
Nowe informacje ws. tragicznego zdarzenia w Borowinach (woj. łódzkie). 11-letnia dziewczynka, która została postrzelona przez swojego 14-letniego brata z karabinu, który chłopiec miał wcześniej znaleźć w lesie, przeszła operację i jest w bardzo ciężkim stanie. Ojciec rodzeństwa został już zatrzymany, a w sprawie zostało wszczęte śledztwo. Drobiazgowo przeszukano też dom rodziny.
Są nowe informacje w sprawie zdarzenia, do którego doszło 31 stycznia po południu w Borowinach (woj. łódzkie) w domu na skraju Puszczy Bolimowskiej. Lokalny oddział "Super Expressu" podaje, że "na samym końcu tej miejscowości, wśród gęstych lasów" wraz z rodzicami mieszkają tam 11-latka i jej o trzy lata starszy brat.
31 stycznia dziewczynka została postrzelona przez brata z karabinu. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, karabin z czasów II wojny światowej miał nagle wypalić podczas czyszczenia broni. 14-latek miał przekazać policji, że wcześniej znalazł go w lesie.
Czytaj też: Tragedia koło Skierniewic. 11-latka postrzelona z karabinu przez brata, jest w ciężkim stanie
Borowiny. Zatrzymano ojca 14-latka, który postrzelił swoją siostrę. 11-latka jest bardzo ciężko ranna
Teraz w sprawie pojawia się więcej szczegółów. Adam Stępka, przedstawiciel Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego w Łodzi, przekazał, że gdy zaalarmowane przez rodziców rodzeństwa służby przyjechały do postrzelonej dziewczynki, znajdowała się ona na strychu budynku. – To powodowało dodatkowe trudności w akcji ratowniczej, dlatego na miejsce zadysponowano również strażaków – przekazał w rozmowie z TVN 24.
Jak dodał, stan dziewczynki był na tyle poważny, że strażacy przekazali ją pod opiekę Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. Ranna 11-latka trafiła do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, gdzie przeszła wielogodzinną operację i wciąż znajduje się na OIOM-ie. Jej stan lekarze określają jako "bardzo ciężki".
Śledztwo w sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Skierniewicach. Z kolei jeszcze we wtorek wieczorem rzecznik łódzkiej Prokuratury Okręgowej, Krzysztof Kopania, przekazał, że śledczy do końca dnia prowadzili czynności w miejscu zdarzenia i m.in. zabezpieczali ślady.
Nie chciał udzielać więcej szczegółowych informacji na temat okoliczności, w jakich doszło do postrzału. Wcześniej pojawiły się nieoficjalne doniesienia, że broń miała wystrzelić podczas czyszczenia, po tym, jak została znaleziona w lesie. – Kierując się dobrem postępowania – na obecnym etapie – nie mogę przekazać bliższych informacji co do dokonanych ustaleń – poinformował Kopania.
Prokuratura przekazała w środę rano, że 49-letni ojciec rodzeństwa został zatrzymany przez śledczych, ale nie usłyszał żadnych zarzutów. Z kolei 14-letni chłopiec został umieszczony w policyjnej izbie dziecka.
"Zamiłowanie do wojennych rekwizytów" i pozowanie w hełmie
Łódzki "Super Express" zwraca uwagę, że 14-letni chłopiec lubił "bawić się w żołnierza". "Chłopak od dłuższego czasu interesuje się militariami. Chodzi ubrany w wojskowe ubrania, pozuje do zdjęć w żołnierskim hełmie" – ustalili dziennikarze, dodając, że nie krył "zamiłowania do wojennych rekwizytów".
Nie wiadomo, czy 14-latek rzeczywiście znalazł karabin w lesie. Według "SE" zaraz po zdarzeniu policjanci nabrali podejrzeń, że karabin stanowi część kolekcji uzbrojenia należącej do ojca chłopca. Dlatego jeszcze we wtorek dokładnie przeszukiwano dom, w którym doszło do postrzelenia 11-latki.