Sowa zgubiła się na warszawskiej starówce. Sklepikarze uratowali ją przed wronami
redakcja naTemat
02 lutego 2023, 16:30·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 lutego 2023, 16:30
Do niecodziennej interwencji Straży Miejskiej doszło w czwartek na warszawskiej starówce. Z samego rana strażnicy z Ekopatrolu zostali wezwani do jednego ze sklepów, aby zabrać stamtąd... zagubioną sowę. Ptakowi zagrażały staromiejskie wrony.
Reklama.
Reklama.
Zgłoszenie o zagubionej sowie strażnicy miejscy ze stołecznego Ekopatroluotrzymali w czwartek tuż przed godziną 9 rano. Niecodzienna turystka krążyła po Starym Mieście, jednak w pewnym momencie poczuła się zagrożona, przysiadła na parapecie sklepu wielobranżowego przy ulicy Piwnej i czekała na pomoc.
Na ratunek ptakowi pospieszyli pracownicy sklepu, którzy zdjęli sowę z parapetu, umieścili ją w kartonowym pudełku i wezwali strażników z Ekopatrolu. Nie mieli przy tym żadnych problemów ze strony samej sowy: ptak nie bał się ludzi i był zaobrączkowany, co oznacza, że mógł pochodzić z hodowli.
– Gdy przyjechaliśmy, pracownicy powiedzieli, że sowa przysiadła na parapecie. Wokół niej krążyły wrony, które nie przepadają za drapieżnymi ptakami. Sowa mogła poczuć się zagrożona – tłumaczyła po interwencji aplikantka Katarzyna Caldarella z Ekopatrolu Straży Miejskiej m.st. Warszawy.
– Gdy otworzyliśmy pudełko, sowa wzleciała i usiadła na ramieniu mojego kolegi. Zupełnie jakby była tresowana – dodała strażniczka, cytowana w komunikacie Ekopatrolu.
Jak relacjonują funkcjonariusze, starszy inspektor Jan Leć z Referatu ds. Ekologicznych Straży Miejskiej m.st. Warszawy umieścił sowę w transporterze. Ptak zaskoczył funkcjonariuszy tym, że pojemnika się nie bał i nie protestował przeciwko umieszczeniu w środku. Prawdopodobnie był już w ten sposób przewożony. Sowa została przewieziona do Ptasiego Azylu na terenie warszawskiego ZOO. Tamtejsi pracownicy będą teraz próbowali po obrączce ustalić opiekuna sowy-podróżniczki.
Czy wrony atakują ludzi?
Jak pisaliśmy w naTemat, Straż Miejska każdego roku otrzymuje dziesiątki doniesień dotyczących ataku wron na ludzi. Nie chodzi o nachalne domaganie się jedzenia, a o ataki fizyczne – dziobanie i trzepotanie skrzydłami po twarzy. Z czego może wynikać agresja wron?
– Wrona siwa to wyjątkowo opiekuńczy gatunek. Gdy pisklęta się wykluwają, zrobi wszystko, żeby ochronić młode. Jeżeli człowiek znajdzie się w pobliżu gniazda, duże prawdopodobieństwo, że wrona zaatakuje – tłumaczył Piotr Mostowski z Ekopatrolu. Jak podkreślał, "wrony przeganiają koty, psy, ludzi... bardzo pilnują enklawy swojego gniazda. Mogą przelatywać, atakować szponami".
Najlepiej omijać miejsce, w którym zaatakowała wrona. Te ptaki najczęściej gniazdują w okolicy gęstych, wysokich drzew i krzaków. W razie ataku należy zachować spokój i opuścić miejsce zdarzenia.
Nie wolno przenosić gniazd wron bez pozwolenia. Dokument może wydać Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska, ale zgoda pojawia się niezwykle rzadko. Przeniesienie gniazda wrony grozi śmiercią wszystkich piskląt.
Co ciekawe, wrona daje się czasem... oswoić. – Wrona chowana od małego przez człowieka przywiązuje się do niego na całe życie. Oswojony ptak potrafi bawić się małą piłką, przychodzić na wołanie i skubać swojego opiekuna w ucho – zauważa Adam Wajrak, przyrodnik.
Zwierzę posiada zdolność rozpoznawania twarzy. Zapamiętuje osoby, które je karmią. Potrafi je rozpoznać nawet po sobie chodzenia. Ptak oswojony w życiu dorosłym będzie tolerował obecność człowieka i pozwoli mu się zbliżyć, ale nie będzie oczekiwał pieszczot. Może jednak krakać na powitanie i przynosić prezenty.
Najgłośniejszym przypadkiem przyjaźni na linii człowiek-wrona jest historia Gabi Mann, małej dziewczynki z USA, która dokarmiała wrony i każdego dnia dostawała od nich biżuterię i kolorowe kamienie.