Paulina Smaszcz znów podjęła temat swojego byłego małżeństwa z Maciejem Kurzajewskim. W nowym wywiadzie "kobieta petarda" nie szczędziła ostrych słów pod jego adresem. Nawiązała też do wyjazdu "Kurzopków" do Ziemi Świętej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Paulina Smaszcz postanowiła udzielić kolejnego wywiadu, w którym przekuje, że małżeństwo z Kurzajewskim to już temat zamknięty
Specjalistka od PR-u nie kryła oburzenia tym, że były mąż zgłosił na policję jej zachowanie w stosunku do teściowej
Bizneswoman nie obmówiła sobie uszczypliwości, dodają wzmiankę o wyjeździe do Ziemi Świętej
I tym razem nie zapomniała o Kurzajewskim
Paulina Smaszcz wciąż nie daje o sobie zapomnieć. Porozmawiała ostatnio z dziennikarką "Faktu" o swoim nowym partnerze i kobiecym mentoringu. Później jednak nie ominęła wątku Macieja Kurzajewskiego. Stwierdziła, że nie chce pokazywać obecnego ukochanego, bo przez medialny związek z dziennikarzem TVP miała dużo obowiązków.
– Byłam jego menedżerem, zajmowałam się jego wywiadami, załatwiałam mu ciekawe kontrakty. Wyciągnęłam naukę z tego, co było i teraz absolutnie nie chcę tego robić. Z moim nowym partnerem bardzo tego przestrzegamy – zdradziła.
Smaszcz dała się poznać, jako "ostra i konkretna" w ocenie poczynań "Kurzopków", czyli Macieja Kurzajewskiego i Katarzyny Cichopek. Za to duża część internautów ją krytykowała. – Nie przejmuję się krytyką, nie interesuje mnie zdanie kogoś, kto nie jest dla mnie żadną wartością – stwierdziła.
Przyznała, że ruszyło ją jednak to, że ciągle była nazywana "byłą żoną Kurzajewskiego". – (Była żona - przyp. red.) zawsze jest tą najgorszą, tylko pytanie, dlaczego ktoś był z nią np. przez 23, 25 czy 30 lat, skąd się wzięły ich dzieci i wcześniejsze życie – wymieniała.
Smaszcz ma za złe Kurzajewskiemu, że zgłosił sprawę na policję
Potem na swój sposób wyjaśniła, czemu wywiązała się ta cała afera z nią i dziennikarzem TVP. – Dziś czuję się samoświadomą kobietą, która wie, czego chce, a czego nie chce. Etap mojego byłego małżeństwa dawno temu został zamknięty i mam to za sobą. Ja tylko powalczyłam o to, co należy się moim synom i stąd wzięła się cała wrzawa. Po to się rozwiodłam i coś ustaliliśmy na rozwodzie, by potem dotrzymywać danego słowa. A nie zostało ono przez Macieja dotrzymane – powiedziała.
Kurzajewski w pewnym momencie zgłosił nawet na policję, że Smaszcz "nachodzi jego mamę Teresę". Do tego sama zainteresowana również się odniosła: – Jakim trzeba być człowiekiem, by matkę swoich synów, a mieliśmy ich pięciu, bo trzech umarło, po rozmowie, zaznaczam miłej, sympatycznej rozmowie ze swoją byłą teściową, podawać na policję. Nawet nie chcę tego komentować.
I wtrąciła wątek wyjazdu do Izraela, gdzie Kurzajewski zabrał swoją nową partnerkę na 40. urodziny. – Może niech Maciej ze swoją partnerką sobie pojadą znów do Izraela do Ziemi Świętej, może jakiś ksiądz im tam wybaczy, ale Pan Bóg raczej nie.
W podsumowaniu padły z jej ust zaskakujące słowa. Powiedziała, że "związek Macieja i Katarzyny popierała od samego początku". Pożyczyła im nawet dzieci i wspólnego lokum. – Ja mu życzę szczęścia z Kasią, bo jak on będzie szczęśliwy, to szczęśliwe będą nasze dzieci – zapewniała.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.