"Ze względów bezpieczeństwa każdy, kto przebywa w Rosji lub planuje tam wrócić w najbliższym czasie, powinien usunąć wszelkie posty Meduzy, które udostępnił. Dotyczy to nawet postów udostępnionych kilka lat temu" – ostrzega swoich czytelników niezależny rosyjski portal Meduza, który po raz kolejny znalazł się na celowniku władz na Kremlu. Choć cenzura w Rosji staje się coraz mocniejsza, redakcja informuje, że w ostatnim czasie wciąż czytały go miliony Rosjan.
Reklama.
Reklama.
"Postępowanie karne grozi nie tylko naszemu zespołowi, ale także każdemu, kto po prostu rozpowszechnia nasze materiały lub udzieli nam wywiadu" – alarmuje redakcja niezależnego, rosyjskiego portalu Meduza
Dziennikarze po nowym postanowieniu prokuratury postanowili ostrzec swoich czytelników, którzy są w Rosji bądź "planują do niej wracać"
Naciski na dziennikarzy trwają w Rosji od wielu lat, ale od lutego 2022 znacznie przybrały na sile
O coraz silniejszym działaniu cenzury w Rosji przekonują się nie tylko obywatele podczas wszelkich prób protestów (ostatnie wybuchły we wrześniu 2022, po ogłoszeniu mobilizacji), lecz przede wszystkim dziennikarze. Prokuratura generalna Federacji Rosyjskiej poinformowała 26 stycznia o "uznaniu działalności zagranicznej organizacji pozarządowej 'Projekt Meduza' za niepożądaną na terytorium Federacji Rosyjskiej".
Meduza to założony w 2014 roku, niezależny rosyjski portal, który regularnie krytykuje władzę na Kremlu. Informuje Rosjan między innymi o zbrodniach Kremla wyrządzanych w Ukrainie, krytykuje decyzję o masowych powołaniach Rosjan do wojska czy relacjonuje, jak Władimir Putin zataja informacje o realnej liczbie żołnierzy, którzy zginęli na froncie.
Meduza krytykowała także działalność znanych z brutalności rekrutowanych spośród więźniów wagnerowców, którzy walczą po stronie Rosji w wojnie w Ukrainie. I to właśnie założyciel grupy Wagnera, Jewgenij Priogożyn (nazywany też "kucharzem Putina") zaskarżył działalność Meduzy i zaapelował do rosyjskiej prokuratury o przeprowadzenie kontroli jej działalności oraz "wpisania na listę organizacji niepożądanych".
W efekcie uznano, że działalność Meduzy zagraża "podstawom porządku konstytucyjnego Federacji Rosyjskiej" i bezpieczeństwu narodowemu Rosji. Nowa decyzja rosyjskiej prokuratury zabrania Meduzie prowadzenia działalności na terytorium Rosji pod groźbą wszczęcia postępowania karnego, a także stwarza ryzyko dla wszystkich (w tym czytelników), którzy "uczestniczą w działaniach Meduzy".
Cenzura w Rosji. Meduza ostrzega własnych czytelników
Redakcja Meduzy wydała oświadczenie w tej sprawie. "Praca naszego newsroomu jest teraz całkowicie zakazana w kraju, który nasi założyciele nazywają domem" – nie kryją rozgoryczenia dziennikarze.
"Jeśli Meduza się teraz nie rozwiąże, postępowanie karne grozi nie tylko naszemu kierownictwu i zespołowi dziennikarzy, ale także każdemu, kto po prostu rozpowszechnia nasze materiały (w tym działania tak nieszkodliwe, jak udostępnianie linku na Facebooku do jednego z naszych artykułów), każdemu, kto stara się przekazać pieniądze na wsparcie naszego dziennikarstwa, a nawet każdemu, kto udzieli naszym reporterom wywiadu lub choćby komentarza" – piszą.
"Pomimo wysiłków Kremla kontynuowaliśmy naszą pracę, utrzymując kilkumilionową liczbę czytelników w Rosji i stając się największym nieocenzurowanym rosyjskojęzycznym serwisem informacyjnym na świecie" – wskazują. Meduza ma 9 milionów czytelników miesięcznie (wśród nich, jak wskazuje redakcja, "miliony mieszkają w Rosji", wielu czytelników to także obywatele Rosji, którzy wyjechali z kraju).
"Postępowanie karne grozi każdemu, kto rozpowszechnia nasze materiały"
W związku z nową decyzją prokuratury Rosjanie wciąż mogą bez obaw czytać Meduzę, ale władza może prześladować ich za wszelkie "interakcje" z portalem. Redakcja – z uwagi na bezpieczeństwo swoich czytelników – zamieściła nawet listę konkretnych ostrzeżeń i poinformowała o ryzyku wiążącym się np. z udostępnianiem treści publikowanych przez Meduzę na Facebooku czy Twitterze.
"Nie jest ważne, kiedy coś zostało opublikowane, egzekwowanie tego przepisu działa tutaj wstecz. Publikowanie w internecie to tzw. wykroczenie "trwałe", co oznacza, że przedawnienie nie dotyczy momentu publikacji, ale momentu, w którym organy ścigania twierdzą, że odkryły wpis (niezależnie od tego, kiedy faktycznie go odnalazły). Oznacza to, że czytelnicy Meduzy w Rosji mogli zostać ukarani grzywną nawet za udostępnianie naszych treści wiele lat temu" – przestrzegają dziennikarze.
Trochę lepiej sytuacja wygląda z polubieniami i komentarzami. "Oczywiście władze mają prawo interpretować 'udział w działaniach niepożądanej organizacji' tak szeroko, jak sobie tego życzą, ale obecnie nie ma żadnych doniesień o wnoszeniu oskarżenia o wykroczenie lub przestępstwo przeciwko komukolwiek w Rosji za samo polubienie lub komentowanie w internecie treści powiązane z "niepożądaną" organizacją. To samo dotyczy subskrypcji kanałów tych organizacji w mediach społecznościowych" – wskazuje redakcja.
Wcześniej, w 2021 roku, rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości uznało Meduzę za "zagranicznego agenta". Z kolei po tym, jak w lutym zeszłego roku Moskwa rozpoczęła inwazję na Ukrainę, rosyjskie władze zaczęły blokować stronę portalu. Nie było to jednak skuteczne.
Działalność Meduzy opiera się w dużej mierze o darowizny od czytelników. Obywatele Rosji, którzy przekażą datki, mogą zostać natychmiast oskarżeni o przestępstwo w związku z "wspieraniem niepożądanej organizacji". "Maksymalna kara to pięć lat więzienia" – opisują dziennikarze.
"Radzimy naszym czytelnikom przebywającym w Rosji, aby usuwali wszelkie posty w mediach społecznościowych, które zachęcają innych do dołączenia do kampanii crowdfundingowej Meduzy" – apelują dziennikarze.
"Meduza zaleca anulowanie wszystkich płatności – nawet kartami zagranicznymi (choć rosyjskim władzom trudno jest śledzić transakcje kartami z zachodnich banków). Każdy, kto planuje wjechać do Rosji, powinien zachować dodatkowe środki ostrożności (...) Ci z was, którzy nie mieszkają w Rosji, nie planują jej odwiedzić i nie są obywatelami Rosji, mogą wspierać Meduzę. Liczy się to teraz bardziej niż kiedykolwiek" – wskazują w oświadczeniu.
Wszelkie darowizny przesłane na konto Meduzy przed 26 stycznia pozostają legalne nie mogą być w Rosji ścigane wstecz: przynajmniej w teorii.
Rosjanie, którzy kontaktowali się wcześniej z redakcją, mogą nadal to robić przez specjalny kanał SecureDrop.