bawiły się dzieci, miał stać ochroniarz. Dziennikarka zwróciła się do niego z pytaniem, czy widział jej dziecko. On miał jej odpowiedzieć, że widział, jak jakiś chłopiec wychodzi.
– Zapytałam ochroniarza, który był na miejscu, gdzie jest moje dziecko i w odpowiedzi usłyszałam, że dziecko wyszło. Nie mieściło mi się w głowie, jak to jest możliwe, że dorosły człowiek pozwala wyjść na zewnątrz dziecku ubranemu tylko w koszulkę z krótkim rękawem i skarpeteczki. Znalazłam go – z mojej perspektywy – po bardzo długim czasie – przyznała.
Na dworze było zimno i prawie wszyscy mieli grube ubrania. – Ci ludzie ubrani w kurtki, czapki, szaliki, bo była zima, nie zwrócili uwagi na plączące się po korytarzu, po holu małe dziecko bez opieki. To dla mnie jedna z bardziej traumatycznych sytuacji i opowieść o ludzkiej obojętności – podsumowała.
Przypomnijmy, że Joanna Racewicz to jedna z najpopularniejszych polskich dziennikarek. Widzowie mogą ją znać z takich programów jak: "Panorama" czy "Pytanie na śniadanie". Aktualnie jest przedstawicielką Telewizji Polsat.
W 2010 roku prezenterka straciła męża oficera Biura Ochrony Rządu Pawła Janeczka. Mężczyzna zginął w katastrofie Smoleńskiej. Rok później Racewicz wydała książkę "12 rozmów o miłości. Rok po katastrofie", która była zbiorem rozmów z kobietami, których bliscy również lecieli tym samym samolotem, co Janeczek.
Dziennikarka w ostatnim czasie również skupiała się na pisaniu kolejnych pozycji. W ciągu dwóch lat wydała trzy książki: w 2021 roku była to "Poczekalnia. 13 rozmów o pandemii", rok później "To nie kraj, to ludzie", a teraz do księgarń wchodzi trzecia pozycja pt. "Sypiając z prezesem", zbierająca opowieści kobiet, pozostających w przemocowych związkach.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.