Budowa 300-tysięcznej armii to jeden z kluczowych planów Mariusza Błaszczaka. Szef MON nie będzie miał jednak łatwego zadania, bo szykuje się lawina odejść z wojska. Resort obrony zmienia zasady podwyżek i dodatków, żeby zmniejszyć skalę problemu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O tym, że z armii może odejść nawet dwa razy więcej żołnierzy, niż jeszcze w ubiegłym roku szacował MON, informuje Onet. Z danych resortu wynikało, że chodzi o 6 tys. wojskowych, ale już jesienią 2022 r. okazało się, że to bardzo optymistyczna wersja. Z nieoficjalnych informacji Onetu wynika, że w tym roku z wojska odchodzi prawie 9 tys. doświadczonych żołnierzy.
Jak zaznaczono, dotyczy to m.in. o żołnierzy sił specjalnych, marynarzy, pilotów, logistyków, czołgistów czy artylerzystów. To dotkliwe kadrowe straty, ponieważ wyszkolenie nowych specjalistów potrwa wiele lat.
Jak MON zareagowało na odejścia z armii?
W związku z sytuacją w armii zdecydowano się na bezprecedensowy ruch. Onet podaje, że coroczne podwyżki dla wojskowych zapisane w specustawie przeniesiono ze stycznia na marzec.
Do tej pory wyglądało to tak, że waloryzacja uposażeń odbywała się właśnie w styczniu i była naliczania do emerytur tym, którzy z początkiem roku odchodzili z wojska. To jasny komunikat, że w przypadku odejścia z końcem stycznia, nie ma szans na planowaną od 1 marca waloryzację uposażeń i emerytur.
Na tym jednak nie koniec, bowiem resort ma planować także nowe zasady dotyczące przyznawania dodatków służbowych. Wszystko w celu zatrzymania w szeregach armii wojskowych z najdłuższym stażem pracy.
Doświadczeni oficerowie, z którymi rozmawiał Onet, czują się po prostu oszukani. Odejścia z armii planowali wcześniej, nie były to pochopne decyzje. Mówią m.in. o "zmienianiu zasad w trakcie gry". Do 31 styczna żołnierze mogą jeszcze wycofać swoje wnioski o odejście do cywila.
– Kierownictwo resortu w propagandowy sposób chwali się tym, jak dba o żołnierzy, a dlaczego nie dba o tych, którzy poświęcili część swojego życia obronie ojczyzny – podkreśla anonimowo jeden z nich.
300-tysięczna armia w Polsce?
Sytuacja na pierwszy rzut oka może nie wyglądać tragicznie. Onet ustalił, że w ostatnim roku do armii wstąpiło 12 tys. nowych wojskowych. Wychodziłoby, że lukę po odchodzących żołnierzach da się szybko zapełnić, jednak statystyka nie jest taka oczywista i brutalnie pokazuje prawdę.
Jeden z doświadczonych oficerów zauważył w rozmowie z portalem, że chodzi o "sztuczne pompownie liczebności sił zbrojnych. – Jest ogromne parcie na ilość, a nie na jakość. Liczy się tylko propaganda – przekonywał.
Chodzi tu o sposób liczenia naszej ponad 160-tysięcznej armii. Do jednego worka wrzucani są żołnierze zawodowi z jednostek operacyjnych, jak i żołnierze ochotnicy z Wojsk Obrony Terytorialnej. Do tego dopisywani są studenci szkół i uczelni wojskowych.
Jak wiadomo, plany ministra Błaszczaka są ambitne, bo mowa o rozbudowie armii do poziomu 300 tysięcy. Czy to w tej sytuacji w ogóle realne? Skala odejść wojskowych może pokrzyżować w tym roku realizację projektu.